„Piękno”, „dobro” – być może te przymiotniki niekoniecznie w prosty sposób kojarzą nam się z naszym życiem dzisiaj, w ten kwietniowy wtorek.
Patrzymy na potęgę. I zupełnie nie dostrzegamy, że z tego, na co patrzymy, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. Jakże to tak?
Tak naprawdę niewiele potrzeba, by być szczęśliwym. Jezus mówi, że wystarczy solidnie i starannie zajmować się tym, co należy do moich obowiązków.
Na świecie jest wiele rzeczy, które robić warto. I czasem opadają już ręce – nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego. Trzeba wybierać. Co?
To szczególny rodzaj miłości: nic nie jest tak ważne, by powstrzymało od sięgnięcia po skarb życia.
Skąd mam wiedzieć, jak żyć? Czy wystarczy znaleźć mistrza? A może trzeba sprawdzić każdą drogę?
Zachęcasz mnie dzisiaj, Panie, bym dostrzegła swoją niewyobrażalną godność i piękno. Jestem świątynią Boga i Twój Duch mieszka we mnie. To najbardziej zdumiewające Twoje dzieło.
Dzisiaj, w tym momencie i w każdej chwili życia słyszymy głos Tego, który nas szuka, który nas budzi. Gdzie jesteś?
Nie zabraknie wam ani ludzi ani pól do pracy. Już teraz, w tym czasie, są dla was przygotowane. Czekają na was. Czekają na Mnie. Czekają na Ewangelię.
Nie wiem, czy zechcesz na mnie spojrzeć. Czy zechcesz się zatrzymać. Czy jestem godny Twojego czasu, spojrzenia, dotknięcia, słowa…
I wynik tej wojny już się nie zmieni.