Tak więc nie tracić czasu, przestać wiecznie przygotowywać się do drogi – nie wszystko przewidzimy przecież...
Zrobić czy nie zrobić? Porzucić czy zachować? Ruszyć czy pozostać tam, gdzie jestem?... Czy naprawdę mamy na to wpływ? Może życie samo się toczy, jedna decyzja niemal automatycznie wypływa z drugiej, konsekwencje są nie do uniknięcia? Czasem nawet wolimy być pchani przed siebie przez ciąg wydarzeń. Być może jest w nas jakiś lęk – bo co by było, gdybyśmy zaczęli się zastanawiać? Czy nasze wysiłki nie okazałyby się próżne, nasze nadzieje płonne, nasze kroki bezcelowe?
Maryja przy zwiastowaniu słyszy od anioła o ciąży Elżbiety i idzie do niej. Można powiedzieć: poszła sprawdzić – nie w sensie braku zaufania, a wiary. Dzięki temu przekona się naocznie, w wydarzeniach osobiście będzie uczestniczyć.
Skoro wierzę Bogu, to Jego słowa, obietnice, miłość do mnie muszę traktować tak samo. To jest prawda, która przekłada się na moje życie w sposób jak najbardziej praktyczny, konkretny. Wierzę, więc wchodzę w to jak w dym.
*
Życie jako droga, podróż, pielgrzymka – taką interpretację słyszeliśmy pewnie wiele razy. Czy nie jesteśmy jednak taką wizją zmęczeni? Ciągle gdzieś iść, coś osiągać, odnajdywać cel, wyznaczać marszrutę… W drodze nie wolno tego, w drodze trzeba znieść tamto – godzimy się na to, staramy się spełnić wymagania, wytrzymać.
Maryja, która z Jezusem wyrusza do Elżbiety, stanowi w tym wszystkim zapowiedź wytchnienia – obietnicę, że Bóg nas odnajdzie, pozwoli odpocząć, wspomoże.
Fakt, że nie jesteśmy sami, ci wszyscy ludzie wokół, ich gesty życzliwości, ich trud. Wiara, której możemy się od ich nauczyć. Iść za nimi, razem z nimi, do nich.
*
Czytamy w Ewangelii Łukasza, że Elżbieta przez kilka miesięcy ukrywała swoją ciążę – a zobaczywszy swoją młodszą krewną, powiedziała jej o tym od razu. To, co osobiste, najbardziej własne, może zostać odsłonięte, zrozumiane, przyjęte. Tym także jest wiara – przestrzenią, w której możemy się spotkać, zobaczyć, być ze sobą.
Te „magiczne święta”, o których ciągle słyszymy, tym się charakteryzują, że nie mają w sobie nic z magii. Nikt nie machnie różdżką, aby było nam ze sobą dobrze, zaklęcia nie poskutkują – to nasze zaangażowanie tworzy więzi, nasz wysiłek odsłaniania się przed innymi.
Tak więc nie tracić czasu, przestać wiecznie przygotowywać się do drogi – nie wszystko przewidzimy przecież, nie wszystko będziemy kontrolować. Zaufać, otworzyć się na niewiadome, wyruszyć wreszcie.
*
Maryja, która przychodzi do Elżbiety, jest znakiem – Bóg jest obecny, przy nas, blisko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |