Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Droga Wielkiego Postu w przypowieściach.
Codziennie prosimy w modlitwie „przyjdź królestwo Twoje”; niech ziemia stanie się cząstką nieba; niech prawo Boga z wolnego wyboru stanie się prawem każdego człowieka. Chrystus przez swoją śmierć i zmartwychwstanie pokonał wszelkie zło; grzech, śmierć, szatana. Póki co nie widać jednak, by dobro triumfowało. Wręcz przeciwnie, ilekroć wydaje się, że teraz będzie już tylko lepiej, bo jakieś tam zło udało nam się przezwyciężyć, pojawia się znowu. Stare, ale ubrane w nowe, nieraz bardzo modne szaty. Dlaczego tak jest? Czy Chrystus naprawdę zwyciężył?
Trudne i nieraz bolesne to pytanie. Nie musimy jednak wymyślać odpowiedzi sami. Dwa tysiąclecia temu odpowiedział już na nie nasz Mistrz. Między innymi w przypowieści o chwaście. W Ewangelii Mateusza (13, 24-30.36-43) czytamy:
«Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast. Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: "Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast?" Odpowiedział im: "Nieprzyjazny człowiek to sprawił". Rzekli mu słudzy: "Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?" A on im odrzekł: "Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza"».
Brzmi tajemniczo? Nie dla tych, którzy znają wyjaśnienie tej przypowieści, umieszczone w Ewangelii Mateusza kilka wersów dalej.
«Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego».
I wszystko w zasadzie jasne. Zwłaszcza najważniejsza płynąca z tej przypowieści nauka. To wezwanie do cierpliwości. Ciągle zbyt wiele w świecie zła? Tak, ale Bóg naprawdę zwyciężył. Dzieła diabła przyszłości nie mają. Chrześcijanie muszą jednak pogodzić się z tym, że do czasu sądu ostatecznego dobro i zło będą ze sobą współistniały. Dopiero wtedy, w dniu powtórnego przyjścia Jezusa na ziemię, nastąpi radykalne oddzielenie jednego od drugiego, a zło zostanie zniszczone.
Zwróćmy jednak w tej przypowieści uwagę na to, co jasne i oczywiste może nie być, a co pomaga lepiej wniknąć w tajemnicę współistnienia w dzisiejszym świecie dobra i zła. Najpierw więc na to, że uprawia pole i obsiewa je zawsze właściciel. W tym wypadku – jak czytamy w wyjaśnieniu przypowieści – sam Jezus, Syn Człowieczy. Chwast zostaje zaś nasiany nie przez właściciela, ale przez jego nieprzyjaciela. Na pewno pole nie jest jego własnością. On po prostu jest szkodnikiem. Próbuje niszczyć to, nad czym się trudzi właściciel i nic więcej. To obrazowe przedstawienie bardzo ważnej zarówno chrześcijańskiej, jak i szerzej - biblijnej prawdy: to Bóg jest właścicielem świata; diabeł, jedno z jego stworzeń, w tym świecie jest nieprzyjacielem, wrogiem, szkodnikiem.
Zwróćmy uwagę, że prawda ta wcale nie wydaje się dziś oczywista. Nawet wielu chrześcijan mówi o współistniejących ze sobą świecie dobra i świecie zła, o dwóch przeciwstawnych, ale jakoby równych siłach; dzieli świat na strefy sacrum i profanum, jakby było coś na tym świecie, w czym może nie być miejsca dla Boga. Znający nieco historię chrześcijaństwa pewnie już widzą: to powtarzanie błędów starożytnych gnostyków, hołdujących dualizmowi i mówiących nieraz o dwóch bogach: Bogu dobra i bogu zła. Tymczasem jest tylko jeden Bóg, Stwórca wszystkiego, zarówno świata materialnego, jak i duchowego. A diabeł jest tylko zbuntowanym stworzeniem. Zbuntowanym przeciw Bogu i nienawidzącym człowieka. Narracja tej przypowieści takie widzenie spraw właśnie zakłada.
Niepokojąco brzmi również stwierdzenie Jezusa wyjaśniającego przypowieść, że „dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego”. Niejeden powinien się wzdrygnąć na takie stwierdzenie: jak to, synowie królestwa i synowie Złego, czyli konkretni ludzie, a nie jakieś abstrakcyjne dobro czy zło? Brzmi tak, jakby każdy, kto jest dobry, mógł być już tylko dobry, a kto zły - tylko zły. Jakby niemożliwe było nawrócenie, bo przecież chwast nie przemienia się w pszenicę.
Przypowieści cechuje zawsze pewna ułomność: to ważny, ale ogólny obraz spraw. I to tych najistotniejszych. Nie wszystko może być w nich odpowiednio zniuansowane. Pisałem wyżej o tym, że myśl chrześcijańska każe nam w każdym człowieku widzieć stworzenie Boże; diabeł, szatan nie stwarzają. Na pewno nie wolno nam więc z tej przypowieści wyciągać wniosku, jakoby istniała jakaś predestynacja: kto posiany jest jako dobry, przeznaczony jest do życia wiecznego, a kto jest zły, ten przeznaczony jest na spalenie. Trzeba pamiętać, że Bóg zna przyszłość; że zna wszystkie ludzkie wybory, nawet te przyszłe. I dlatego On od początku wie, co z kogo wyrośnie. Miejmy nadzieję, że tych na spalenie chwastów wiele nie będzie, bo przecież Bóg, który wszystko stworzył, a w Kanie wodę zamienił w wino, może sprawić cud przemiany serca człowieka. Przypowieść ta każe nam jednak pamiętać o tym, że zło realnie istnieje, że istnieją też ludzie naprawdę źli. Do tego stopnia, że mogą zostać nazwani – przez Boga, który wszystko wie, nie przez nas - dziećmi diabła. I że istnieje też sąd i ogień, który może pochłonąć tych, którzy w dniu ostatecznym okażą się chwastami.
Przypomina nam o tym jedna z innych w tym rozdziale Ewangelii Mateusza przypowieści o królestwie niebieskim - o sieci. W sieć zgarniane są różne ryby – dobre i złe, jadalne i z jakiegoś powodu niejadalne. Te pierwsze są zabierane, drugie, jako nieużyteczne, wyrzucane. I tak będzie w dniu sądu ostatecznego...
A dlaczego Gospodarz zarządził, by nie wyrywać chwastów, a pozwolić im róść razem ze zbożem aż do żniw? Piękny obraz mówiący o tym, że z wyrywaniem chwastów nie należy się spieszyć, bo pole to nie grządki. Zwłaszcza obsiane zbożem. Nie da się wyrwać chwastów tak, by jednocześnie nie podeptać rosnącego na nim zboża. To niezwykle ważna konstatacja w kontekście tego, jak chrześcijanie powinni odnosić się do istniejącego w świecie zła. Wyrywać zło można z własnego serca. To może się udać. Ale wyrywanie go z życia społecznego to już inna sprawa. Raczej trzeba pozwolić „obojgu róść aż do żniwa”. Tolerowanie zła? Niekoniecznie. Trzeba pozwolić działać Bogu, który może przecież sprawić, że np. dobro zagłuszy chwasty. Albo – to porównanie aktualne dopiero dziś :) – zastosować jakiś oprysk, który utrudni życie chwastom, a nie zaszkodzi pszenicy :) Wszelkie inne, gwałtowne działania wobec zła mogą sprawić, że zniszczy się przy okazji wiele dobra. Niestety, ta metoda bywa stosowana przez różnych gorliwych chrześcijan. I przynosi więcej szkody niż pożytku.
I na koniec trzeba chyba koniecznie zwrócić uwagę na coś w tej przypowieści oczywistego, niestety wśród niektórych dzisiejszych chrześcijan traktowanego jako coś wstydliwego, co lepiej przemilczeć: sąd. Ta przypowieść to jedna z wielu nauk, w których Jezus wyraźnie mówi, że kiedyś nadejdzie Boży sąd, a źli zostaną oddzielni od dobrych. I wrzuceni do ognia – jak byśmy przenośnie tego ognia nie pojmowali. To jedna z podstawowych prawd chrześcijańskich. I bardzo ważna. Gdyby Bóg nie osądził nigdy zła i jednakowo potraktował i dobrych, i złych, byłby po prostu niesprawiedliwy. Nie wybrzmiewa to tak mocno, gdy próbujemy myśleć o samopoczuciu grzesznika. Widać jednak wyraźnie, gdy weźmiemy pod uwagę to, co przeżywają jego ofiary: opuszczeni przez dzieci rodzice, mordowani, zdradzeni przez współmałżonków, okradani, oczerniani, którzy na tym świecie nie zaznali sprawiedliwości.
W znanej przypowieści o robotnikach w winnicy, z których jedni pracują cały dzień inni tylko godzinę, a wszyscy dostają tyle samo – po denarze – owszem, wszyscy zostają potraktowani tak samo. Trzeba jednak jasno uzmysłowić sobie, że wszyscy oni, wcześniej czy później, zaczęli pracować. Jezus nic nie powiedział na temat tego, jakoby właściciel winnicy poszedł i rozdał po denarze także tym, którzy ani chwili nie przepracowali. Warto o tym pamiętać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |