Bóg nie wymaga ślepego zaufania. Nie boi się pytań. Pozwala się doświadczyć.
Czy w tym czasie adwentowego proszę o łaskę cierpliwości, bym umiała czekać w zaufaniu?
Gdzie jest jeszcze wystawianie Boga na próbę a gdzie już brak zaufania do Niego?
Jak mieszkańcy Nazaretu powątpiewam, bo tak do końca nie zaufałam jeszcze Jezusowi.
Po prostu powinnam Mu zaufać, wtedy łatwiej będzie mi żyć według Jego woli,
Aby ludzka praca stała się winem, potrzebne jest nasze zaufanie w moc Jezusa.
Z naszym zaufaniem Stwórcy wcale nie jest tak dobrze, jakby się nam wydawało...
Zmysłowe „patrzenie” czy „oglądanie” nie ono prowadzi do wiary, ale zaufanie do Niego.
Wiara prowadzi do zaufania Jezusowi – wtedy łódź Kościoła i kierunek każdego z nas jest właściwy...
Być może przeczuwamy, czym jest zaufanie, za czym konkretnie tęsknimy – ale zapominamy jak się staje.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?