Od kilku niedziel Chrystus głosi Żydom i nam swoją katechezę na temat wiary i Eucharystii, powtarzając raz po raz, że jest chlebem żywym, który z nieba zstąpił, i że kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki (por. J 6,48). Wydawać by się mogło, że po usłyszeniu tych słów w gronie Jego słuchaczy zapanuje entuzjazm, że Żydzi rzucą się na Jezusa aby dał im tego chleba. Wszak od Homera ludzkość marzyła o pokarmie nieśmiertelności. Tymczasem, dziwne, ale reakcja Żydów była zgoła inna, bo najpierw przeciwko Niemu szemrali (por. J 6,41), później się o Jego słowa między sobą posprzeczali (por. J 6,52), a w końcu stwierdzili, że Jego mowa jest zbyt trudna i nie da się jej słuchać (por. J 6,60). Wielu więc, także spośród Jego uczniów, wycofało się i już z Nim nie chodziło (por. J 6,66).
Jeśli nie slyszysz radia spróbuj inny strumień lub zewnętrzny player
Dlaczego taka właśnie była ich reakcja, dlaczego tak trudno było im w słowa Jezusa uwierzyć? Na pewno jednym z powodów, dla którego przeciwko Niemu szemrali było to, że zbyt dobrze, w ich mniemaniu, Go znali:
Czyż nie jest to Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakżeż może mówić: "Z nieba zstąpiłem" (por. J 6,42). Jakże często i nam z trudem przychodzi uwierzyć, że Pan Bóg posyła nam swoje słowo, przez najbliższych członków rodziny: męża, żonę, dzieci, krewnych. Przez nich? Nie, to niemożliwe, zbyt dobrze ich znamy.
– Tato, boję się o ciebie, powiedział mi niedawno mój kilkuletni syn. Zaśmiałem się głośno, proszę księdza, rozbawiony, zatroskaniem mojego Jaśka. – Tak? A cóż to takiego cię przeraża? Zapytałem, dalej w dobrym humorze. – A, bo ty się, tato, nie modlisz. – Ja się nie modlę? A skąd ty wiesz? – próbowałem trzymać fason, choć już nie było mi do śmiechu. – A, bo wiedziałem cię ostatnio jak trzy razy zasnąłeś przed telewizorem. To kiedy ty się, tato, modlisz? – O, proszę księdza, jestem przekonany, że mój Jasiek tego nie wymyślił, i że Ktoś mu to podpowiedział z góry...
Pan Bóg, rzeczywiście, posyła nam czasem swoje słowo przez najbliższych członków rodziny.
Powody dla których Żydzi nie uwierzyli Jezusowi mogły być także inne. O jednym z nich mówi nam Stary Testament. Kiedy Mojżesz wysłał zwiadowców do Ziemi Obiecanej, aby rozpoznali kraj, który Pan Bóg dał im w posiadanie, ci, po powrocie, zaczęli mnożyć trudności, które niby tam na nich czekają: „Lud, który zamieszkuje te tereny, mówili, jest liczny i okrutny, bo pożera własnych mieszkańców, miasta są obwarowane i strzeżone przez olbrzymów, przy których byliśmy jak szarańcza, itd. (por. Lb 13, 27-33). W literaturze ascetycznej przywołuje się ten fragment aby pokazać, że także my chrześcijanie bardzo często lubimy wyolbrzymiać trudności związane ze zdobywaniem doskonałości i świętości, zapominając, jak wtedy Izraelici, że mamy Boga po swojej stronie. Lubimy mnożyć trudności, lubimy widzieć sprawy duchowe bardziej skomplikowane niż są w rzeczywistości, bo jest to nasz mechanizm obronny. Po prostu, tak nam jest wygodniej, kiedy sprawy jawią się jako niezrozumiałe, zawikłane i trudne, nie musimy dokonywać wyboru. Możemy odejść bez poczucia winy. Kiedy nie chcemy opowiedzieć się za Jezusem i przyjąć Jego Ewangelii, wówczas każda Jego mowa, będzie dla nas za trudna.
* * *
Boże, dawco życia, Ty dajesz nam Ciało Twojego Syna jako prawdziwy pokarm i Jego krew jako prawdziwy napój, spraw, aby wszyscy ludzie bez szemrania i powątpiewań przystąpili do eucharystycznego stołu po jedyny pokarm, który daje życie wieczne. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.