Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Rzym już tak dawno się nie modlił. Ludzie czekają godzinami w długich kolejkach, by móc spotkać świętych kapucyńskich spowiedników. A po modlitwie przy relikwiach o. Pio i o. Leopolda Mandića szturmują konfesjonały.
- Włoskie gazety prześmiewczo pisały o „procesji trupów” i „zaściankowej pobożności rodem ze średniowiecza”. To co się dzieje w konfesjonałach najlepiej zadaje kłam temu szyderstwu – mówi franciszkanin spowiadający w bazylice watykańskiej. Do spowiedzi stoją tam długie kolejki. Każdy wypatruje na konfesjonale kartki ze swoim językiem: włoski, francuski, niemiecki, polski, węgierski, rosyjski, arabski, itd. W tej różnorodności widać powszechność Kościoła. Pielgrzymi wychwytują też w tłumie księży przychodzących po prostu pomodlić się przy relikwiach i proszą o rozmowę i spowiedź. – Przyszedłem na chwilę, a zostałem kilka godzin. Siadłem w ławce i po prostu spowiadałem – mówi ksiądz z Argentyny. Jeden z porządkowych dodaje: - Ostatnio taka atmosfera modlitwy panowała w bazylice, gdy cały świat przychodził tu pożegnać Jana Pawła II. Niestrudzenie odbiera od wiernych: zdjęcia, różańce, medaliki, święte obrazki, chustki, listy, bileciki… Dotyka nimi pancernych urn, w których złożone są ciała świętych spowiedników. Mama tłumaczy może siedmioletniej dziewczynce kim byli ci kapucyni. A mała z zachwytem wpatruje się w urny i mówi przejęta: ale mają fajne brody…
Starsza kobieta swymi łzami dosłownie zrosiła fotografię na której widać uśmiechniętą dziewczynkę. – To moja wnuczka Laura. Ma osiem lat i od urodzenia wędruje po szpitalach. Przyjechałam z północy Włoch, by prosić ojca Pio o zdrowie dla niej – mówi. I szepcze przez łzy: - Poprosiłam, by jej zdjęcie przyłożyli do relikwii obu świętych, a potem stał się cud. Niespodziewanie przyszedł papież Franciszek i po odmówieniu z nami różańca podszedł do nas i pobłogosławił zdjęcie mojej wnuczki. Prosiłam, by się za nią modlił, na co skinął głową. Wracam do domu z ogromną nadzieją. 90-letnia Maria na wózku inwalidzkim przyjechała, by u stóp świętych dziękować za piękne życie. – Jako dziecko byłam z rodzicami w San Giovanni Rotondo. Oni się tam spowiadali, a ja otrzymałam od ojca Pio błogosławieństwo. Bóg dał mi piękne życie, co nie znaczy, że zawsze było łatwo. Miałam siedmioro dzieci, bieda nieraz aż piszczała, ale udało mi się wytrwać przy Bogu i tę wiarę, którą dostałam od rodziców przeszczepić moim dzieciom, a potem wnukom i prawnukom. Jest za co dziękować.
Dziewięć dni peregrynacji relikwii zmieniło oblicze Rzymu. Podniesiono alert antyterrorystyczny, wszędzie widać uzbrojonych policjantów i samochody opancerzone, a ludzie idący na spotkanie ze świętymi poddawani są podwójnej kontroli bezpieczeństwa. Relikwie przenoszone są z honorami oddawanymi królom i głowom państw. Dla pielgrzymów powstały polowe szpitale. W sklepach z pamiątkami pojawiła się masa gadżetów z o. Pio i św. Leopoldem. Nawet biura podróży zaczęły oferować wycieczki do świętych, jak się reklamują szybsze, bo omijające kolejki. Ile w tym prawdy trudno powiedzieć. Jednak najważniejsza zmiana jest inna. Rzym padł na kolana, zaczął się modlić. I to publicznie, na ulicach, a nie tylko w zaciszu kościołów. Kiedy w minioną środę relikwie dotarły do bazyliki św. Wawrzyńca czekały tam tłumy wiernych. Czekały nieustannie się modląc. Ludzie stojąc nawet trzy godziny w kolejce sami intonowali różaniec za różańcem…
Tak samo było później w kościele Najświętszego Zbawiciela. To jedna ze świątyń na trasie jubileuszowej pielgrzymki miłosierdzia. I w niej chyba najmocniej widać było to, że przybyły relikwie nie kogo innego, tylko świętych spowiedników. Tylko ten kościół na czas peregrynacji pozostał otwarty przez całą noc. I cały czas były tam rzesze wiernych. Księża spowiadali w wielu językach przez całą noc. Całą noc też były sprawowano Msze św. Jeden ze spowiedników wyznał, że jeszcze nigdy w czasie swego już kilkunastoletniego kapłaństwa nie doświadczył tak wielkiego zapotrzebowania na Boże Miłosierdzie: - Byli ludzie, którzy nie spowiadali się całymi latami, ale i tacy którzy w spowiedzi byli zaledwie kilka dni temu. Wielu mówiło mi o potrzebie serca, która dosłownie popchnęła ich do konfesjonału i o tym, że widząc spowiadających się ludzi doświadczyli obecności Boga. – Przeszedłem tu tylko dlatego, że po wspólnej kolacji w pizzerii nieopodal szli tu moi przyjaciele. Jestem rozwodnikiem, mam nową rodzinę i niewiele myślę o Bogu i tym bardziej Kościele. Gdy patrzyłem z ironią na tych modlących się ludzi wydarzyło się we mnie coś niepojętego. Przez dwie godziny rozmawiałem o tym z księdzem. Dał mi na koniec błogosławieństwo - wyznał Matteo dodając, że nie rozumie tego wszystkiego, ale wie, że coś się wydarzyło.
Gdy relikwie świętych były procesyjnie przenoszone do bazyliki watykańskiej śpiew litanii na zmianę z różańcem rozchodził się echem po całej okolicy. Z samochodów stojących na zablokowanych ulicach wychodzili kierowcy zainteresowani przyczyną przedłużających się korków. Dwie turystki z Japonii wysiadły z taksówki i zaczęły wszystko fotografować nie pojmując kompletnie tego, co się dzieje. W sukurs przyszedł im starszy mężczyzna, który zaczął wszystko wyjaśniać. Zdumienie na ich twarzy było jeszcze większe, gdy ludzie zaczęli klękać oddając cześć przechodzącym relikwiom. Prowadząca do bazyliki watykańskiej via della Conciliazione stała się ziemią naznaczoną obecnością kolejnych świętych. W ruch poszły aparaty fotograficzne, tablety i smartphony, bo selfie ze świętym, to obowiązkowa pamiątka z peregrynacji…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |