„Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego” (Łk 10, 41-42).
Nie jest łatwo zatrzymać się, nawet na kilkanaście minut, kiedy ostatnie kilka dni było jedną wielką gonitwą. Nie jest łatwo się wyciszyć, skupić myśli, wsłuchać się w Twoją cichą Obecność, Panie.
Bądź ze mną Duchu Święty. Pokaż mi moje grzechy i pomóż je szczerze wyznać. Nie pozwól mi zwątpić w Boże Miłosierdzie i prawdziwość przebaczenia. Chcę dziś oddać Ci moje zabieganie i to wszystko czym zgrzeszyłem przez ciągłą gonitwę, czym zraniłem Ciebie Boże, innych ludzi i samego siebie. Przed Tobą chcę sobie zadać kilka pytań o moje postawy. Pokaż mi proszę te momenty, kiedy były one powodem grzechu.
Tak, teraz się zastanawiam, ile straciłem starając się nie tracić. Ile straciłem prawdziwych, głębokich spotkań. Ile nie wysłuchanych historii, nie odwzajemnionych uśmiechów, starając się nie stracić czasu. Przecież czas tracony na to, by kochać Boga, człowieka i siebie nie jest stracony. Jest odzyskany, bo jest wypełniony sensem życia. Przyznanie się do braku lub do nie wystarczającego zaangażowania każe mi pytać siebie dalej:
Tak mi wstyd, kiedy mam przed oczyma te sytuacje, w których wręcz żądałem, by dostosowano się do moich potrzeb i planów. Nie troszczyłem się o to, jak traktuję innych. A później jeszcze żaliłem się, że to, że nie dostałem tego, czego pragnąłem to ich wina. A przecież nie mogli mi tego dać, kiedy byłem taki wewnętrznie niedostępny dla nich, kiedy traktowałem ich tak przedmiotowo. Stałem się wewnętrznie martwy. Sprawia mi to ból, ale wydaje mi się, że ważne jest by zadać sobie kolejne pytania o tą sytuację wewnętrznego rozkładu;
Nie chciałbym spotkać siebie. Taką mam myśl, kiedy patrzę na siebie i to, co robię w ostatnim czasie. Nie chciałbym być potraktowany tak, jak wiele razy postąpiłem wobec innych. Tak wiele nieuporządkowanych rzeczy każe mi zapytać siebie o odpowiedzialność za te sytuacje;
Światło Twojej prawdy jest tak jasne. Ale „nie chcę się chować, lecz w Tobie skryć” – tak jak w słowach znanej piosenki. Ukryj mnie w swoim Miłosierdziu.
Wiem, że bez Ciebie, Boże, znów zaraz pobiegnę do mniej lub bardziej ważnych spraw i znów stracę z oczu obecność Twoją i moich bliskich. Ulecz moje oczy, uszy i serce, by stały się uważne. Dotknij mojego rozumu i woli, bym chciał i potrafił się zatrzymać i zmierzyć się z tym, przed czym uciekam. Daj mi odczuć Twoją wspierającą Obecność i otwórz mnie na ludzi, którzy chcą i będą chcieli mi w tym pomóc.
Zabiorę się i znów wrócę do Ciebie Ojcze (por. Łk 15, 18). Bo mój pomysł na życie nie jest tak dobry jak się spodziewałem. Żałuję, że Ciebie nie posłuchałem, że chciałem być mądrzejszy od Boga.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |