Całe ciało jest narzędziem i wyrazem duszy. Ona nie tylko przebywa w ciele, jakoby w domu swoim, ale mieszka i działa w każdym z członków, w każdej tkance, przemawia w każdej linii i formie i w każdym poruszeniu ciała.
Jakież osobliwe przeznaczenie przypadło duszy naszej! Z wszystkimi sprawami świata tak jej się wiedzie, jak niegdyś pierwszemu człowiekowi, gdy Bóg kazał mu ponazywać zwierzęta: nigdzie nie znalazł się towarzysz jego bytu. Wobec wszystkich istot i rzeczy dusza ludzka miewa to poczucie: „Jestem inna”. Żadna z umiejętności świata nie rozprasza w niej tej świadomości, żadne poniżenie jej nie wykorzenia: „Jestem inna, niż wszystko inne w świecie. Wszystkiemu obca, Bogu jedynie pokrewna”.
A mimo to dusza ma też niejakie pokrewieństwo z wszystkimi rzeczami. W styczności z każdą z nich czuje się jakby u siebie w domu. Wszystko do niej przemawia: każda postać, ruch czy wyraz. A ona za ich pośrednictwem niestrudzenie usiłuje wypowiedzieć najgłębszą treść swej istoty, uczynić ją symbolem własnego życia. Gdziekolwiek spotka jakąś silną postać, czuje, że w niej wypowiada się coś z jej własnej istoty, czuje, że przypomina jej się coś takiego, co tkwi w niej samej.
Czy nie jest tak w istocie? Tu właśnie tkwi podstawa do wszelkich porównań. Będąc każdej istocie obcą do głębi, dusza przemawia do niej: „To nie ja!”. A jednocześnie wszystkiemu pokrewna w jakiś niewytłumaczony sposób, odczuwa rzeczy i zdarzenia jako obrazy swego własnego bytu.
Oto porównanie szczególnie piękne i wyraziste: świeca. Nie mówię ci co prawda nic nowego: na pewno tobie samemu też nieraz przychodziło to na myśl.
Przypatrz się, jak świeca osadzona jest w świeczniku. Szeroko i masywnie rozparła się podstawa, z której bezpiecznie wznosi się trzon świecznika, powyżej zaś wystrzela świeca, ciasno objęta kielichem i podparta wystającym obrzeżem. Niepostrzeżenie odmładza się jej postać: spoista i silna, choćby strzelała nader wysoko. Tak ona stoi wśród otaczającej ją przestrzeni, smukła, w niepokalanej czystości, a przecież ciepło stonowana w swym kolorze: przez jasny swój kształt wyróżniająca się z wszelkiego chaosu.
Ponad nią chwieje się płomyk, a przezeń świeca czyste swe ciało przemienia w ciepłe, promienne światło.
Czy wobec niej nie budzi się w tobie jakieś niezmiernie szlachetne uczucie? Spójrz, jak ona stoi niezachwianie w jednym miejscu, wyprostowana na całą wysokość, czysta i dostojna. Zważ, jak wszystko w niej mówi: „Jestem gotowa!”. Jak ona stoi wytrwale tam, gdzie stać jej kazano, przed Bogiem. Nie uchyla się w niczym, w niczym nie zgina. Cały jej wygląd świadczy o zdecydowanym, przytomnym pogotowiu. Tak spala się ona w swym przeznaczeniu, niepowstrzymanie, stapiając się w żar i światło.
Powiesz może: „I cóż sama świeca wie o tym? Przecież ona nie ma duszy!”.
Więc daj jej duszę!
Niech ona stanie się wyrazem duszy twojej! Niech zbudzi się w niej wszelka szlachetna gotowość: „Jestem tu, o Panie!”. Wówczas owa strzelista i czysta postawa .wyda ci się wyrazem własnego twego usposobienia. Niech cała twoja gotowość okrzepnie w prawdziwą wierność. Wówczas będziesz mówił w duchu: „Panie, w tej świecy oto ja sam stoję przed Tobą!”.
Nie uchodź z drogi swemu przeznaczeniu. Trwaj mężnie. Nie pytaj ciągle: dlaczego i po co. To właśnie stanowi najgłębszy sens życia, by stapiać się w prawdę i miłość ku Bogu, jak stapia się świeca w żar i światło.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |