Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Wielki Piątek
ks. Leszek Smoliński
Modlitwa
Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23,46).
Śmierć Jezusa dokonuje się w momencie, gdy w Świątyni Jerozolimskiej są składane ofiary z baranków bez skazy. Benedykt XVI wskazuje, że „Jezus jest Barankiem wybranym przez samego Boga. Na krzyżu niesie winę świata i ją gładzi (Jezus z Nazaretu, cz. II, s. 240). Ewangelista Łukasz zanotował jeszcze słowa konającego Pana: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” (Łk 23,46). Jezus modlił się do ostatniego tchu. Jego sposób odejścia do Ojca jest wymownym przykładem chrześcijańskiego finału życia doczesnego i niezłomnej nadziei przejścia do wieczności, w objęcia miłosiernego Boga. Jezus nawet w agonii uczy nas modlitwy.
„Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego” – modli się Jezus odczuwając żywą obecność Boga w swoim życiu. Choć przytłoczony przeciwnościami, to jednak poznaje teraz, że Bóg Go nie odrzucił, a tylko na chwilę ukrył swoją niezrównaną dobroć, aby nauczyć ufności. To wołanie prześladowanego, ale jednocześnie słowa bezgranicznego zaufania wobec Boga. Jezus cytuje Psalm 31, który był modlitwą wieczorną. Wyraża pewność, że u Boga znajdzie ratunek, schronienie i wybawienie; że obudzi się ze snu śmierci w innym świecie i otrzyma nowe życie, które się nie kończy. W tym psalmie odnajdujemy portret cierpiącego i ukrzyżowanego Jezusa, którego śmierć jest końcem starego porządku opartego o Stare Przymierze. Męczeńska śmierć Jezusa owocuje – nawraca się złoczyńca na krzyżu, setnik wyznaje wiarę i oddaje Bogu chwałę, tłumy się nawracają i wyznają swą wiarę.
Jezus jest nauczycielem modlitwy. Począwszy od Kazania na Górze pokazuje, że fundamentem tej duchowej komunikacji z Bogiem jest silna wiara i nawrócenie serca, pojednanie z braćmi i siostrami, miłość obejmująca także nieprzyjaciół i prześladowców. Modlitwa nie polega na pobożnym gadulstwie i zewnętrznej demonstracji, ale jest ciągłym czuwaniem, nieraz twardą walką, żeby nie ulec pokusie. Św. Faustyna zapisała w „Dzienniczku”: „Modlitwa. Dusza zbroi się przez modlitwę do walki wszelakiej. W jakimkolwiek dusza jest stanie, powinna się modlić. Musi się modlić dusza czysta i piękna, bo inaczej utraciłaby swą piękność: modlić się musi dusza dążąca do tej czystości, bo inaczej nie doszłaby do niej: modlić się musi dusza dopiero co nawrócona, bo inaczej upadłaby z powrotem; modlić się musi dusza grzeszna, pogrążona w grzechach, aby mogła powstać. I nie ma duszy, która by nie była obowiązana do modlitwy, bo wszelka łaska spływa przez modlitwę” (Dz. 146).
Jezus zawsze łączy się z naszą modlitwą, bierze w niej udział, przedstawia ją Ojcu jako Najwyższy i Wieczny Kapłan. Sam powiedział: „A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię” (J 14,13-14). Skoro modlitwa jest tak ważną rzeczywistością, to o czas przeznaczony na modlitwę trzeba nieustannie walczyć. Austriacki kardynał Christoph Schönborn OP wyznał w jednym z wywiadów, że codziennie zmaga się ze sobą, żeby wykroić trochę czasu na osobistą modlitwę, na krótką medytację lub na chwilę wyciszenia przed Chrystusem. Gdy się to z rana nie udaje, wtedy cały dzień przebiega nie tak. Wtedy potrzebuje chwili, by „zanurzyć się w wieczności”. Gdy panuje codzienny kołowrotek z wieloma telefonami, spotkaniami, decyzjami, wtedy często się wyłącza na kilka sekund, żeby zanurzyć się w wieczności. „Jestem pewny, że Pan Bóg wybaczy mi, że robię to z powodu osobistego interesu, a nie wyłącznie z miłości do Niego”. Dobre samopoczucie jest efektem ubocznym takiego „zanurzenia” (por. ks. Zygmunt Podlejski, Modlitwa, Kraków 2014, s. 47).
Miłość nie mieści się w słowach. Stąd często serce człowieka, który się modli, zanurza się w obliczu Boga w miłosnym milczeniu. Wyraża w ten sposób swoją ograniczoność i zależność od Stwórcy. Brat Roger z Taizé zanotował w swoim dzienniku, że „czasem jesteśmy zanurzeni w tak długo trwające milczenie, że nam się wydaje, że niczego nie pojmujemy. Lecz trwać w Twojej obecności znaczy modlić się. I być może dla ciebie, Chryste, milczenie jest często istotą modlitwy” (tamże, s. 55-56).
Zakończmy rozważanie słów wypowiedzianych przez Jezusa z krzyża słowami modlitwy św. Franciszka z Asyżu, wypowiedzianymi pod krzyżem w San Damiano:
Najwyższy, chwalebny Boże, rozjaśnij ciemności mego serca i daj mi, Panie, prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, zrozumienie i poznanie, abym wypełniał Twoje święte i prawdziwe posłannictwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |