Pasie swe stada wśród lilii

ks. Włodzimierz Lewandowski

publikacja 04.12.2021 16:00

W drugą Niedzielę Adwentu Jezus zaprasza nas między lilie, gdzie pasie swą trzodę. Tam usłyszymy Jego głos i zobaczymy Jego twarz pełną wdzięku.

Pasie swe stada wśród lilii Henryk Przondziono /Foto Gość

„Kościół jest owczarnią, której jedyną i konieczną bramą jest Chrystus. Jest również trzodą, której sam Bóg zapowiedział, że będzie jej pasterzem, i której owce, chociaż kierują nimi ludzie jako pasterze, nieustannie przecież prowadzi i żywi sam Chrystus, który życie swoje oddał za owce” (Lumen Gentium, 6).

Oblubieniec zapraszający oblubienicę do winnicy by okazać jej miłość (por. PnP 7,13) jest równocześnie Pasterzem pasącym swe stada „wśród lilii” (PnP 2,16). Tam pozwala im usłyszeć swój „słodki głos” i zobaczyć „twarz pełną wdzięku” (por PnP 2,14). Liryka tej sceny zdaje się mocno odbiegać od znanej dobrze i doświadczanej przez wielu rzeczywistości. Tymczasem nie tyle o lirykę chodzi, co o konkretny, niemalże do bólu, opis.

Pasterz i trzoda. Jedno nie istnieje bez drugiego. Nie ma owczarni bez pasterza. Ale też bez trzody nie jest się pasterzem. Bez trzody można być najwyżej marzycielem. Ten związek w sposób szczególny podkreślony został w opisie pierwszego rozmnożenia chleba. „Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi, byli bowiem jak owce nie mające pasterza” (Mk 6,34). Być może właśnie ta chwila jest jedną z pierwszych, objawiających Pasterza owiec i konstytuujących Kościół – Owczarnię.

Spróbujmy drążyć ten wątek także inne kamyki dokładając do mozaiki. Jest w tej scenie pewne podobieństwo do uzdrowienia ślepca. U Marka „wielu nastawało na niego, by umilkł” (Mk 10,48). U Łukasza uciszającymi są „ci, co szli na przedzie” (Łk 18,39). Co łączy cudowne rozmnożenie chleba z uzdrowieniem Bartymeusza? Milcz i odpraw ich. Jezus „zatrzymał się” oraz „wy dajcie im jeść”. Nie pójdę dalej bez niego. Nie odprawię ich głodnych. „Nie zostawię was sierotami” (J 14,18).

Owczarnia to miejsce, gdzie – z woli Dobrego Pasterza – nikt nie może czuć się sierotą. Nawet, gdy nie są to owce „z tej owczarni”. Przyjdzie czas, że i one „będą słuchać Mego głosu i nastanie jedna owczarnia, i jeden pasterz (J 10,16). Kiedy ten czas przyjdzie? Gdy nikt im nie powie „milcz”. Gdy nie usłyszą „odpraw ich”.

Szukajmy innych kamyków do mozaiki. Jezus mówi: „Ja jestem Dobrym Pasterzem” (J 10,11). Ale zanim te słowa wypowiedział Jan Chrzciciel dał o Nim świadectwo: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1,29). Pasterz jest Barankiem. Przez wcielenie jednym, ale i jedynym, wyjątkowym spośród nas. Owczarnia jest miejscem doświadczenia Boga, który „stał się jednym z nas”. O Nim śpiewamy w sekwencji wielkanocnej: „Odkupił swe owce Baranem bez skazy. Pojednał nas z Ojcem i zmył grzechów zmazy”.

Grzechów zmazy. To trochę jak w śpiewanych niekiedy w Adwencie Godzinkach. „Jak lilia między cierniem….” Bo to stado pośród lilii czasem jest jak pośród lilii między cierniem. Co nie przeszkadza Barankowi-Pasterzowi ukazywać swojej twarzy. Czasem pełnej wdzięku, innym razem „nie miał On wdzięku ani też blasku (…) jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa” (Iz 53, 2-3). Jedna i druga twarz jest twarzą Jego i naszą. Taka jest owczarnia. Taki jest Pasterz.

A jeśli dalej wydaje Ci się, że to, co widzisz, nie jest Jego owczarnią, nie jest Jego twarzą, módl się słowami księgi Pieśni nad Pieśniami: „O, Ty, którego miłuje dusza moja, wskaż mi, gdzie pasiesz swe stada, gdzie dajesz mi spocząć w południe, abym się nie błąkała wśród stad twych towarzyszy” (PnP 1,7).

Mój dom

WIARA.PL DODANE 28.11.2021 AKTUALIZACJA 21.12.2021