Nie trzeba wszędzie widzieć grzechu i bić się w piersi za urojone intencje. Jednak „nawróć się do Boga” – to usłyszymy dzisiaj.
„Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany uczeń oprzeć głowę na Jego piersi, poczuć dotknięcie nieskończoną Miłością Jego Serca”.
Gdy chrześcijanin wchodzi do domu Bożego, wówczas skrapia czoło, pierś i ramiona, czyli całą swoją istotę, wodą czystą i oczyszczającą...
Wszystkie swe myśli i całe swe serce zbierz w jedno w tym znaku, co idzie od czoła do piersi, od ramienia do ramienia.
Co to za Bóg, któremu trzeba zmieniać pieluchy? Co to za Bóg, którego Matka musi karmić piersią? Co to za Bóg - bezradne dziecko urodzone w biedzie na dalekiej prowincji?
Dziwny posąg. Głowa ze złota, piersi i ramiona ze srebra, brzuch i biodra z miedzi, golenie z żelaza, a stopy częściowo z żelaza, częściowo z gliny. Kruche połączenie.
Krzyż jest znakiem wiary, towarzyszącym nam na każdym kroku. Widnieje w świątyniach, przy drogach, w domach i zakładach pracy. Nosimy go na piersi i czynimy na sobie. Błogosławimy nim ludzi i przedmioty. Krzyża nie można do końca zrozumieć, ponieważ symbolizuje rzeczywistość zbyt bogatą i złożoną. Kryje się w nim niezgłębiona tajemnica życia i śmierci.
Jeśli u początków przygody wiary jest zachwyt to przede wszystkim zachwyt bycia wybranym „przed założeniem świata”.
Dwudziesty dziewiąty odcinek cyklu "Bedeker liturgiczny".
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?