publikacja 11.02.2016 06:00
Jezu mój, we krwi ran swoich, obmyj duszę z grzechów moich! Upał serca swego chłodzę, gdy w przepaść Męki Twej wchodzę...
Od Getsemani do domu arcykapłana. Oczyma ucznia
"W pierwszej części będziemy rozważali, co Pan Jezus wycierpiał od modlitwy w Ogrójcu aż do niesłusznego przed sądem oskarżenia. Te zniewagi i zelżywości temuż Panu za nas bolejącemu ofiarujemy za Kościół święty katolicki, za najwyższego Pasterza z całym duchowieństwem nadto za nieprzyjaciół krzyża Chrystusowego i wszystkich niewiernych, aby im Pan Bóg dał łaskę nawrócenia i opamiętania"
Samotność Getsemani
Jezus w ogrodzie Gestemani
Obraz Giovanniego Belliniego
Wikipmedia /PD
Przyszli po Niego w środku nocy z kijami i mieczami. Przyprowadził ich – o zgrozo – zdrajca Judasz. Dranie! Nie damy się! Pokażemy, że też umiemy się bić. Będzie jatka? Tanio skóry nie sprzedamy. O, już jeden bandyta stracił ucho. Ale Jezus woła: „Przestańcie, dosyć”. No to co mamy robić? Teraz jest ich godzina i panowanie ciemności, mówi Nauczyciel. No ale jutro? Może jutro? Pewnie dlatego Piotr z Janem pójdą za chwilę za Jezusem do domu arcykapłana. Żeby w razie czego skoczyć na pomoc, powiedzieć komu trzeba co i jak. Jakby ciągle jeszcze nie rozumieli, że to już koniec, że właśnie spełnia się to, co Jezus kilka razy im zapowiedział. Że Go zabiją, ale zmartwychwstanie.
Tak, od człowieka wybudzonego ze snu, który parę godzin wcześniej myślał, że jeszcze czas, trudno oczekiwać zrozumienia trudnej nauki Mistrza. Z nami jest podobnie. Przychodzą po Jezusa z kijami, mieczami, złośliwymi artykułami, bluźnierczymi wypowiedziami i dekretami mainstreamowych przywódców? Prowadzeni, o zgrozo, przez współczesnych Judaszów? No to trzeba chwycić za miecze. Miecze słowa. Na Facebooku, Twitterze czy w komentarzach na internetowych forach. I ciąć z całych sił, niech krew się leje, a uszy spadają. Różne ambony też warto wykorzystać. Przecież to jest wojna! Wojna cywilizacji! Wojna cywilizacji śmierci z cywilizacją życia! Kto nie dobywa chociaż kija ten z Judaszem!
A Jezus mówi „Przestańcie, dosyć”. I dotyka pewnie niejednej uczynionej przez nas rany. Przecież w imię cywilizacja życia nie można obcinać uszu. W imię miłości nieprzyjaciół też.
Tam nas nie ma
W opowieściach o męce Jezusa uderza, jak wiele wycierpiał On od drugorzędnych postaci tego dramatu. Ewangelista Łukasz zapisał między innymi „Ludzie, którzy pilnowali Jezusa naigrywali się z Niego i bili Go. Zasłaniali Mu uczy i pytali: prorokuj kto Cię uderzył. Wiele też innych obelg miotali przeciw Niemu”. A rzecz ma miejsce jeszcze przed pierwszym przesłuchaniem Jezusa.
Paskudna ta ludzka podłość. Tak zupełnie bezinteresownie bić człowieka, bo jest okazja, by zrobić to bezkarnie... Ale tam już uczniów Jezusa nie było. Piotra właśnie zaczął oblatywać strach, Jan rozpłynął się wśród zgromadzonych w domu arcykapłana, a pozostali uczniowie.. Cóż, byli jeszcze dalej. A może właśnie wtedy mieli być blisko. Sąd sądem, ale samosąd, to jednak co innego. Można było głośno takim praktykom się sprzeciwić. Ale już się wystraszyli....
Z nami bywa podobnie. Jesteśmy odważni w obronie Jezusa, gdy czujemy wsparcie współbraci; gdy wydaje się nam, że jakby co, ktoś skoczy, by nam pomóc. Ale kiedy trzeba przeciwstawić się tłuszczy, znikamy. To zbyt niebezpieczne. Aż tak narażać się nie chcemy. Przecież to i tak nic by nie dało.
Kiedy? Zawsze, kiedy tłum – także tych uznających się za chrześcijan - krzyczy mocno i zdecydowanie. Że to nauczanie Jezusa jakieś nieżyciowe. Że wcale nie powiedział tego, co powiedział, bo trzeba to tak a tak zinterpretować. Że umywanie nóg umywaniem nóg, ale papież powinien jednak mieć w sobie więcej z księcia. Że jak ktoś mówi, żeby przyjmować uchodźców, to powinien dać dobry przykład i wziąć do swojego M3 ze dwie rodziny. Że jak ktoś ośmiela się skrytykować obecnie rządzących to zdradza Ewangelię. Gawiedź krzyczy. A Chrystus w tych braciach, którzy przypominają Ewangelię zostaje sam...