O co prosicie Kościół Boży?

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 05.03.2019 10:43

Spróbujmy porzucić nasze wyobrażenia o wierze i w kilku spotkaniach przejść tę sama drogę, jaką idzie kandydat do chrztu.

O co prosicie Kościół Boży? Karolina Pawłowska /Foto Gość

Na początku Wielkiego Postu w wielu świątyniach rozpoczyna się przygotowanie dorosłych do przyjęcia Sakramentów Wtajemniczenia. Zawierająca obrzędy księga liturgiczna sugeruje, by tę samą drogę przebyli również ci, którzy zostali ochrzczeni w dzieciństwie, ale jeszcze nie doszli do dojrzałej wiary (OICA[i] 295). „Ich sytuacja – czytamy – różni się od sytuacji katechumenów tym, że wprowadzono ich już do Kościoła i że przez chrzest zostali dziećmi Bożymi. Ich nawrócenie opiera się na przyjętym już chrzcie, którego oddziaływanie powinni następnie rozwinąć” (tamże).

Spróbujmy zatem porzucić nasze wyobrażenia o wierze i w kilku spotkaniach przejść tę sama drogę, jaką idzie kandydat do chrztu. Przy czym nie chodzi o to, by omówić wspomnianą księgę liturgiczną. Raczej by zwrócić uwagę na pewne aspekty, mogące pomóc nam rozwinąć dar, otrzymany na chrzcie świętym.

Nasza sytuacja jest podobna do sytuacji w jakiej znajdują się katechumeni (czyli kandydaci do chrztu). Podobnie jak oni otrzymaliśmy już pierwsze wiadomości o Bogu, posiadamy zaczątek wiary w Chrystusa Zbawiciela, przeszliśmy (lub nie) pierwszą ewangelizację. Mamy za sobą początki nawrócenia, wiary i zrozumienia Kościoła (por. OICA 68). Czyli podobnie jak katechumeni, jesteśmy już w drodze.

I tu zaskoczenie. Podczas pierwszej celebracji nikt nie pyta nas o przebytą drogę, zaangażowanie, tak zwane pobożne praktyki. Pytanie brzmi „O co prosicie Kościół Boży?” Odpowiedź brzmi: „O wiarę”.

Podobnie pyta nas Kościół na początku Wielkiego Postu: o co prosisz? W pytaniu jest zalążek odpowiedzi. Skoro proszę, znaczy nie mam i sam z siebie mieć nie mogę. Wiara jest darem. „O, gdybyś znała dar Boży… prosiłabyś Go…” – mówi Jezus do Samarytanki (J 4,10). Zatem wiary nie można sobie „wziąć”, tym bardziej kupić albo na nią zasłużyć. „Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali, łaskę po łasce” (1J 1,16). Dlatego mówimy, że wiara jest łaską, pierwszą z trzech tak zwanych cnót boskich.

Ale ta łaska nie działa w sposób abstrakcyjny. Nie jest też chwilową emocją lub uczuciem. Bóg pierwszy wychodzi na spotkanie człowieka (czy Samarytanka na początku wiedziała, że rozmawia z Bogiem?), dając początek wierze. O tym spotkaniu pisał w encyklice Deus caritas est Benedykt XVI: „U początku bycia chrześcijaninem nie ma decyzji etycznej czy jakiejś wielkiej idei, jest natomiast spotkanie z wydarzeniem, z Osobą, która nadaje życiu nową perspektywę, a tym samym decydujące ukierunkowanie” (Deus caritas est 1). Zatem prosić o łaskę wiary znaczy tyle samo, co prosić o łaskę spotkania.

Czy to znaczy, że Bóg wychodzi na spotkanie tylko proszącym i tylko nielicznym? Niemożliwe. Skoro „za wszystkich umarł Chrystus” (2Kor 5,15) to znaczy, że w Nim Ojciec wyszedł na spotkanie każdego człowieka. I to po stronie ostatniego jest problem. Nie na próżno pierwszy dział Katechizmu Kościoła Katolickiego zaczyna się od rozdziału, poświęconemu otwartemu na Boga człowiekowi. Ten może się otworzyć i może się zamknąć. Nas interesuje pierwsza opcja – otworzyć się. Wielu ma z tym problem. Być może nie chodzi o sam fakt otwarcia lub zamknięcia, ale o nasze oczekiwania niezwykłych doświadczeń i spektakularnej przemiany. Tymczasem otwarcie, o którym mówi Ewangelia i Katechizm to gotowość przyjęcia słowa i łaski, jaką ofiarowuje nam Bóg w Piśmie świętym, podczas celebracji sakramentów i poprzez wspólnotę Kościoła. Odrzucenie jednego z trzech sprawia, że okienko „przymyka się”. Ale do tego jeszcze wrócimy.

Tymczasem podsumujmy pierwsze rozważanie. Wiara jest łaską, o którą – jak święty Piotr – trzeba prosić. Pierwszym warunkiem, by ją otrzymać jest spotkanie i nasza otwartość. Dlatego módlmy się:

„Panie, spraw, żeby wiara moja była pełna, bez zastrzeżeń, żeby przeniknęła moje myśli, mój sposób sądzenia o rzeczach Bożych i o rzeczach ludzkich.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była dobrowolna, to znaczy żebym osobiście zgodził się na tę wiarę i przylgnął do niej, ażebym przyjął wszelkiego rodzaju wyrzeczenia i wszelkie obowiązki, jakie ona niesie z sobą; i żeby ta wiara wyrażała szczyty mojej osobowości. Wierzę w Ciebie, o Panie.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była pewna, oparta na szeregu dowodów i wewnętrznym świadectwie Ducha Świętego, pewna dzięki swemu światłu, które dodaje otuchy, pewna, dzięki swym wnioskom, które uspokajają.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była silna, żeby się nie lękała trudnych problemów, których pełno w doświadczeniach naszego życia, żeby się nie obawiała przeciwności ze strony tych, którzy wątpią albo którzy ją odrzucają, którzy jej zaprzeczają, ale żeby spoczywała na przekonaniu wewnętrznym, że to jest Twoja prawda; żeby zawsze moja wiara zwycięsko przechodziła ponad krytyką i ciągle się utwierdzała, przezwyciężała trudności dialektyczne i duchowe, na jakich upływa dzisiaj nasze życie doczesne.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była radosna i żeby dawała pokój i szczęście mojemu duchowi, żeby usposobiła do rozmowy z Bogiem i do rozmów z ludźmi, tak żeby promieniowała tym świętym obcowaniem, świętym i ludzkim, i żeby dawała to szczęście, jakie płynie od kogoś, kto wiarę posiada.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była skuteczna, i daj miłości mojej sposób, ażebym mógł tę wiarę wyrazić na zewnątrz i tak, aby powstała prawdziwa przyjaźń z Tobą, abym Ciebie przez moją działalność okazywał w cierpieniu, w oczekiwaniu ostatecznego objawienia, w ciągłym poszukiwaniu i dawaniu nieustannego świadectwa, żebym w tym wszystkim znajdował także pokarm dla ufności i dla nadziei.

O Panie, spraw, żeby wiara moja była pokorna, ażeby opierała się nie tylko na doświadczeniu mojej myśli i mojego uczucia, ale żeby była wzbogacona świadectwem Ducha Świętego i żeby nie szukała lepszej gwarancji niż w uległości Tradycji i autorytetowi Nauczycielskiego Urzędu Kościoła świętego.

Amen.”

 

[i] OICA – Obrzędy Chrześcijańskiego Wtajemniczenia Dorosłych, Katowice 1988