Brama pałacu: nie potrzebuję człowieka, potrzebuję jedynie tego, co może dla mnie zrobić.
Czego potrzeba do zmiany życia człowieka? Cudów i znaków? Uzdrowienia, albo wskrzeszenia? Czego potrzebujemy do wiary? A może wystarczy głoszenie Słowa?
Biedny bogacz po śmierci zauważył, że coś się zmieniło. Ktoś jest w stanie powiedzieć mu: nie. Nie chce spełniać jego prośby/rozkazu. Zachowanie bogacza miało jakieś znamiona miłości, czy też pragnienia dobra dla swoich braci.
„Niech ich ostrzeże” - on, żebrak.
A czemu nie Ty? Czemu nie ów bogacz? Czy nie mógłby poprosić Abrahama, aby jemu samemu wyprosił możliwość spotkania z braćmi i przestrzeżenia ich przed wiecznym brakiem czegokolwiek? Brakiem – bo za życia nie był raczej zaznajomiony z tym pojęciem. Dzień w dzień ucztował wystawnie, świetnie się bawił. Miał wszystko.
Jezus nie bez przyczyny mówi tę historię do faryzeuszów – i do nas. Nie chodzi w niej tylko o bogactwo. Chodzi o coś innego. O postawę „weź to zrób”. Faryzeusze słuchali, mówili, ale jednocześnie nie opuszczali pałacu zbudowanego ze swoich myśli, chronionego bramą własnej pewności. Każdy mógł zbliżyć się do owej bramy, ale wejść można było jedynie po podaniu hasła, którego zresztą nikt nie znał. Pismo nie wspomina o tym, że bogacz ucztował z kimś. Jak mogło brzmieć hasło pozwalające przekroczyć bramę? „Jestem Tobą” - mniej więcej tak. Ale jak możesz być mną, skoro ja jestem tutaj?
Brama jednak została uszanowana przez Boga, który pozwolił przenieść ją do Otchłani. „Ogromna przepaść zionie” - na własne życzenie. Przepaść, która nie dopuszczała innych ludzi do siebie, a jedynie do wypełniania swoich zadań. Słowa wypowiedziane w Otchłani – przyślij Łazarza, poślij Go – najlepiej to wyrażają. Nie potrzebuję człowieka, potrzebuję jedynie tego, co może dla mnie zrobić. Jak dziwnie na tym tle wygląda Jezus, który pokonał niejedną przepaść, bo „chciał potrzebować” człowieka, a nie tego, co człowiek może wykonać. Potrzebuje do tego stopnia, że jak ten okryty wrzodami żebrak, pewnie i dziś umiera pod niejedną bramą, za którą toczy się dobra zabawa…
Mojżesz i Prorocy to głos, który rozbrzmiewa, a nie tylko jakiś cud. To jednocześnie otwarcie na Innego i innych. Cud można podziwiać przez chwilę, a za chwilę już o nim zapomnieć. Mojżesz i Prorocy, Słowa Boga, to relacja, która trwa. To życie ludzi, w które mam wgląd; życie, w którym ich spotykam. Nie bez przyczyny Pismo Święte najpierw było głoszone, a dopiero potem spisane. Bóg, który przypomina o Mojżeszu i Prorokach nie zamyka nas w Księgach, nawet Najświętszych, ale otwiera na Słowa, zwłaszcza Najprostsze…
Jeszcze raz. Czego potrzeba do zmiany życia człowieka? Cudów i znaków? Głoszenia Słowa?
Człowieka. Nie tego, który na coś się może przydać, ale tego, który jest, którego widzę i słyszę. Człowieka, którego chcę przyjąć do swojego życia wraz z jego przesłaniem. Człowieka, przed którym chcę otworzyć swoje życie - Mojżesza, Proroka, Żebraka – moją Biblię…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |