Pan Bóg wiedział, co dzieje się między Adamem, Ewą i wężem. Nie zainterweniował. Nie wkroczył pomiędzy nich, by nie zgrzeszyli.
Czy jednak naprawdę nic nie zrobił? Czy człowiek jest mu obojętny?
Bóg był obecny wśród nich cały czas: w swoim słowie, które wcześniej wypowiedział. W taki sam sposób i dzisiaj towarzyszy mi w moim życiu.
Nie mogę więc obwiniać Go za zło całego świata, za moje grzechy i cierpienie. Zło, cierpienie i śmierć nie jest Jego wolą.
Nie mogę myśleć, że nic Go nie obchodzę, bo pozwala mi grzeszyć. Bo nie interweniuje w sposób cudowny, by mnie uchronić od popełnienia zła myślą, mową czy uczynkiem.
On zaś interweniuje nieustannie: Jego słowa żyją i mogą dać mi moc, bym oparła się złu, pokusom, słabościom. Jego słowa niosą pociechę, pokrzepienie; wskazują drogę wyjścia z najbardziej zagmatwanych sytuacji.
Ale muszę dokonać wyboru: albo Jego słowo mnie poprowadzi i będzie dla mnie oparciem, albo słowo kłamstwa i słabości.
Jeśli zaufam Jego słowom, one mnie poprowadzą i nauczą, jak pełnić wyłącznie Jego wolę.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.