Żebym się choć jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Ocal moją córkę – woła zrozpaczony Jair. I tak się stało.
Słyszałeś, ilu statystycznie wychodzi z tego rodzaju raka? Słyszałeś ilu po odejściu żony udało się jednak ocalić małżeństwo?
Kościół, widziany z perspektywy pierwszego listu, nie jest miejscem, gdzie można schronić się przed pytaniami, ocalić swoją tożsamość za cenę izolacji...
Jeżeli mamy stać mocno na nogach, być warownym zamkiem, nie dać się pokonać – tylko to jedno nas ocali: miłość Boga.
Jest gniew nienawiści i gniew miłości. Pierwszy chce zgubić, drugi ocalić. Pierwszy sprawia ból, drugi chroni przed bólem wiecznym.
Czy stać nas na szczodrość wobec Tego, który nas stworzył, ocalił od grzechu, obiecał wieczne szczęście? Czy modlitwa jest odpowiedzią na łaskę?
Aby odejść z powracającym do serca pokojem trzeba wierzyć, że ludzka złość i grzech mogą – i bardzo często są – narzędziem ocalenia.
Duch ukazuje, że celem zbawienia jest ocalenie, a nie potępienie – ono dokonuje się wtedy, gdy człowiek odrzuca Jezusa, albo sam siebie czyni zbawicielem.
Dziękuję Ci Panie i śpiewam ku Twojej chwale, bo przez narodzenie Twojego Syna w cudowny sposób zechciałeś mnie ocalić.
Ileż razy wydaje się, że cały wysiłek poszedł na marne, że nie udało się ocalić jakiegoś dobra, że zło po raz kolejny zwyciężyło.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...