Przez ponad pół wieku od odzyskania niepodległości państwo nie wybudowało w Republice Środkowoafrykańskiej ani jednej szkoły. Trwająca trzeci rok wojna nie poprawia sytuacji. Kościół więc nie tylko głosi tam Chrystusa, ale i prowadzi szkoły. Ale misjonarze potrzebują w tym naszej pomocy.
- Za wykształcenie chłopaka rodzina jest jeszcze w stanie zapłacić, dziewcząt nie posyła się do szkoły – mówi siostra Renata Grzegorczyk dodając, że w RŚA zarówno służba zdrowia, jak i edukacja są płatne i na bardzo niskim poziomie. Misjonarka ze Zgromadzenia Służebnic Matki Dobrego Pasterza prowadzi w Bouar Centrum Kulturalne Świętego Kizito. Jego największym skarbem jest, jak na tutejsze warunki, doskonale wyposażona biblioteka. Korzystają z niej m.in. uczniowie pobliskiego liceum. Ponad 300 uczniów w każdej klasie sprawia, że lekcje odbywają się pod chmurką. Podręczniki ma tylko nauczyciel. W podstawówce nauka polega na głośnym powtarzaniu czytanych przez niego tekstów, w liceum na przepisywaniu ich do zeszytów. Te marne szkoły są marzeniem wielu. Przeciętny Środkowoafrykańczyk „podpisuje się” odciskiem swego kciuka.
Do czego służą nożyce?
Issa ma 13 lat, jest muzułmanką. W czasie trwającej już trzeci rok wojny musiała z rodziną porzucić dom i ukrywać się w buszu. 21-letnia Blanche jest protestantką. Po śmierci ojca zaczęła zarabiać na młodsze rodzeństwo sprzedając na targu maniok. Vanissa ma kilkanaście lat, jest katoliczką. Kiedy chłopak dowiedział się, że jest w ciąży, porzucił ją. Sama opiekuje się roczną córeczką. Te dziewczęta łączy jedno: nigdy nie chodziły do szkoły. - Właśnie z myślą o takich dziewczętach powstał w naszym centrum trzyletni kurs nauki zawodu – mówi s. Renata. Zajęcia odbywają się w grupach. Najważniejsza jest alfabetyzacja. Nastolatki z trudem przepisują z tablicy kolejne literki. Nauczycielka w narodowym języku sango cierpliwie tłumaczy znaczenie kolejnych wyrazów. Druga grupka zgłębia podstawy francuskiego. Obok dziewczęta próbują wytężyć wyobraźnię kopiując wzory z książek dla… polskich przedszkolaków. Zdumiona patrzę na dorosłe kobiety, które z trudem trzymają ołówek w ręku. - Naprawdę zaczynamy od zera. Na początku zajęć wiele z tych dziewcząt miało problemy z trzymaniem przyborów szkolnych. Niektóre po raz pierwszy w życiu używały nożyczek. Jak małe dzieci dziwiły się, że można nimi kroić – mówi misjonarka, z wykształcenia nota bene krawcowa. Z czasem dziewczęta uczą się kroju i szycia, a także haftu. - Zdobycie tych umiejętności naprawdę zmienia ich życie, daje możliwość zarobku i bycia niezależnym – mówi ks. Mirosław Gucwa. Misjonarz z Tarnowa marzy o tym, by w centrum wybudować kuchnię, gdzie dziewczyny będą uczyć się gotowania. Przygotowanie urozmaiconych posiłków to nie tylko kwestia smaku, możliwość znalezienia pracy, ale i walka z wieloma chorobami dzieci wynikającymi z monotonnego jedzenia.
Na garnuszku Bożej Opatrzności
- Największą radością jest patrzeć jak te dziewczyny się rozwijają. Gdy przychodzą do nas, nie potrafią nic, a potem jest radość z pierwszych samodzielnie zarobionych pieniędzy – mówi kierująca centrum Beatrice. Ta Środkowoafrykanka wie, że edukacja zmienia życie. Pod swój dach przygarnęła więc kilka sierot, by dać im tę szansę. Wskazuje, że w naznaczonym rebelią kraju centrum w Bouar jest też dowodem, iż pokojowe współistnienie chrześcijan i muzułmanów jest możliwe. - Nie ma konfliktów. Dziewczęta razem się uczą, pracują i dorastają. To przywraca nadzieję - wyznaje.
Dzięki wielu ludziom dobrej woli Centrum Kulturalne Świętego Kizito funkcjonuje, misjonarki są bowiem wspaniałymi żebrakami i nie wstydzą się prosić o jałmużnę, gdy chodzi o lepszą przyszłość powierzonych ich opiece dzieci. Ich podopieczne cały czas są na garnuszku Bożej Opatrzności. Mówi się, że chciwość umiera w człowieku dopiero kilka minut po śmierci, a kieszeń nawraca się ostatnia. W Wielkim Poście, przeżywanym w nadzwyczajnym Roku Miłosierdzia, papież Franciszek przypomina, że „jeśli ten jubileusz nie sięgnie do naszych kieszeni, nie będzie prawdziwym jubileuszem”. Przestańmy więc kalkulować i myśleć, co z tego będziemy mieli. Dajmy się Jezusowi uderzyć po kieszeni. Pomóżmy tym, które wciąż marzą o szkole, przestać podpisywać się kciukiem.
Jałmużna miłosierdzia
W kolejne niedziele Wielkiego Postu na Wiara.pl zaprezentujemy historie kilku dziewcząt wspieranych przez Centrum Kizito i opowiemy o wyjątkowym terenie misyjnym, jakim jest edukacja, by pokazać, jak bardzo wdowi grosz może realnie zmienić ludzkie życie. Zapraszam do dzielenia się jałmużną miłosierdzia. Ja w to wchodzę. Ufam, że po Wielkanocy uda nam się opowiedzieć o oceanie miłosierdzia zebranym z naszych kropli przelanej miłości.
Jałmużna miłosierdzia zostanie przeznaczona:
- na wybudowanie w Centrum św. Kizito kuchni oraz kupienie stołów do nauki kroju i szycia;
- zakup książek, zeszytów, przyborów szkolnych, materiału i nici potrzebnych w trakcie nauki;
- a może uda się nazbierać także na zakup maszyn do szycia dla dziewcząt kończących kurs i materiału na początek ich samodzielnej pracy.
Ofiary można wpłacać na konto:
Zgromadzenie Służebnic Matki Dobrego Pasterza
ul. Kościelna 9
05-500 Piaseczno
Nr konta: 49 1240 1109 1111 0010 2856 9951 - z dopiskiem „jałmużna miłosierdzia RŚA”
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |