Rachunek sumienia człowieka zabieganego

„Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego” (Łk 10, 41-42).

Nie jest łatwo zatrzymać się, nawet na kilkanaście minut, kiedy ostatnie kilka dni było jedną wielką gonitwą. Nie jest łatwo się wyciszyć, skupić myśli, wsłuchać się w Twoją cichą Obecność, Panie.

Bądź ze mną Duchu Święty. Pokaż mi moje grzechy i pomóż je szczerze wyznać. Nie pozwól mi zwątpić w Boże Miłosierdzie i prawdziwość przebaczenia. Chcę dziś oddać Ci moje zabieganie i to wszystko czym zgrzeszyłem przez ciągłą gonitwę, czym zraniłem Ciebie Boże, innych ludzi i samego siebie. Przed Tobą chcę sobie zadać kilka pytań o moje postawy. Pokaż mi proszę te momenty, kiedy były one powodem grzechu.

- Czy w zabieganiu nie tracę z oczu tego, co najważniejsze; Boga, mojego powołania, celu, mojej rodziny, bliskich, przyjaciół? Czy znajduję czas na pobycie ze sobą, na refleksję nad tym, na ile to, co robię i za czym biegnę jest rzeczywiście ważne? Czy z powodu zabiegania nie zgadzam się na bylejakość relacji z Bogiem, modlitwy?
- Czy w ciągłym pośpiechu moje relacje nie są zbyt powierzchowne? Czy daję czas i zaangażowanie Bogu, innym ludziom i sobie, by nie kierować się tylko wrażeniem? Czy nie gonię tylko za nowymi wrażeniami? Czy nie karmię się wyłącznie ekscytacją?
- Czy z powodu opierania swoich znajomości na wrażeniach moje rozmowy nie sprowadzając się często do plotkarstwa?

Tak, teraz się zastanawiam, ile straciłem starając się nie tracić. Ile straciłem prawdziwych, głębokich spotkań. Ile nie wysłuchanych historii, nie odwzajemnionych uśmiechów, starając się nie stracić czasu. Przecież czas tracony na to, by kochać Boga, człowieka i siebie nie jest stracony. Jest odzyskany, bo jest wypełniony sensem życia. Przyznanie się do braku lub do nie wystarczającego zaangażowania każe mi pytać siebie dalej:

- Czy zapracowanie i zabieganie nie stało się usprawiedliwieniem dla obojętności? Czy daję innym odczuć, że są kimś ważnym?
- Czy nie poprzestaję jedynie na relacjach (także w relacji z Bogiem), które są łatwe, miłe i przyjemne? Czy nie jestem roszczeniowy uważając, że należy mi się to, czego chcę? Czy nie traktuję innych przedmiotowo, nie używam ich, by spełniali moje plany, by mnie adorowali? Czy nie stawiam się ponad innymi z powodu swoich umiejętności?
- Czy nie zrzucam na Boga i na innych ludzi odpowiedzialności za moje życie i błędy?                                                          

Tak mi wstyd, kiedy mam przed oczyma te sytuacje, w których wręcz żądałem, by dostosowano się do moich potrzeb i planów. Nie troszczyłem się o to, jak traktuję innych. A później jeszcze żaliłem się, że to, że nie dostałem tego, czego pragnąłem to ich wina. A przecież nie mogli mi tego dać, kiedy byłem taki wewnętrznie niedostępny dla nich, kiedy traktowałem ich tak przedmiotowo. Stałem się wewnętrznie martwy. Sprawia mi to ból, ale wydaje mi się, że ważne jest by zadać sobie kolejne pytania o tą sytuację wewnętrznego rozkładu;

- Czy nie zamykam Boga w stereotypach i frazesach – choćby najbardziej pobożnych – tkwiąc w stagnacji duchowej?
- Czy moje zabieganie nie powoduje, że przyjmuję bezkrytycznie albo „dla świętego spokoju” czyjeś opinie, bo nie chcę zgłębiać tematu? Czy nie dopasowuję się do opinii innych ludzi dla własnych korzyści (np. z chęci zysku lub by dostać akceptację)?
- Czy kiedy widzę zło nie przemilczam go z lęku, że pomoc komuś zajmie mój czas? Czy nie tłumaczę sobie, że „o pewnych rzeczach się nie mówi” lub że to „prywatna sprawa”?
- Czy ciągły pośpiech nie sprawia, że staję się niecierpliwy zwłaszcza wobec dzieci i starszych?
- Czy zamiast drogi dialogu w rozwiązywaniu konfliktów nie wybieram agresji, by szybko wymusić postępowanie zgodnie z moim planem?
- Czy organizuję sobie czas, by rozpoznać i w sposób rozsądny zaspokoić moje potrzeby? Czy z powodu zabiegania nie staję się łapczywy na dobra (łaskę Boga, miłość Boga i ludzi, wolność, rozrywkę, jedzenie, seks, emocje)?

Nie chciałbym spotkać siebie. Taką mam myśl, kiedy patrzę na siebie i to, co robię w ostatnim czasie. Nie chciałbym być potraktowany tak, jak wiele razy postąpiłem wobec innych. Tak wiele nieuporządkowanych rzeczy każe mi zapytać siebie o odpowiedzialność za te sytuacje;

- Czy zabieganiem nie przykrywam nie rozwiązanych problemów, frustracji i rozczarowań, poczucia braku sensu? Czy mierzę swoją lub czyjąś wartość ilością załatwionych spraw i zrobionych rzeczy?
- Czy moje zabieganie nie jest wynikiem mojego niedbalstwa, w związku z czym niektóre rzeczy muszę poprawiać lub robić dwa razy tracąc w ten sposób czas? Czy pracuję nad swoją nieuważnością i roztrzepaniem?

Światło Twojej prawdy jest tak jasne. Ale „nie chcę się chować, lecz w Tobie skryć” – tak jak w słowach znanej piosenki. Ukryj mnie w swoim Miłosierdziu.

Wiem, że bez Ciebie, Boże, znów zaraz pobiegnę do mniej lub bardziej ważnych spraw i znów stracę z oczu obecność Twoją i moich bliskich. Ulecz moje oczy, uszy i serce, by stały się uważne. Dotknij mojego rozumu i woli, bym chciał i potrafił się zatrzymać i zmierzyć się z tym, przed czym uciekam. Daj mi odczuć Twoją wspierającą Obecność i otwórz mnie na ludzi, którzy chcą i będą chcieli mi w tym pomóc.

Zabiorę się i znów wrócę do Ciebie Ojcze (por. Łk 15, 18). Bo mój pomysł na życie nie jest tak dobry jak się spodziewałem. Żałuję, że Ciebie nie posłuchałem, że chciałem być mądrzejszy od Boga.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...