Rekolekcje wielkopostne 2003
Iluż to ludzi spotkał w ostatnim dniu swojego życia nasz Zbawiciel. Jakże różne reprezentowali postawy. Nie sposób pisać o wszystkich. Nie wspomnieliśmy o Jego Matce i Janie, stojących pod krzyżem. Nie napisaliśmy o przypatrujących się z daleka niewiastach. Pominęliśmy milczeniem Dobrego Łotra. Ale dziś zatrzymamy się jeszcze przy zapominanym najczęściej Józefie z Arymatei.
Był zamożnym i poważanym członkiem Wysokiej Rady. Nie przystał na postępowanie i uchwałę jej członków. Znając lepiej niż oni naukę Jezusa - był przecież Jego ukrytym uczniem - wiedział, że rzekome bluźnierstwo podczas procesu było tylko pretekstem do skazania Go. On musiał umrzeć, bo był dla niektórych zbyt niewygodny. To wydarzenie zapewne bardzo wstrząsnęło Józefem. Może zrozumiał, że niepotrzebnie wstydził się Jezusa. Może pojął, że najwyższy czas przyznać się do Niego. I gdy inni uczniowie opuścili swego Mistrza, on udał się do Piłata i poprosił o ciało Nauczyciela.. Potem razem z Nikodemem zdjął je z krzyża, owinął w płótno i położył w wykutym w skale grobie...
Czasami jak Józef ukrywamy nasze religijne przekonania. Wstydzimy się, bo ktoś może uznać, że jesteśmy za bardzo religijni. Przychodzi jednak taki moment, że trzeba przestać udawać. Trzeba przyznać się do Jezusa. Bo wszystko inne na tym świecie jest mniej ważne. Obyśmy jak najszybciej podjęli taką decyzję.
Józef z Arymatei uczy nas jeszcze jednego: bycia z Jezusem do końca. Gdy inni w obliczu klęsk zaczynają się gubić, my wiernie przy Nim trwajmy. Choćby przyszło nam robić coś z pozoru tak nieistotnego dla sprawy, jak zajęcie się pogrzebem Mistrza. Trzeciego dnia czyn Józefa nabrał zupełnie innego wymiaru...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |