Czy nie widząc na własne oczy, nie dotykając własnymi rękoma, nadal potrafimy bezgranicznie wierzyć?
Tysiące słów przechodzących przez nasze usta. Tysiące usłyszanych słów. Raniące, motywujące, omylne, wypowiadane bez pokrycia, nieprzemyślane, ulotne, budujące. Są podstawą relacji między mną, a drugim człowiekiem; są podstawą najważniejszej relacji – między mną, a Bogiem. W drugim przypadku Słowa te są szczególnie ważne. Powinny stać się fundamentem do budowania tych więzi, fundamentem całego życia. Jednak czy Słowo wystarcza?
W Ewangelii na trzecią niedziele wielkanocną Jezus staje pośród uczniów. Przed paroma dniami biczowany, umęczony, przybity do krzyża. Teraz ten sam, żywy, pośród nich.
„Pokój wam!” – pierwsze słowa, które Chrystus kieruje do Apostołów. Myślę jednak, że to coś więcej niż tylko słowa. Że obdarza ich prawdziwym pokojem – takim, który może dać tylko On. Który jest uzdrowieniem i umocnieniem.
Uczniów ogarnął lęk – dlaczego? Znali Go, byli Jego towarzyszami i przyjaciółmi. Mimo tego wątpliwości pozostają. Jak to możliwe, że Jezus umarł na krzyżu a teraz stoi pośród nich? Zapewne właśnie to pytanie stawiali sobie Apostołowie. To ta bariera, która nie pozwoliła uzmysłowić sobie Jego prawdziwej obecności. Ciężko to pojąć samym rozumem. Potrzebna jest wiara. Apostołom tej wiary brakuje.
Jezus podkreśla swoją realność. Nie jest duchem ani zjawą. Jest Osobą. Jego ciało i obecność są prawdziwe. Zapewnia: „to Ja jestem”, po czym pokazuje swoje zranione ręce i nogi, aby mogli zobaczyć, dotknąć, uwierzyć. Prowadzi ich do wiary. Kieruje do rozwiania wszelkich wątpliwości. Chce, aby bezgranicznie zaufali i uznali w Nim prawdziwego, zmartwychwstałego Jezusa.
Apostołowie podają Mu kawałek smażonej ryby i razem z nimi spożywa pokarm. Może jeszcze raz chce im pokazać – To prawdziwy Ja.
Jezus odwołuje się do słów zapisanych w Starym Testamencie: „Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach.” Świadectwo płynące z Pisma mówi, że to On jest zapowiedzianym Mesjaszem. Tym, który będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie.
Sami nie są w stanie pojąć Jego Słów, a teraz On daje im taką możliwość. Uzdalnia uczniów do zrozumienia Pisma. Oświeca ich umysły. Udziela łaski, aby łatwiej było im przyjąć tę najważniejszą prawdę. Teraz mogą lepiej zrozumieć kim jest.
Apostołowie umocnieni pokojem mogą całkowicie wyzbyć się strachu. Oni, którzy sami doświadczyli Jego dobra, obecności i łask, powołani są do głoszenia prawdy o Nim. Odważnie, z podniesioną głową, bez cienia wątpliwości, stając się Jego świadkami.
Jezus staje dziś również przed nami. Kieruje do nas Słowa, będące prawdziwym pokarmem. Ale jak w przypadku uczniów, tak czy i nam One wystarczają? Czy nie widząc na własne oczy, nie dotykając własnymi rękoma, nadal potrafimy bezgranicznie wierzyć?
Apostołowie sami nie byli w stanie pojąć postaci Jezusa. Ale On pomógł, umocnił i oświecił. Ważne, aby człowiek zrozumiał, że sam jest słaby. Że warto zaufać i zdać się na Niego. Aby już nie potrzebować dowodów. Żeby On po prostu był – zmartwychwstały, żywy i obecny. A my żebyśmy mieli odwagę być tego świadkami.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |