Może trzeba ogłuchnąć by wreszcie usłyszeć. Oślepnąć, by zobaczyć. Doświadczyć niemocy by uwierzyć.
Czy zdaję sobie sprawę, że naprawdę potrzebuje Boga?
Gdybym ja kierował się snami... Do mnie Bóg mówi inaczej.
Być może Herodowi obce były dylematy Koheleta, próbującego uchwycić nie tylko istotę przemijania.
Z Nim oglądać film, korzystać z Internetu, z Nim przyjmować gości. Z Nim przeżywać poczęcie i narodziny kolejnych dzieci i z Nim zamykać oczy tym, którzy udają się do domu Ojca.
Jaki najcenniejszy skarb jestem w stanie złożyć przed Jego obliczem? Czy tylko mały pokłon w kościele? Krótką, szybką poranną modlitwę?
No to czym ja owocuję? Jakie owoce przynosi moje życie?
Po której stronie jestem? Czy tych, którzy ufnie stają przed Bogiem i proszą Go o łaskę, czy też tych, którzy pogrążeni w zakamuflowanych motywacjach, szemrzą przeciw Niemu?
Gdy wolność Boga spotka się z wolnością człowieka zaczyna się fascynująca przygoda.
Jezus jest pełen troski o swoich uczniów. Nie pozostawia ich bez pomocy – obiecuje Pocieszyciela. Duch Święty będzie mówił do uczniów...
… choć do jednego celu.