Odmówmy modlitwę za naszych braci i siostry, za młodych tego świata: "Spraw, Panie, abyśmy byli godni służyć naszym braciom na całym świecie, którzy żyją i umierają w ubóstwie i głodzie. Daj im dzisiaj, za sprawą naszych rąk, chleba ich powszedniego, a poprzez naszą rozumiejącą miłość obdarz ich pokojem i radością."
Jezus powiedział do młodych ludzi swoich czasów: "Jeżeli chcecie być moimi uczniami, weźcie krzyż i naśladujcie Mnie". Ale On, zanim wziął swój krzyż, wiedział, że Go potrzebowaliśmy, że bez Niego nie bylibyśmy zdolni do podążania za Nim, do przeżywania naszej Drogi Krzyżowej. Dlatego On przemienił siebie w Chleb życia i powiedział: "Jeżeli nie spożywacie mego ciała i nie pijecie mojej krwi, nie możecie żyć, nie możecie podążyć za Mną, nie możecie być moimi uczniami". Chociaż dzisiaj On nie potrzebuje brać krzyża, iść na Golgotę i przeżywać swoją Drogę Krzyżową, to jednak dziś na nowo - w tobie i we mnie, w młodych tego świata - przeżywa On swoją mękę.
Oto małe dziecko, głodne dziecko, które jadło kawałek chleba kruszynkę po kruszynce, ponieważ bało się, że chleb się skończy i że będzie znowu głodne... To była pierwsza stacja Drogi Krzyżowej. Czy ja to widzę? Bardzo często patrzymy, ale nie widzimy. My wszyscy winniśmy wziąć krzyż i podążać za Chrystusem na Kalwarię, jeżeli chcemy z Nim zmartwychwstać. Sądzę, że właśnie dlatego Jezus, zanim umarł, dał nam swe ciało, dał nam swą krew, abyśmy mogli żyć, abyśmy mieli odwagę, abyśmy byli zdolni nieść krzyż i krok za krokiem podążać za Nim.
Na naszej Drodze Krzyżowej widzimy Jezusa jako biednego i głodnego, jako upadającego. Czy jesteśmy tam obecni, aby Mu pomóc? Czy jesteśmy tam z naszym poświęceniem, z naszym chlebem, prawdziwym chlebem? Są tysiące ludzi, którzy umierają z braku odrobiny miłości, odrobiny uznania. To jest stacja Drogi Krzyżowej Jezusa w głodzie, w upadku.
I mamy czwartą stację Drogi Krzyżowej, gdzie spotyka On swoją Matkę. Czy my jesteśmy matką dla cierpiącego, matką miłości i zrozumienia? Czy jesteśmy tam, aby zrozumieć naszych młodych ludzi wtedy, gdy upadają, gdy są samotni, gdy czują się niechciani? Czy jesteśmy tam obecni?
Szymon Cyrenejczyk wziął krzyż i podążył za Jezusem - pomagał Jezusowi dźwigać Jego krzyż. To, co wy, młodzi ludzie, uczyniliście w ciągu tego roku jako znak miłości - te tysiące i miliony rzeczy, które ofiarowaliście dla Jezusa, dla biednych - właśnie wtedy byliście Szymonem Cyrenejczykiem, w czasie tych dni, podczas każdej z tych czynności, którą wykonaliście.
A Weronika - czy my jesteśmy Weroniką dla naszych biednych, dla tych, którzy są samotni, dla tych, którzy są niechciani? Czy jesteśmy tam, aby ocierać ich smutek? Czy jesteśmy tam, aby dzielić ich cierpienie? Czy jesteśmy tam obecni? Czy też jesteśmy jednymi z tych dumnych, którzy przechodzą obok i patrzą, ale nie są w stanie zobaczyć?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |