Ta droga nigdy się nie kończy. Dopóki żyjesz i dopóki będziesz miał odwagę szukać, ciągle coś cię może zaskoczyć. Odpowiedź „tak, Panie, otwieram przed Tobą drzwi serca” stwarza ogrom możliwości.
Jak być w Kościele? Odpowiedzi na to pytanie udzielaliśmy każdego dnia okresu Bożego Narodzenia, odwołując się przede wszystkim do postaci, które Kościół wspomina w poszczególnych dniach tego świątecznego czasu. Nie jest to ostateczna, zamknięta odpowiedź. Bo Kościół jest rzeczywistością tak bogatą, że nie sposób odpowiedzi na pytanie o bycie w Kościele zamknąć w jakimś prostym schemacie. W tej kwestii nie obowiązuje jeden sposób, jeden styl. Istnieje wielka mnogość dróg i postaci do naśladowania. I ogromne pole do własnej, twórczej inwencji. Każdy chrześcijanin może odnaleźć się na jednej spośród nich. I nie znaczy to, że ten, kto poszedł inną, jest gorszym chrześcijaninem.
Taki już jest Kościół. Nie wytycza jednej, wąskiej ścieżki, a pozwala iść wieloma różnymi drogami. Łączyć je musi umiłowanie Chrystusa i troska o dobro Jego Kościoła.
Dziś zamykająca okres Bożego Narodzenia Niedziela Chrztu Pańskiego. Odwołuje się do wydarzenia, które miało miejsce koło trzydziestu lat po wspominanych wcześniej wydarzeniach. Do chwili, w której Jezus porzucił swoje ciche i spokojne życie. Dzień ten każe nam spojrzeć jeszcze raz na naszą drogę ku Bogu.
Tajemnicę własnego chrztu, wszczepienia w mękę i śmierć Jezusa Chrystusa, rozważamy przede wszystkim w noc Wigilii Paschalnej. Wspominanie chrztu Jezusa w wodach Jordanu uwypukla inny aspekt naszego chrztu: posłanie. Wszak Jezus namaszczony w wodach Jordanu Duchem Świętym rozpoczyna swoją publiczną działalność.
Przyjmujące chrzest dziecko nic jeszcze nie może. Ale kiedy dorasta, może i powinno rozpocząć swoją misję. Zgodną z zobowiązaniem wyrażonym podczas namaszczenia krzyżmem w dniu chrztu: „Bóg wszechmogący, Ojciec, naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który uwolnił cię od grzechu i odrodził z wody i Ducha Świętego, On sam namaszcza cię krzyżmem zbawienia, abyś włączony do ludu Bożego, wytrwał w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne”.
Być chrześcijaninem w Kościele znaczy uczestniczyć w tej potrójnej misji Chrystusa. Chrześcijanin jako kapłan wstawia się u Boga za swoimi braćmi. W swoich czasem nieporadnych, indywidualnych, modlitwach i w liturgii, będącej źródłem i szczytem Kościoła. „Pamiętaj Boże o Kościele Twoim na całej ziemi” – modlimy się wraz z kapłanem podczas modlitwy eucharystycznej i wtedy jesteśmy bliżej Boga, niż inni, choćby i najzacniejsi chrześcijanie.
Chrześcijanin jest prorokiem, to znaczy głosi Jezusa. Nie zawsze słowem. Do tego często nie ma zbyt wielu okazji. Zawsze życiem. Świadectwo czynów, postawy nie tak nachalne jak słowa, oddziałuje nieraz znacznie mocniej. Chrześcijanin ma też być królem. Królem na wzór Chrystusa. Czyli tym, który służy. Czy to swoim dzieciom, czy tym, którzy są zależni od efektów jego pracy zawodowej.
Bóg jest dobry. Ta prawda opromienia każdy dzień tego, kto Jezusowi otworzył drzwi swojego serca. Świadomość Bożej miłości nie pozwala jednak spocząć na laurach. Jest tyle możliwości, że każdy z nas ma do przejścia jeszcze jakąś drogę. Czasem bardzo daleką...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |