Oto jest władca. Od niego zależy moje życie. Któżby ryzykował nieposłuszeństwo?
Sam nakaz odbiera mi wolność – mówią. Swoją wolność mogę zrealizować tylko w nieposłuszeństwie.
Każdy mój grzech, każde nieposłuszeństwo, egoizm, pycha, to zdrada Jezusa, to zaparcie się Go.
Życie duchowe domaga się powrotu do boskiego Źródła. Inaczej rodzą się zgniłe owoce nieposłuszeństwa i bałwochwalstwa.
Widzę Jego skromność, gdy prosi o zachowanie dyskrecji i nieposłuszeństwo uzdrowionego który zamiast dostosować się do polecenia swojego dobrodzieja, paple o Jego czynie na prawo i lewo.
Upór kojarzy się z czymś złym. A stanowczość?
Wystarczy uznać swoją słabość, a On w swoim miłosierdziu wybaczy każdy grzech i powie: idź i już nie grzesz
… choć do jednego celu.