Teraz więc zmieńcie swoje postępowanie i swoje uczynki, słuchajcie głosu Pana, Boga waszego; wtedy ogarnie Pana żal nad nieszczęściem, jakie postanowił przeciw wam.
To takie proste. By uniknąć klęsk nie są potrzebne jakieś sprytne strategie. Wystarczy słuchać Boga, słuchać Jego przykazań, a On już o wszystko inne się zatroszczy.
Nie wiem czy działa to w życiu poszczególnych ludzi. Zbyt często widzę, jak dobrzy i pobożni bardzo cierpią wskutek chorób czy przeciwności losu. Wiadomo, Bóg ma swoje plany względem człowieka, wie co robi, co na człowieka dopuszcza. Ale gdy chodzi o strategie dotyczące społeczeństw, skuteczności działania Kościoła...
Ewangelizować, nawracać... Ileż razy powtarzamy te słowa, postulując... Właściwie co konkretnie? Jak nawrócić człowieka, jeśli on sam nawrócić się nie chce? Jak go ewangelizować, skoro Dobra Nowina nic dla niego nie znaczy? Tu chodzi o przemianę serca, a to może zrobić tylko Bóg. Ale może gdybyśmy słuchali Bożych przykazań, zawsze, we wszystkim, Bóg by się o resztę, czyli o te przemianę ludzkich serc, zatroszczył? No bo załóżmy: przemieni ludzkie serce, zakiełkuje w nim ziarno wiary. Ale jakie my, chrześcijanie w Polsce XXI wieku, tworzymy środowisko dla jego wzrostu? Czy nie byłaby to zmarnowana łaska?
Z nauczania Jana Pawła II
Ukształtowana na wzór wolności Bożej, wolność człowieka nie zostaje zniesiona przez jego posłuszeństwo Bożemu prawu. Wprost przeciwnie: jedynie dzięki temu posłuszeństwu trwa w prawdzie i w pełni odpowiada ludzkiej godności, jak stwierdza wyraźnie Sobór: „godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy uwalniając się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swego celu drogą wolnego wyboru oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce”.
(Veritatis splendor 42)