Czymże to świadectwo może być szczególnym wobec życia z Chrystusem, przy Chrystusie i w Chrystusie? To, co działo się w naszym życiu, tak naprawdę mogło zdarzyć się każdemu.
Faktem jest, że nasze życie to droga, która ma nas doprowadzić do świętości, do wiecznego szczęścia obcowania z Panem, ale równocześnie trzeba pamiętać, że czeka nas na niej wiele przeszkód, pułapek, zapadni, a jednocześnie wiele doświadczeń – różnych, pozytywnych i negatywnych – mimo wszystko prowadzących nas do Niego.
To wszystko, co życie nam przynosi, prowadzi nie zawsze drogą Chrystusową. Szkoda, bo dzieje świętego Pawła są tak prawdziwe i tak nieprawdopodobne, że aż czasami trudno uwierzyć, że to działo się prawie dwa tysiące lat temu. Wielu z nas może podpisać się pod życiem sprzed spotkania, może nie tak złym i tragicznym, ale z porównywalnymi problemami – napotykamy ludzi traktujących nasze działania z dużą dozą sceptycyzmu, z niedowiarstwem, patrzących na nas bez zrozumienia.
A my, ci, którzy chcą wprowadzać dobro i miłość, uparcie dążymy do naprawy świata, do pełnej przyjaźni, do zjednania nawet oportunistów, malkontentów, wręcz zrzędów, dla których wiara to strata czasu, dla których 45 minut raz na tydzień to zmarnowane popołudnie. Czy wygramy? Powolutku zaczynają być widoczne efekty naszego działania, wprawdzie jeszcze nie codziennie, ale widać zmiany. Dlatego dochodzę do przekonania, że jest to właściwa droga. Poznać życie Świętego Pawła, uczyć się od niego samodzielności i uporu, jego charyzmy. Nie tylko w Roku Świętego Pawła, nie dlatego, że to Apostoł Narodów, ale dlatego, że to wzór godny naśladowania. To otrzeźwienie, jak u Świętego Pawła, przywraca do społeczności kościoła, pomaga zrozumieć, że jest o co walczyć i modlić się. Jest nadzieja, póki tacy jak święty Paweł uczą nas i pokazują jak żyć, kochać, wierzyć.
Czasami odczuwamy, że Bóg bawi się z nami w ciuciubabkę, doświadczając nas chorobami, wypadkami, wręcz powołując na sąd, by za chwilę dać kopniaka, popychając do następnej posługi; i tak w kółko Macieju, a im więcej pochłania nas działalność dla Boga, tym więcej łakniemy nowych wyzwań, nowych „kopniaków”, bo to one nas pobudzają do działań dla Boga i z Bogiem. To jak prądy w rzece: im głębiej płyniesz, tym bardziej wciąga cię prąd, tym bardziej zespalasz się z rzeką. W tym jednak wypadku chcesz tego, więcej, szukasz tych prądów, by one cię chwytały i wciągały w wir, ale wir życia z Bogiem i dla Boga.
Święty Paweł miał szczęście, spotkał Barnabę i „dopiero Barnaba przygarnął go i zaprowadził do Apostołów, i opowiedział im, jak w drodze [Szaweł] ujrzał Pana, który przemówił do niego, i z jaką siłą przekonania przemawiał w Damaszku w imię Jezusa.”( Dz 9,27). Czy my znajdziemy swojego Barnabę?
«« | « |
1
| » | »»