Kościół w Betlejem

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 24.12.2020 14:49

Tym razem nie o Bazylice Narodzenia Pańskiego.

Kościół w Betlejem wanderlasss / CC 2.0

Maryja, „…która była brzemienna”. Nosiła w swoim łonie Jezusa – początek Kościoła. Bóg i człowiek. Zaraz obok Józef. Wspólnota trzech jak Bóg w Trójcy Jedyny. Dwoje wędrujących drogą, Jeden w ukryciu łona. Brzemienna, gdy nadszedł czas, porodziła Pełnię Czasu.

Kim jesteśmy jako Kościół? Jak tych dwoje ludem w drodze. Jak Ona niesiemy ukrytego Jezusa. Jak Ona rodzimy. Już nie Jezusa. Bo On JEST. Rodzimy dla Jezusa. „Porodziła swego pierworodnego i złożyła z żłobie”.

Żłób czyli ołtarz. Bo jest nim miejsce, gdzie złożony został Jezus. Żłób był kamienny. Jak skała Golgoty, jak płyta w grobie, do którego złożono oczekujące na Zmartwychwstanie martwe Ciało.

Ale zanim zawiśnie i zostanie złożone w grobie tworzy jedno Ciało z Maryją. W Betlejem. Gdy wstanie z płyty grobu będzie tworzył jedno Ciało z wszystkimi, którzy uwierzą. „Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i Jego członkami”. Łono i kamienny żłób – dwa znaki objawiające kim jesteśmy. Przyjął ciało byśmy stali się Ciałem.

Grota. Żłób był w przeznaczonej dla zwierząt grocie. Dalekiej od idealizowanego przez nas świątecznego nastroju. Raczej brudnej i śmierdzącej. Nie najlepsze miejsce dla narodzin Boga, prawda? Chyba jednak nie. Bóg nie posłał aniołów, by wyścielili grotę dywanami, ustawili w niej bogate łoże, przystroili choinkami. Bóg wchodzi w to, co jest. Ten który JEST wszedł w to, co jest.

Grota jak „znak dla narodów”. W tym znaku świętość Boga spotyka się z nędzą, brudem i słabością człowieka. Kościół, Ciało Chrystusa, to świętość Boga i… Tak, bardzo chcielibyśmy powiedzieć wielkość człowieka. Ale tak nie jest. Jeżeli cokolwiek w grocie zachwyca, jeżeli cokolwiek w Kościele zachwyca, to pragnienie Boga bycia z człowiekiem tam, gdzie jest i takim, jakim jest. Zanim uczyni nas „świętymi i nieskalanymi” przed „swoim obliczem” nie brzydzi się spotkać z tym, co nieświęte i skalane. Zanim uczyni nas światłem dla narodów, swymi obejmującymi ramionami chce ocalić światło „o nikłym płomyku”. Zanim pośle chce przyjąć. Zanim zaczniemy rodzić dla Niego, rodzi się dla nas.

Pomyśli ktoś: około świąteczna obrona pogrążonego w kryzysie Kościoła. Nie! Kościół nie musi się bronić! „Mamy obrońcę wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata”. Dlatego w kamiennym żłobie, na kamieniach Golgoty, na kamiennej płycie grobu. Na kamieniu ołtarza.

Opowieść o Bożym Narodzeniu jest opowieścią o nas, o Kościele. O szczęściu w nieszczęściu grzechu. O ocaleniu niesprawiedliwych. O świętym Bogu, który powierzył siebie nieświętemu człowiekowi, czyniąc go członkiem Ciała Chrystusa. „Bóg w nasze ręce złożył Ciało swe”. Na zawsze. Bez względu na okoliczności.