Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata

publikacja 08.08.2006 15:02

Wydawałoby się, że podkreślanie tytułu królewskiego dzisiaj jest nieaktualne. Wszystkie bowiem królestwa ziemskie poszły w cień, a tam, gdzie zachowały się, są raczej czcigodnymi zabytkami przeszłości.

Spis treści

Chrystus Królem, Chrystus Panem

 

Mniej niż sto lat

Uroczystość tę wprowadził do liturgii Kościoła katolickiego papież Pius XI na zakończenie roku jubileuszowego dnia 11 grudnia 1925. Nakazał nadto, aby we wszystkich kościołach tego dnia po nabożeństwie głównym przed wystawionym Najświętszym Sakramentem odmówiono litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu. Nowa liturgia (od roku 1969) przeniosła to święto na ostatnią niedzielę roku kościelnego dla podkreślenia, że wszystko, co rodzaj ludzki w nadprzyrodzonym i przyrodzonym porządku posiada i czego się spodziewa, ma swój początek i mieć będzie swój chwalebny koniec w Jezusie Chrystusie. Episkopat polski z okazji 50-lecia ustanowienia tego święta wydał w roku 1975 List pasterski.

Dlaczego Chrystus Król?

Wydawałoby się, że podkreślanie tytułu królewskiego dzisiaj jest nieaktualne. Wszystkie bowiem królestwa ziemskie poszły w cień, a tam, gdzie zachowały się, są raczej czcigodnymi zabytkami przeszłości. Ograbiono bowiem władców z wszelkiej władzy, zostawiając im bardzo wąski zakres ich obowiązków w reprezentacji.

Gdy chodzi o osobę Jezusa Chrystusa wydaje się tym bardziej dziwne. Nigdy bowiem korony królewskiej nie nosił, berła nie trzymał w ręku, nie zasiadał także nigdy na tronie królewskim.

A jednak ten tytuł Panu Jezusowi najzupełniej się należy i to w zakresie, jakim nie dysponował żaden władca świata. Pociąga on też za sobą doniosłe konsekwencje. Oto powody, dla których papież uważał za sprawę nader aktualną to święto wprowadzić:

Władcy ziemscy nabywają tytuł królewski: przez dziedziczenie, nominację i podbój. Wszystkie trzy tytuły dają Jezusowi Chrystusowi pełne prawo do korony i najwyższej władzy. Jako człowiek, w swej ludzkiej naturze, pochodził on przecież w prostej linii od króla Izraela, Dawida. Wykazują to Ewangeliści podając Jego rodowód, przypominając Jego drzewo genealogiczne (Mt 1,5-16; Łk 3,23-38). W narodzie wybranym ta prawda była tak pospolicie znana, że powszechnie nazywano Go wprost "Synem Dawida" (Mt 22,41-46; Mk 12,35-37; Łk 1,27,32; 20,41-44; 2 Tm 2,8; Ap 22,16). Tak więc z krwi i dziedziczenia miał prawo Chrystus Pan do tytułu Króla. A przecież Jezus Chrystus nie był li tylko Człowiekiem. Jest on Synem Bożym, naturą równy Bogu, drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej. Jako taki jest Panem nieba i ziemi, Panem najwyższym i absolutnym, wobec którego wszelkie królestwa ziemskie są nieporównywalne. Aby to powszechne władztwo Jezusa Chrystusa podkreślić, słusznie nowa liturgia dodała do tytułu "Król" dopełniacz - "wszechświata". To dopiero w pełni wyjaśnia zakres Chrystusowego panowania.

Królowie ziemscy zdobywają również tron drogą podboju. Ten tytuł także przysługuje Panu Jezusowi. Chociaż bowiem nigdy nie walczył orężem i nie przelewał cudzej krwi dla zdobycia władzy, to jednak przelał własną krew dla zbawienia rodzaju ludzkiego. Chrystus powiedział do Nikodema: "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3,16). "A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne" (J 3,14). Najpiękniej tę prawdę, że jesteśmy zdobyczą Chrystusa, wypowiedział św. Piotr Apostoł: "Wiecie bowiem, że (...) zostaliście wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa jako baranka niepokalanego i bez zmazy" (1 P 1,18-19)

 

 

 

Także i drogą aklamacji staliśmy się własnością Chrystusa Króla, kiedy przez Chrzest święty zapisaliśmy się formalnie w szeregi Jego wyznawców i wiernych. Odtąd zawarliśmy z nim niejako kontrakt, mocą którego staliśmy się Jego dobrowolną własnością. On zaś przyrzekł nam wszystkie dobra swojej Bożej łaski i życie wieczne. Jeśli się zważy, że kontrakt ten przez przyjęcie Chrztu świętego zawarli wszyscy chrześcijanie na ziemi, których jest przecież łącznie dobrze ponad miliard ludzi, to przyznamy, że żaden władca nie miał tylu poddanych i obywateli.

A jak silna ta więź, jak wierne poddaństwo, świadczy krew milionów przelana za Niego, w obronie Jego praw. Takiej daniny wierności nie otrzymał żaden na świecie Król.

Jezus Chrystus, żyjąc na ziemi, niejeden raz podkreślał swoje prawa do tytułu króla. Kiedy Piłat zapytał Go wprost: "Czy Ty jesteś królem żydowskim?", otrzymał odpowiedź: "Tak, jestem królem" (J 18,34-37). Piłat dobrze to zapamiętał, skoro jako tytuł winy umieścił napis na krzyżu w trzech językach: "Jezus Nazarejczyk, król żydowski" (J 19,19). Jednak dla ostrzeżenia, że jego królestwa nie można porównywać do królestw ziemskich, Pan Jezus mówi do Piłata: "Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz królestwo moje nie jest stąd" (J 18,36). Byłoby rzeczą nierozważną przypuszczać, aby Syn Boży po to zstąpił na ziemię, by zadowolić szowinistyczne dążenia jednego czy drugiego narodu. Dlatego naród wybrany odrzucił Chrystusa. Wyobrażali sobie innego króla, wiązali nadzieje z Chrystusem-Mesjaszem, czego dowodzi zamiar porwania, by Go obwołać królem (J 6,15).

Chociaż więc wyrzekł się Chrystus podbojów ziemskich, to jednak wiele razy dał znać, że jest Panem wszechświata, że rządzi nim, jak Mu się podoba. Na dowód tego: uciszał burze i żywioły (Mt 8,18,23-27; Mk 1,16-20), zamieniał wodę w wino (J 2,1-11), rozmnażał chleb (Mt 14,13-23; Mk 6,33-46; Łk 9,11-17; J 6,2-15), chodził po wzburzonych falach (Mt 14,22-33; Mk 6,47-52; J 6,16-21), czynił cudowne połowy ryb (Mt 4,18-22; Mk 1,16-20; Łk 5,1-11; J 21,1-7), uzdrawiał chorych (Mt 9,27-31; J 9,1-41; Mt 12,22-23; Mt 8,2-4; Mk 1,40-45); wskrzeszał umarłych (Mt 9,23-26; Mk 5,35-43; Łk 7,11-17; J 11,28-46), złe moce były mu posłuszne (Mt 8,28-34; Mk 5,1-20; Łk 11,14-15; 11,17-23). A wszystko to czynił publicznie, wobec licznych rzesz.

Nazywał Siebie Jezus Chrystus "panem szabatu" (Łk 6,5), dawał swoim uczniom moc odpuszczenia grzechów (J 20,22-23), czynienia cudów (Mk 16,17-18). Miał odwagę powiedzieć: "Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi" (Mt 28,18). Takich słów jeszcze nikt nie mógł i nie może wypowiedzieć. Zapowiada też, że przyjdzie na końcu świata jako Król, aby sądzić wszystkie narody ziemi, a przyjdzie w otoczeniu aniołów: "Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: »Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata«. (...) Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: »Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom«" (Mt 25,31-46). Obraz dramatyczny. Nie dziw, że był ulubionym tematem największych mistrzów pędzla i dłuta. Cały ten opis sądu ostatecznego jest treścią Ewangelii czytanej w roku liturgicznym (cykl A) w tę uroczystość. Jest to tekst najpełniej oddający zakres panowania, obejmującego wszystkie narody ziemi i decydującego o ich losach wiecznych.

 

 

 

 

Liturgia uroczystości

Kościół starannie i w bardzo bogaty sposób zestawił teksty dzisiejszej liturgii, aby przed oczyma naszymi tytuł królewski Jezusa Chrystusa wyszedł w pełnym blasku i mocy. Przyjrzyjmy się liturgii słowa w cyklu liturgicznym A. W proroctwie Ezechiela pojawia się obraz troskliwego pasterza i sprawiedliwego sędziego (Ez 34, 11-12; 34,15-17). Ta sama nuta przewija się w psalmie responsoryjnym, w którym Kościół wychwala, jak słodką rzeczą jest należeć do Chrystusowej owczarni (Ps 23/22). W drugim czytaniu Apostoł narodów podkreśla, że zakres panowania Chrystusa obejmuje nie tylko rodzaj ludzki, ale "wszelką zwierzchność, władzę i moc", że pokona On nawet śmierć jako ostatniego wroga. "A gdy już wszystko zostanie mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich" (1 Kor 15,20-26.28). Wszystkie teksty liturgii uroczystości Chrystusa Króla żyją klimatem tajemnicy błogosławionego dla nas królowania Chrystusa. Akordem ostatnim są słowa, które przed Najświętszym Sakramentem wypowiada kapłan z ludem. Brzmią one jak rota przysięgi: "Twoją jesteśmy własnością i do Ciebie należeć chcemy" (Akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu).
 

 

 

Powiedzieli...


Św. Cyryl Aleksandryjski (+ 444): "Jednym słowem dzierży (On) władzę nad wszystkim stworzeniem, nie drogą podboju czy w inny sposób, ale na mocy własnej swojej istoty i natury".


Św. Augustyn (+ 430): "Cóż wielkiego było dla Króla wieków stać się także Królem ludzi? I nie po to jest Królem Izraela, aby wyciskać podatki, mieć do swojej dyspozycji uzbrojone wojsko, czy też, aby zwyciężyć wrogów widzialnych. Jest on Królem Izraela, co rządzi umysłami, bo jest wieczystym doradcą; bo tych, co w Niego wierzą, w Nim mają ufność i Go miłują, wiedzie do królestwa niebieskiego".

Papież Pius XI: "Ponieważ rok święty (1925) dał niejedną okazję dla potwierdzenia Chrystusowego królestwa, wydało nam się przy tym naszym apostolskim posługiwaniu rzeczą słuszną przychylić się do próśb wielu kardynałów, biskupów i wiernych, zanoszonych do nas osobno i wspólnie, aby kończący się ten rok uwieńczyć specjalnym świętem Pana naszego Jezusa Chrystusa Króla, i wprowadzić je do liturgii kościelnej" (Encyklika "Cum annus sacer" z 11 grudnia 1925 roku).

Pius Parsch: "W ciągu wieków w jaki sposób świat chrześcijański wyobrażał sobie Chrystusa? Był to oczywiście zawsze ten sam Pan. A jednak różną miewał postać, zależnie od tego, czy strona Boska, czy ludzka silniej była podkreślana. Tak było już w pierwszych czasach apostolskich. Ewangelie synoptyczne (Mateusza, Marka i Łukasza) przedstawiają głównie Syna Człowieczego, Jezusa z Nazaretu, jak przebiega ziemię żydowską, uzdrawiając i nauczając. Ale już Jan widzi postać Jezusa w bardziej Boskim świetle, a w Objawieniu widzi oczyma ducha uwielbionego Boga-Króla na niebie, »panującego nad królami ziemi«. Ten właśnie wzniosły obraz Chrystusa wprowadza młody Kościół na swoje cmentarze i do swoich świątyń. Z tego typowego obrazu patrzy "Majestas Domini" w blasku barwnych mozaik z absyd starochrześcijańskich bazylik. Było to plastyczne wyznanie wiary, że uwielbiony Bóg-Król - uprzedzając swój powrót - pojawia się w tajemnicy Mszy świętej na tronie ołtarza. Obraz Chrystusa Króla utrzymał się w sercu chrześcijańskiego świata aż do wczesnego średniowiecza. Na krucyfiksach widnieje Chrystus jako triumfator w koronie i w ornacie".

 

A to ciekawe

W roku 1873 znaleziono w Jerozolimie, a w roku 1945 w Talpioth na drodze z Jerozolimy do Betlejem skrzynki z kośćmi ludzkimi. Na skrzynkach był napis aramejski lub grecki, określający imiona zmarłych. Obok napisów znaleziono znak krzyża. Były to więc szczątki śmiertelne chrześcijan. Najstarszy to znak krzyża, dotąd znaleziony. W roku 1955 na Górze Oliwnej znaleziono podobne skrzynki z krzyżykiem, ale także z literami: "I.X.B." Uczony żydowski, Sukenik postawił hipotezę, że słowa te należy czytać: "Iesous Christos Basileus", co po polsku znaczy: "Jezus Chrystus Król".


W czasie prześladowania za rządów prezydenta Meksyku Plutarco Elíasa Callesa w latach 1924-1928 rozstrzelano wielu katolików tylko dlatego, że jawnie wyznawali swoją wiarę. Pewnego dnia pod mur zaprowadzono pewną grupę młodzieży z Akcji Katolickiej. Wśród niej znalazł się chłopiec. Kiedy go zobaczył żołnierz dowodzący plutonem egzekucyjnym, zaproponował chłopcu, aby mu kupił papierosy w nadziei, że ten skorzysta z okazji i więcej się nie zjawi. Jakie było jego zdziwienie, gdy po chwili chłopiec zdyszany przybiegł i przyniósł mu papierosy. Kiedy ten szepnął mu do ucha, by ratował się ucieczką, zawołał: "Jak to? Moi koledzy mają za Chrystusa ponieść śmierć, a ja miałbym stchórzyć?" Ustawił się w szeregu i wołał przed śmiercią: "Niech żyje Chrystus Król".

Kiedy w Niedzielę Palmową słynny kaznodzieja florencki, dominikanin, Hieronim Savonarola (+ 1498), przemawiał o Bożej męce, w pewnym momencie podniósł do góry krzyż i zawołał: "Florencjo, patrz, oto twój ukrzyżowany Król!" Entuzjazm tak wielki ogarnął wszystkich i rozrzewnienie, że zerwali się wszyscy na nogi, wołając: "Niech żyje ukrzyżowany za nas nasz Król!"

Żaden władca ziemski nie posiadał tak wielu poddanych, jak Jezus Chrystus: ponad miliard chrześcijan, którzy od Niego noszą imię, Jego przyjęli chrzest, Jego krzyż jest dla nich godłem. Żaden władca nie zaskarbił sobie tak wielkiej miłości, jak Chrystus, ze strony swoich poddanych. Miliony oddały za Niego swoją krew i swoje życie. Bo i On okazał nam miłość posuniętą aż do haniebnej śmierci krzyża. On był oczekiwaniem ludzkości przez tysiące lat. O Nim przepowiadali prorocy. Od daty Jego przyjścia na ziemię dzieli się czas na lata starej i nowej ery. On też zjawi się na koniec świata, aby zamknąć ostatnią kartę dziejów rodzaju ludzkiego na ziemi. On też będzie naszą chwałą po wszystkie czasy.

Miniatura w sakramentarzu tynieckim (w. XII) przedstawia Chrystusa na tronie. Napis dokoła: "Król królów i Pan panujących". Na tympanonie kościoła pobenedyktyńskiego na Ołbinie we Wrocławiu, który pochodzi również z wieku XII, jest również Chrystus przedstawiony w pełni majestatu. Litery Alfa i Omega podkreślają jeszcze to dostojeństwo. Na patenie kaliskiej (w. XII) widnieje napis: "Majestat Jego okrywa niebiosa, a chwały Jego pełna jest ziemia". Wreszcie na kielichu romańskim z Trzemeszna (w. XII) w scenie koronacji króla Joaba jest symbolizowana koronacja Chrystusa Króla. Obecnie patena jest własnością katedry gnieźnieńskiej.

W 1929 roku na dzisiejszym Placu Uniwersyteckim w centrum Poznania został wystawiony pomnik Chrystusa Króla w bogatej obudowie. Sam pomnik liczył ponad 4 metry. U góry był napis: "Sacratissimo Cordi — Polonia Restituta" (Najświętszemu Sercu - Polska Zmartwychwstała). Dzieło Marcina Rożka. Pomnik wdzięczności ufundowało społeczeństwo Poznania w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości. Pomnik został zniszczony przez hitlerowców w 1939 r.

W Poznaniu odbył się w 1935 roku kongres światowy ku czci Chrystusa Króla. Jako legat papieski na kongresie tym przewodniczył prymas polski, kardynał August Hlond, salezjanin. Kongres miał bogatą oprawę artystyczną. Feliks Nowowiejski ułożył specjalny utwór muzyczny. Kongres zakończył się piękną paradą przed pomnikiem Chrystusa Króla pod hasłem: "Pax Christi in Regno Christi" (Pokój Chrystusowy w królestwie Chrystusowym). W Polsce międzywojennej był zwyczaj w ten dzień urządzania akademii w niektórych parafiach. Jest to bowiem święto patronalne Akcji Katolickiej.

W roku 1959 poświęcono koło Lizbony pomnik Pana Jezusa, mierzący z postumentem 119 metrów wysokości.

W Polsce jest kilkadziesiąt kościołów pod wezwaniem Chrystusa Króla. W Warszawie są dwa. W Katowicach wezwanie to nosi katedra.

Jezus Chrystus Król

 

Stanisław Łucarz SJ

 

 

 

 

 

 

Kiedy Jezus żył na ziemi, nikt nie uważał Go za króla. Nikt też nie podejrzewał, że może być królem. On sam, kiedy kilkakrotnie próbowano obwołać Go królem, nie zgodził się na to. Nigdy też za czasów swej publicznej działalności nie powiedział o sobie, że jest królem. Tak więc oskarżenie ze strony faryzeuszów, że Jezus czyni siebie królem, było równie kłamliwe jak wszystkie inne. Owszem, Jezus bardzo wiele mówił o Królestwie Bożym, ale zawsze podkreślał, że jest to zupełnie inne królestwo niż to, o którym myśleli Jego słuchacze. Kiedy zaś matka synów Zebedeusza prosiła, aby jej synów umieścił w swym królestwie po swej prawie i lewej stronie, odpowiedział jej bardzo ostro: "Nie wiecie, o co prosicie..." podkreślając po raz kolejny, że nawet Jego najbliżsi nie rozumieli natury Królestwa, które głosił. Tak zresztą jest i do dziś. Nikt nie zna natury tego Królestwa, jeśli go nie oświeci Duch Prawdy.

Jezus, owszem, wyznaje w końcu, że jest królem, ale czyni to w takiej chwili, że nikt już nie może mieć wątpliwości co do absolutnej odmienności jego Królestwa od wszystkich innych królestw. Dokonuje tego w najgorszym po ludzku momencie, wtedy, kiedy Jego sprawa jest już przegrana, a zguba postanowiona - w czasie procesu prowadzonego przez Piłata. W tamtych okolicznościach Jego wyznanie mogło być tylko przedmiotem kpin i szyderstwa i tak też się stało. Jezus nie zgodził się na to, aby Mu nałożono prawdziwą, złotą koronę królewską i dano do ręki złote berło, żeby Go odziano prawdziwym królewskim płaszczem purpurowym, ale przyjął bez protestu koronę z ciernia, trzcinę zamiast berła i strzęp czerwonego żołnierskiego płaszcza. Zamiast korony chwały, przyjął koronę hańby.

Jest więc swoistym wyrazem niezrozumienia najgłębszych intencji naszego Pana zdejmowanie Mu korony cierniowej i nakładania korony ze złota, której On nigdy ani nie nosił, ani nie chciał, co więcej, przed którą się bronił. Jego korona z ciernia przemawia o wiele mocniej niż złoto, a żołnierski płaszcz nasiąknięty Jego krwią jest o niebo cenniejszy niż najszlachetniejsza purpura królewska. Takie oznaki swego Królestwa Pan sam sobie wybrał, choć jest nam to bardzo nie na rękę i kłóci się z naszym poczuciem godności i estetyki. Chętnie uczcilibyśmy Go, jak tamci, co Go chcieli obwołać królem, wspaniałymi znakami ziemskiego panowania. Czynimy to nawet, ale musimy być tu bardzo ostrożni.

 

 

Czemu Jezus - nasz Król - tak postąpił? Czemu tak skrajnie zdystansował się od wszelkich oznak ziemskiego panowania? Uczynił tak, bo zna nas bardzo dobrze i chciał na zawsze wytrącić nam z ręki jakąkolwiek możliwość fałszywego - ziemskiego - rozumienia Jego królowania. Wyznając przed Piłatem: Tak, jestem królem, dodaje zaraz: Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Królestwo Jezusa jest Królestwem Prawdy, a więc usunięcia wszelkiego fałszu, całego oszustwa szatana, w którym od grzechu pierworodnego pogrążony jest świat. Jezus demaskuje królestwo kłamstwa, w którym księciem jest ten, który kłamcą był od początku - szatan. Przez całą swoją działalność publiczną ujawnia różnorakie przejawy kłamstwa począwszy od kłamstwa religijnego w wydaniu faryzeuszów i saduceuszów, przez kłamstwa życia codziennego aż po kłamstwo polityczne. Jednocześnie objawia prawdę o Bogu i prawdę o człowieku. On sam jest tą prawdą. To w Nim najpełniej objawia się natura Boga, którą jest miłość, i na Nim też najwyraźniej objawia się natura ludzkiego grzechu, którą jest śmierć - dwie strony prawdy, wydawać by się mogło, nie do pogodzenia. A jednak w Nim, w Jego krzyżu i zmartwychwstaniu staje otworem wyjście z tej sytuacji bez wyjścia: Bóg kocha grzesznika i nie pozostawia go w śmierci. To największa i najpiękniejsza prawda. Tu najpełniej objawia się to, co stanowi duszę chrześcijaństwa, co je odróżnia od wszystkich innych religii - miłość nieprzyjaciół. Królestwo Jezusa to Królestwo tej właśnie Prawdy, to królestwo kerygmatu, w który nie sposób uwierzyć bez pomocy Ducha Świętego, tak jest on nieprawdopodobny. Aby przy tej prawdzie trwać, aby ją głosić ciągle, aby nie popaść w tryumfalizm, nie zacząć się wywyższać i gardzić grzesznikami, aby kochać naszych nieprzyjaciół, potrzebujemy króla w cierniowej koronie, króla, który nie przyszedł po to, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu.

Nie przypadkiem Piłat po wyznaniu Jezusa pyta: Cóż to jest prawda? Nie jest to pytanie filozofa-sceptyka, jak sądzą niektórzy. To retoryczne pytanie polityka-praktyka, który wie z doświadczenia, że w polityce prawda traktowana jest instrumentalnie, że królestwa tego świata zbudowane są na oszustwie i intrydze. Liczy się ten, komu się uda sprzedać jako prawdę swą wersję, czy ideologię, ten, kto innych wyprowadzi w pole. Iluż takich przykładów dostarcza nam i dzisiejsza polityka. Nie przypadkiem też organ prasowy najbardziej zakłamanego systemu wszech czasów nosił nazwę "Prawda".

Jezus Chrystus jest Królem Wszechświata - całego kosmosu, gdyż prawda, którą On sam jest i którą objawia, jest ostatecznie Prawdą Trójcy Świętej, jest Jej wewnętrznym Życiem, z którego wszystko bierze początek, swe trwanie i sens. Tylko ten Król mógł sobie pozwolić na koronę hańby, bo też tylko Jego nie można pozbawić chwały, jaką miał u Ojca od początku, zanim świat powstał. Odwieczna prawda nie musi się bronić, nie musi używać przemocy. Tylko Ona może być cicha i pokorna. Każdy, kto ją odrzuca, karze sam siebie. Skazuje się na kłamstwo i ciągłe poczucie zagrożenia. Ostatecznie wybiera życie poza miłością i bezsens, które są istotą piekła.

Oddając cześć Jezusowi Chrystusowi Królowi Wszechświata sięgamy do największych głębin całej rzeczywistości, które nie są odmętami strasznych tajemnic, ale przepaścią niezgłębionej Miłości. Wszystko, co żyje, choć często zniekształcone przez grzech, jest tchnieniem tejże Miłości. Z Niej się poczęło i ku Niej zdąża, jak nam pokazuje to ostatnie święto - cel roku kościelnego. Nie chłód i martwota zimy, której pierwsze oznaki przynosi listopad, ale żar Miłości jest naszym przeznaczeniem.

 

Królestwo Boże, czyli...

 

Ks. Artur Malina

"Wołajcie głośniej, to wasz bóg" - szydził wielki Eliasz z tych, którzy usiłowali ściągnąć bogów na ziemię, drwił z ich długich modlitw i osobistych ofiar (1 Krl 18,27). Tamtą walkę o rząd dusz chwiejących się między Baalem a Jahwe rozstrzygnęła cudowna interwencja prawdziwego Boga, który wysłuchał proroka bez długich modlitw i pokutnych gestów.
Niewiara i zwątpienie nie odeszły jednak z prorokami Baala. Nieszczęścia i trudności wywołują zrozumiały sprzeciw. Szukamy winnych nie tylko za ich spowodowanie, ale także oskarżamy tych, którzy przez swoją bierność do nich dopuścili.

Bóg na ławie oskarżonych
Nie sposób więc, by człowiek wierzący we wszechmoc Bożą, uznający Jego dobroć i opatrzność, w końcu nie zobaczył Jego samego na ławie oskarżonych. Niejeden wierzący, tłocząc się wśród innych Jego oskarżycieli, podnosi także swoje zarzuty. Obciąża Go głośno w imieniu ludzkości i oskarża z osobistym zaangażowaniem we własnym imieniu. Najbardziej bolą sprawy, które nie są zapisane w archiwach historii, ani nie są ściągane ze stron Internetu: niewysłuchane modlitwy wobec niewinnego cierpienia, prośby tyle razy wypłakane, uciszone w bezsilności i rezygnacji. Gdzie Bóg był w chwilach ciężkich doświadczeń, a gdzie jest Jego panowanie nad światem, co to za dobroć, co to za wszechmoc?

"Przyszło już do was królestwo Boże" - odpowiada Jezus swoim oskarżycielom (Łk 11,20). Jak więc jest z tym królestwem?
Publiczną działalność Jezus zaczyna od oznajmienia nadejścia Bożego panowania (Mt 4,17; Mk 1,15; Łk 4,43). Zanim jednak rozległy się te słowa, ludzie w Jego ojczyźnie szukali władzy po swojemu. Rezultat był zawsze ten sam: "Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę" (Mk 10,42). Tak zaczyna się krótka nauka skierowana do uczniów rywalizujących między sobą o najlepsze miejsca.

Boża terapia
jest zaskakująca - nie tylko mniej znana, ale i mniej akceptowana. Może ona pochodzić tylko od jednego Lekarza: "Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich" (Mk 10,43-44). Chodzi więc o zasadę innego niż dotychczas znane panowania. Chodzi o konstytucję nowej władzy, o ustawę zasadniczą królestwa Bożego. Nie ma wątpliwości, że ta zasada to nie chwyt medialny, i nie jest to wezwanie do wyrachowanej pokory. Jezus wskazuje na motywacje, uzasadnia je: "Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (Mk 10,45). Słowa te stają się zrozumiałe i racja oczywista, kiedy uświadomimy sobie, że taka jest natura Bożego panowania, innymi ustawami wyrażona, nie naszymi paragrafami mierzona.

Odpowiedź na oczekiwania człowieka
Wiele razy Jezus mówi o królestwie Bożym. Powiedzieliśmy, że publiczna działalność Jezusa zaczęła się od ogłoszenia bliskości królestwa Bożego: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże." (Mk 1,15). Ludziom, którzy pragnęli sprawiedliwszej władzy i szukali lepszego panowania, Jezus oznajmia nadejście czasu rozstrzygającego, w którym każdy będzie mógł znaleźć się w nowym systemie władzy. Jest to zmiana radykalna, również w sposobie, w jakim ma się realizować. Nie jest przewrotem, który wstrząsa życiem wszystkich, nie jest rewolucją ogarniającą przemocą każdego. Królestwo Boże nie narzuca się, nie przymusza, nie gwałci niczyjej wolności. Ono już przyszło, jest nam bliskie, bardzo bliskie, ale nas nie wciąga automatycznie, nie ogarnia bez naszej wiedzy i woli. Co więcej, pozostaje ukryte, niewidzialne dla tych, którym na nim nie zależy, którzy do niego nie chcą wejść. Boże panowanie nie jest władzą mocnej ręki. Jest tak trudno uchwytne, że sprawia wrażenie, że władzy Boga nie ma. Dla niewrażliwych na Jego obecność staje się taką tajemnicą, że można nawet przez całe życie nie zauważyć Jego obecności. W słowach skierowanych do uczniów Jezus wyjawia sens tajemnicy nieuchwytnej bliskości królestwa Bożego: "Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica" (Mk 4,11-12).

Przypowieści, o których Jezus mówi i które głosi (Mk 4,1-34), są przewodnikiem po królestwie Bożym. Przypowieść o siewcy tłumaczy granice królestwa Bożego (Mk 4,3-9.14-20), przypowieść o zasiewie rozjaśnia mrok pozornego braku Jego Władcy (Mk 4,26-29), przypowieść o ziarnku gorczycy tłumaczy słabość Bożego panowania (Mk 4,30-32). Przypowieści są skierowane do uczniów Jezusa nie tylko znad Jeziora Galilejskiego, ale do uczniów wszystkich czasów, są one zawsze aktualne. Mają ustrzec przed zniechęceniem z powodu rzekomej nieobecności Boga w życiu, przed zbyt pośpiesznymi sądami o braku Bożego panowania nad niedobrym światem. Nauczanie Jezusa o królestwie Bożym przede wszystkim ma zachęcić do wejścia w jego przestrzeń.

Królestwo Boże jest blisko. Królestwo Boże już przyszło. Nie wystarcza to jednak do bycia pod władzą Boga. Jego bliskość nie zastępuje naszego działania, naszych kroków w Jego stronę. Bliskość Boga nie ujarzmia wolności człowieka. Pozostawia przestrzeń na negację Bożego panowania. W nią mogą się wcisnąć nasze braki: zaniedbanie i zniechęcenie. Mogą przeszkodzić w wejściu do królestwa Bożego, w Jego przyjęciu. Dlatego ciągle potrzebujemy wezwania Jezusa: "Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!" (Mk 1,15).

 

 

Władca czy sługa?

 

Ewa Porada

"Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi" (Mt 20,18). Słowa te, wypowiedziane przez Chrystusa Króla, Mesjasza, towarzyszą ludziom od tysiącleci. Dzisiejsza uroczystość zachęca, abyśmy ponownie pochylili się nad istotą władzy. Wzorem i sensem naszych rozważań jest Jezus Chrystus - Król, a zatem i władca.

Pamiętamy z kart Ewangelii spór między uczniami Chrystusa o pierwszeństwo w królestwie Chrystusa (zob. Mt 20,20-24). Mistrz poucza ich wówczas: "Wiecie, że władcy narodów uciskają je, a wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie u was. Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem waszym, na wzór Syna Człowieczego, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu" (Mt 20,25-28).

Kim zatem jest Chrystus Król? Jak sam o sobie powiedział, jest sługą, który: życie swoje oddaje za drugiego człowieka, leczy słabości ludzkiego ducha i ciała, z litością pochyla się nad biednymi, chorymi, cierpiącymi i nikogo nie odrzuca. Jest sługą całkowicie posłusznym swojemu Ojcu. Chrystus jest także władcą. Ma władzę nad ludzkim grzechem (zob. Łk 7,36-50), nad szatanem (zob. Łk 8,26-39), nad śmiercią (Łk 8,49-55). Absolutna władza Chrystusa nad grzechem, śmiercią i szatanem objawia się w dniu Zmartwychwstania, kiedy to zostają ostatecznie pokonane.

Królestwo, które przynosi Mesjasz, jest królowaniem prawdy i życia, łaski i sprawiedliwości, miłości i pokoju. Nie jest to królestwo jedynie dla wybranych, nie realizuje się gdzieś w zaświatach czy też w doskonałej rzeczywistości nieba. Królestwo Boże jest tu, i każdy z nas jest zaproszony do realizacji tegoż królestwa. Chrystus wstępując do nieba, przekazuje uczniom, a przez nich każdemu z nas, godność królewską i władzę (zob. Mt 28,18-20).

Co na początku XXI wieku może oznaczać uczestnictwo każdego chrześcijanina w królewskim urzędzie Chrystusa? W wymiarze chrześcijańskim panować znaczy przede wszystkim służyć. Jednak służba, jak zauważa Jan Paweł II, domaga się duchowej dojrzałości. "Aby umiejętnie i skutecznie służyć drugim, trzeba umieć panować nad samym sobą, trzeba posiadać cnoty, które to panowanie umożliwiają" (Redemptor hominis, 21). W praktyce władza powinna oznaczać przezwyciężanie w sobie i w otaczającym nas świecie grzechu i zła oraz kierowanie się we wszystkich decyzjach głosem sumienia, "by żadna działalność ludzka nie była wyjęta spod władzy Boga" (KK 36). Panowanie oznacza także urzeczywistnianie w swoim wnętrzu prawdy i dawanie jej wyrazu przez uczynki miłości, których owocem będzie dążenie do świętości własnej i bliźnich. Realizacja Chrystusowej władzy dokonuje się jednak przede wszystkim przez konkretne i bezpośrednie działania w porządku doczesnym. Ważnym zadaniem stojącym przed osobami świeckimi jest takie przeobrażanie instytucji i sytuacji społecznych, by nie skłaniały do grzechu, lecz były poddane normom sprawiedliwości i miłości. W innym miejscu zaś czytamy, że królewska godność członków Kościoła realizuje się przez doskonalenie wytworów ludzkiej pracy i cywilizacji w taki sposób, by przyczyniały się do rozwoju chrześcijańskiej wolności (zob. KK 36).

Chrystus Król - Pan i Sługa wskazuje na władzę, której jedyną prawdziwą realizacją jest służba drugiemu człowiekowi.

 

 

Zawsze aktualny

 

 

Ks. Wacław Depo

Ostatnia niedziela roku liturgicznego odsłania przed nami wielką tajemnicę wiary, jaką jest Osoba i Dzieło Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca - napisał Jan Paweł II w swojej programowej encyklice Redemptor hominis - nie wedle jakichś tylko doraźnych, częściowych, czasem powierzchownych, a nawet pozornych kryteriów i miar swojej własnej istoty - musi ze swym niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią przybliżyć się do Chrystusa. Musi niejako w Niego wejść z sobą samym, musi sobie przyswoić, zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnaleźć... (por. nr 10). "Wejść" w te tajemnice Chrystusa - oznacza zgodzić się na trudną twórczość wiary, która nie pozwala nam zatrzymać się jedynie w wymiarze doczesności, ale ukazuje perspektywę wiecznego życia w Bogu. Święty Paweł apostoł jest tutaj szczególnym przewodnikiem, kiedy w Liście do Kolosan wskazuje na prawdziwy Obraz Chrystusa i Jego głębię. Całe bowiem stworzenie "w Nim ma istnienie". On jest - z zamysłu miłości Ojca - "Początkiem i Sercem wszelkiego stworzenia; w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi; byty widzialne i niewidzialne...". Chrystus jako Stworzyciel jest również Początkiem "nowego stworzenia"; w Nim wszystko "na nowo" zostało powołane do istnienia - z zasadniczym podkreśleniem, że stało się tak za sprawą Jego Krwi i Ofiary Krzyża (por. Kol 1,16-17.20). Dopiero przez tę śmierć - wyszydzoną przez Żydów: "Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym" (Łk 23,35) i przez pogańskich żołnierzy: "Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie" (Łk 23,37) - objawiła się w Synu zbawcza miłość Boga do świata. I dlatego jest Mu poddane - jako Królowi wszechczasów i wszechświata - całe stworzenie, gdyż bez Niego w ogóle by nie zaistniało. Jego panowanie jest panowaniem wiecznym, które nie przeminie. Jest to nie tylko trwanie bez końca, ale i posiadanie wszystkiego dzięki Życiu Wiecznemu, którym jest sam Bóg (por. Dn 7,14; Ap19).

Uznając na płaszczyźnie wiary te tajemnice przyznajmy za ks. prof. W. Sedlakiem, że "jako katolicy często przypominamy historyków sztuki". "Konserwujemy" naszego Boga i ochraniamy Go, tak jak cenny zabytek przeszłości... A Chrystus w tym obrazie przypomina troszeczkę starca, powolnego, rozważnego, z umiarem obejmującego całego człowieka, aż do krzyża włącznie. I przyczyniamy się - podkreśla dalej ks. Sedlak - do utrwalenia wśród ludzi takiego przekonania, że Chrystus ukrzyżowany stoi w poprzek potoku rwącego życia, a świat Go wypłukuje i odziera z wartości... (por. ks. W. Sedlak, U stóp Mistrza, Wrocław 1994, s. 160-161). I świat zdaje się temu już nie dziwić. Bo przecież tak było od samego początku wejścia Syna Bożego w naszą ludzką egzystencję. Maryja w Zwiastowaniu otrzymała "wielką obietnicę": "Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca Dawida. Będzie panował... a Jego panowaniu nie będzie końca" (Łk 1,32-33), ale jak ją zrozumieć bez wiary w Boga Żywego... W chwili ofiarowania Jezusa w świątyni jerozolimskiej - wraz z Józefem - usłyszała słowa: "Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu" (Łk 2,34-35). Stojąc zaś pod krzyżem Jezusa, będzie świadczyć o wypełnieniu się tej zapowiedzi starca Symeona.

Śmierć Chrystusa wpisze się nie tylko w historię narodu naznaczonego wybraństwem Boga, ale również w dzieje całego wszechświata. Podkreśla to ów napis zaadresowany do wszystkich, w trzech ówczesnych językach świata: "Jezus Nazarejczyk, Król Żydowski" (J 19,19). Napis, który miał być tytułem winy... Napis - wyzwanie, nie tylko dla Żydów, odrzucających prawdę o Nim jako "Namaszczonym" przez Boga, ale również dla Piłata i jemu podobnych, którzy zwątpili w ostateczną Prawdę. A przecież historia potwierdza, że tylko w Chrystusie między słowem a czynem można postawić znak równości, że tylko w Nim jest tożsamość prawdy i życia. Chrystus w swoim życiu i posłannictwie nie eksperymentował, nie głosił zasad prób, błędów i kompromisów. Wyraźnie zaznaczył wobec Piłata: "Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie" (J 18,37).

Odczytujmy więc z coraz głębszą wiarą tajemnice Jezusa, nie zatrzymując się jedynie na niektórych i po ludzku trudnych fragmentach. Chrystus jest zawsze aktualny, gdyż wszystko z woli i miłości Ojca jest Mu poddane i wszystko w Nim ma swój początek i spełnienie.

 

 

Prymat Władzy?

 

Piotr Blachowski

Nigdy nie kandydował w wyborach, nie zabiegał o władzę, był skromny, cichy i spokojny. Więcej, to, co mówił, co głosił, pociągało i pociąga do dzisiaj wielu z nas. Praktycznie od 2000 lat Jego imię nie schodzi z ust, a gdy o Nim się mówi, wymawia Jego imię, nierzadko zginają się kolana. Słowa, które padają, są nabożne, pełne uwielbienia. To Jezus Chrystus. Nazywany od dawien dawna Królem z powodu dostojeństwa, przez które wyprzedza wszystkie stworzenia i przewyższa je. Dzisiaj byłby również takim samym, jakim był 2000 lat temu – wątpię czy cokolwiek by zmienił, może tylko więcej korzystałby ze środków masowego przekazu, ale równie dobrze nie musiałby, ponieważ Jego słowa, gesty i czyny z taką samą wyrazistością docierałyby do nas wszystkich.

A my, patrząc dzisiaj na Chrystusa ukrzyżowanego, co sobie myślimy? Czy w ogóle coś myślimy? Czy widzimy w Nim naszego Pana, który w obietnicy naszego Zbawienia ogarnia nas swoją miłością? Czy też patrzymy historycznie, czując żal i smutek, ale nie widzimy w Nim Króla, Boga, Najwyższego Sprawcy, samego Dobra, lecz ikonę, obraz? Czy nie jest tak, że chcemy by był ktoś, kto jest tam, gdzieś w górze, kto nas obdarza łaskami, pomaga nam i chroni? Ale zgadzamy się na to tylko w zakresie wiary, a poza wiarą i religią wolimy, by nikt nie „wtrącał się” do naszego życia, chcemy oddzielić życie doczesne od Niego, od wiary. A przecież naszym zadaniem jest podążać Jego śladem, nauczać i pouczać, ewangelizować, czynić dobro, prowadzić innych – zbłąkanych – do Zbawienia. Chociaż Chrystus nigdy nie nosił korony królewskiej, nie trzymał w ręku berła i nie zasiadał na tronie królewskim, tytuł Króla najzupełniej Mu się należy, i to w zakresie, jakim nie dysponował żaden władca świata. Władcy ziemscy nabywają tytuł królewski przez dziedziczenie, nominację i podbój. Wszystkie trzy powody dają Chrystusowi pełne prawo do korony i najwyższej władzy. Z krwi i dziedziczenia Chrystus miał prawo do tytułu Króla. Chrystus jest Synem Bożym, naturą równy Bogu, drugą Osobą Trójcy Przenajświętszej. Jako taki jest Panem nieba i ziemi, Panem najwyższym i absolutnym, z którym wszelkie panowania ziemskie są nieporównywalne. Nie traktujmy jednak Chrystusa jako Króla niedościgłego i nieosiągalnego – traktujmy Go jak brata, ojca, kuzyna, który zawsze dla nas ma otwarte serce, ma dla nas wiele dobra. Wtedy będzie nam łatwiej podążać Jego śladem, naśladować Jego życie, wreszcie być z Nim samym.

„Przez Chrystusa, z Chrystusem, w Chrystusie...” Zawsze bądźmy z Nim.