Jednym z pilnych zadań Kościoła jest przywrócenie blasku i piękna słowu służba.
Miłość to takie piękne uczucie. Któż o tym nie słyszał, a jeszcze częściej powtarzał, nie zastanawiając się, czy powiela jedną z najważniejszych prawd o życiu, czy jest kolporterem oczywistego banału. A może jest tak, że wielkość ociera się o banał, ściera z nim, tocząc nieustanny bój o prawdziwy kształt miłości? Filozoficznie trochę się zrobiło. Tymczasem w naszej refleksji nie chodzi ani o filozofię, ani o tanią psychologię. Tym bardziej nie chodzi o analizę stanów emocjonalnych, chociaż emocji z miłości wyeliminować się nie da, pamiętając, że emocje to nie tylko zachwyt, radość, błogostan, ale także złość, ból, upokorzenie, frustracje. Chodzi miłość, która jest z Boga. Tę zaś odkrywamy przyjmując z wiarą Słowo Boże, wpatrując się w Jezusa i karmiąc się świadectwem pierwszych świadków Ewangelii.
Warto zwrócić uwagę na okoliczności, w jakich Jezus mówił o przykazaniu miłości. W Ewangelii według świętego Łukasza w kontekście pytania uczonego w Prawie o najważniejsze przykazanie. Jego odpowiedź zostaje uzupełniona przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie, potrafiącym nie tylko „wzruszyć się głęboko”. Także zabrać pobitego do gospody i pielęgnować go, czyli zatrzymać się w podróży i podjąć posługę wobec konkretnego, nieznajomego człowieka. Co ciekawe, dialog z uczonym i przypowieść poprzedzają wizytę u Marty i Marii, gdzie Jezus przestrzega przed troszczeniem się „o zbyt wiele”, głosząc pochwałę wybrania „najlepszej cząstki”. Umieszczenie obok siebie tych dwóch scen, dwóch różnych dialogów, sugeruje, że pomiędzy słuchaniem i posługą zachodzi głęboki związek i że nie może on zostać zburzony przez brak równowagi.
Inną kolej wydarzeń przedstawia święty Jan, umiejscawiając przykazanie miłości w Wieczerniku. Tam, jak wiadomo, Jezus zaczyna od umycia uczniom nóg, czyli od posługi, by dojść do największego przykazania, pozwalającego sformułować wniosek, że miłość to przede wszystkim służba, a jej szczytem jest oddanie życia za przyjaciół. Nie dziwi zatem, że w liście do Kościoła w Tiatyrze apostoł jednym tchem wymienia miłość, wiarę i posługę. Bo jedno bez drugiego nie istnieje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |