Chrystus, który zaprasza do uczty eucharystycznej, to zawsze równocześnie ten Chrystus, który wzywa do pokuty, który powtarza: „nawracajcie się”.
Nieustanne nawracanie wiąże się z pielęgnowaniem pamięci o cudach, jakie Pan Bóg uczynił i nieustannie czyni w moim życiu.
Szaleństwa karnawału wnet się skończą. I rozpocznie się okres wyciszenia, pokuty, pojednania, czas umartwienia i nawracania się, czas przygotowania na przeżycie wydarzeń paschalnych, czyli Wielki Post.
Ten nowy psałterz maryjny, medytacyjny i wzbogacony tajemnicami, stał się szczególną modlitwą mającą przemieniać serca i nawracać zagubione dusze, prowadzić je do pełni wiary.
„Nawracajcie się! – wołał Jeremiasz spełniając nakaz Boga - bo jak nie, dopuszczę, że zostaniecie zniszczeni”. „Jak śmiesz nam mówić, że Bóg skieruje się przeciw nam?” – odpowiedzieli mu.
Można się modlić o czyjeś nawrócenie. To nie wywyższanie, każdy z nas ma się nawracać – słyszę czasem. A jednak przecież tak trudno mi prosić o to bez gniewu, bez podtekstu „niech racja będzie po mojej stronie”.
Nawrócenie oznacza zerwanie z grzechem, odwrócenie się od zła i skierowanie ku dobru. Zaznaczmy jednak mocno: nawrócenie jest łaską i trzeba o ten dar prosić! Nawracam się nie swoją mocą, swoim tylko wysiłkiem. Owszem jest on potrzebny, ale bez pomocy łaski Bożej nawrócenie nie będzie pełne.
Jak Izrael w Starym Testamencie kroczył ku wolności i ku zbawieniu, tak i Kościół jest ciągle w drodze. Różne typy procesji symbolicznie tę rzeczywistość wyrażają. Zorganizowana wspólnota eklezjalna wyrusza z jakiegoś miejsca, opuszcza jakąś sytuację i styl życia, nawraca się, kroczy w jedności w kierunku określonego celu...
Jesteś wysoko nad innymi? Nic dziwnego, że zakręciło ci się w głowie.
Po dłuuuuugim czasie „walki” o szczęście w naszym małżeństwie Pan Bóg ulitował się nad moją głupotą...
… choć do jednego celu.