W kalendarzu liturgicznym wspominamy go 6 grudnia. Podania o jego życiu podkreślają, iż był wymodlonym dzieckiem bardzo bogatych rodziców. Po ich śmierci – jako gorliwy kapłan, który nie tylko zgłębiał Słowo Boże, ale wprowadzał je w życie - majątek rozdawał ubogim i potrzebującym. Pomagał dyskretnie i nie oczekiwał wdzięczności. Wręcz się przed nią wzbraniał!
O. Tarsycjusz Waszecki OFM, franciszkanin z Górek Wielkich koło Skoczowa, autor 20 książek (m.in. modlitewników i rozważań na różne okazje roku liturgicznego)
- To było z 25 lat temu. Byłem na placówce na Klimzowcu pod Katowicami. Ciężko zachorowałem na gardło. Podczas odprawiania Mszy św. płakałem z bólu, nic nie byłem w stanie powiedzieć. Wtedy też ówczesny proboszcz z Pierśćca, gdzie znajduje się sanktuarium św. Mikołaja (z łaskami słynącą figurą Świętego), poprosił mnie o kaznodzieję. Wysłałem tam ojca Paulina.
Wrócił. Oczy miał podpuchnięte, załzawione... Ja go pytam - Co się stało? A on na to: Kronikę czytałem w Pierśćcu. Przyniosłem ojcu płótno św. Mikołaja (według tradycji pociera się chusteczką cudowną figurę Świętego, by przekazać ją chorym, którzy nie mogą dotrzeć na miejsce - przyp. UR). Niech ojciec położny na gardło - na pewno wyleczy.
Z wiarą przyłożyłem płótno do gardła, przywiązałem szalikiem i mówię: „Św. Mikołaju - jeśli dalej mam głosić Słowo Boże, to wylecz moje gardło, a ja pójdę pieszo Ci podziękować”. Zapomniałem rano o szaliku. Gardło przestało boleć. Tak jak obiecałem, poszedłem pieszo do Pierśćca.
Św. Mikołaj miał i ma wpływ na całe moje życie. Gdzie nie pojadę, mówię o nim. Dostaję wiele listów z prośbą o modlitwę, o poradę w takiej czy innej sprawie. Zawsze polecam modlitwę za wstawiennictwem tego Świętego. A matki chorych dzieci zachęcam do pielgrzymowania do sanktuarium w Pierśćcu.
Izabela Karasińska, wicedyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w diecezji bielsko-żywieckiej, lekarz stomatolog
- Urodziłam się w parafii św. Mikołaja w Bochni. Mikołaj nigdy mi „nie przeszkadzał”. Nie myślałam o nim jako o orędowniku. Były kiedyś w tej mojej klasie tzw. mikołajki. Zawsze wiedzieliśmy, kto od kogo dostał upominek, ale tym razem nie wiedziałam, a więc to był prezent od św. Mikołaja.
Kiedy poznałam mojego męża, przyjechałam za nim do Bielska. Mieliśmy się pobrać i okazało się, że on też pochodzi z parafii św. Mikołaja... Zamieszkaliśmy w tej parafii.
Tak już ten Święty z nami zamieszkał i zaczął nas „ścigać”. Chcieliśmy go trochę zaznaczyć w rodzinie, coś mu od nas ofiarować. Mamy trzech synów. Pierwsze imiona mają „rodzinne”, ale drugiemu na drugie daliśmy Mikołaj. W 1995 r. pojechaliśmy na diecezjalną pielgrzymkę do Rzymu. Pierwszym kościołem, jaki nam pokazała przewodniczka był kościół św. Mikołaja...
Przyszedł czas, że byłam bardzo zmęczona. Moje dziecko na szkolnym festynie wylosowało dla mnie wczasy do Bułgarii. Wiedzieliśmy, że to spadło z nieba. Ostatniego dnia grupa Cyganów zorganizowała dla nas rejs łódką. W pewnej chwili podszedł do mnie stary Cygan i zaproponował, że mi coś pokaże. Poszłam za nim niechętnie i ze strachem. Zaprowadził mnie do przepięknej prawosławnej kapliczki, gdzie w środku ikonostasu było napisane: „Święty Mikołaj”...
Myślałam, że to już ostatni raz. Ale w tym roku znajomi zabrali mnie na kilka dni nad morze i na Mazury. Mieliśmy odwiedzić proboszcza w Mikołajkach. Podjechaliśmy pod plebanię i okazało się, że to parafia św. Mikołaja. Po drodze odwiedziliśmy klasztor starowierców, a tam znowu On!
Wiem, że Mikołaj jest prawdziwym świętym. Dostaję od niego prezenty, i to wtedy, kiedy mi ich naprawdę potrzeba. Choć żył tyle wieków temu, nadal działa. Zawsze go wzywam na ratunek.
W ciągu wieków św. Mikołaj - postać tak znana, a jednocześnie tajemnicza (bo o jego prawdziwym życiu wiadomo niewiele, a i to, co wiadomo, nie jest pewne) - został „ubrany” w liczne legendy. Legendy, podawane w starych żywotach świętych, mówią, iż Pan Bóg od początku przeznaczył go do wielkich rzeczy, bo Mikołaj już od narodzin praktykował posty - w środy i piątki ssał pierś mamy tylko raz dziennie. Dla dorastającego i dorosłego już Mikołaja, pochodzącego z bardzo majętnej rodziny, najważniejszą troską byli ubodzy i nieszczęśliwi, którym chciał dyskretnie pomagać.
Trzy panny
Kiedy dowiedział się, iż zubożały szlachcic, nie mogąc nakarmić rodziny, nie mówiąc o posagu dla trzech córek, postanowił, iż odda je do domu publicznego, by tam zarabiały na posag, w tajemnicy trzy razy podrzucał do jego domu złoto, ratując dziewczęta przed utratą godności.
Żeglarze
Ponoć wielkim marzeniem Mikołaja była pielgrzymka do Ziemi Świętej. Podczas przeprawy do Palestyny rozpętała się burza, a bałwany miotały statkiem. Przerażeni marynarze błagali Mikołaja, aby prosił Boga o ratunek. Wzburzone fale uspokoiły się, a okręt ocalał. Inna legenda mówi, że tonący na morzu żeglarze wzywali jego pomocy i wstawiennictwa u Pana Boga. Ukazał się im, przykazując zaufanie Bogu, podniósł okręt, uciszył wichurę i zniknął...
Biskupstwo
Podczas pielgrzymki, gdzieś na Pustyni Judzkiej, miał usłyszeć głos, mówiący, by wrócił do swych owiec, które opuścił w stolicy Licji - Myrze. Tymczasem tu zmarł biskup. Uradzono, by jego następcą został ten, kto następnego dnia jako pierwszy wejdzie do świątyni. Pierwszym tego ranka był Mikołaj, wracający z Ziemi Świętej, aby podziękować Bogu za szczęśliwy powrót. Wszyscy dostrzegli w tym wydarzeniu palec Boży, a Mikołaj - mimo niechęci i oporu - musiał zasiąść na stolicy biskupiej.
Dzieci
Wiele legend mówi o cudownym ocaleniu lub wskrzeszeniu dzieci czy młodzieńców. Podczas podróży do Nicei miał wskrzesić trzech młodzieńców, których rzeźnik potajemnie zamordował i wrzucił do beczki z solanką. Inna mówi, iż wskrzesił troje ludzi, zamordowanych w złości przez hotelarza za to, że mu nie mogli wypłacić należności. Jeszcze inna, iż Eustachiusz, chciwy namiestnik, skazał na śmierć kilku kupców, aby się wzbogacić ich majątkiem. Już stali na rusztowaniu, już błyszczał miecz nad ich głowami, kiedy ukazał się Mikołaj, wydarł miecz z rąk oprawcy, zganił niesprawiedliwość Eustachiusza i ocalił niewinnych.
Wstrząsająca jest opowieść o ubogiej, głodującej rodzinie, która zdecydowała się upiec trójkę najmłodszych dzieci w piecu. Przechodzący Mikołaj odwiedził tę rodzinę - za jego sprawą z pieca wyjęto trzy wypieczone chlebki, a dzieci zostały ocalone.
Od wieków św. Mikołaj był i jest czczony jako patron: małych dzieci, panien na wydaniu, kobiet zagrożonych upadkiem moralnym, adwokatów, aptekarzy, producentów beczek, ładowaczy, marynarzy, producentów i sprzedawców oliwy, perfumiarzy, podróżnych, rzemieślników, uczniów, właścicieli sklepów kolonialnych, żeglarzy, biednych, gnębionych, jeńców. Jego wstawiennictwa wzywa się w czasie burz morskich i innych zagrożeń na morzu, klęsk głodowych, a także włamań.
Jednym z nielicznych w Polsce sanktuariów poświęconych św. Mikołajowi, gdzie do dziś w ciągu całego roku pielgrzymują bardzo liczne grupy, jest sanktuarium w Pierśćcu koło Skoczowa na Śląsku Cieszyńskim.
Historia wioski jest ściśle związana z trwającym od ponad 400 lat kultem łaskami słynącej figury św. Mikołaja. Pierwsza kaplica poświęcona św. Mikołajowi powstała tu prawdopodobnie już w XIV wieku. W 1616 r. pożar strawił całą wieś - uratowano jedynie figurę św. Mikołaja - co uznano za fakt cudowny. W 1618 r. protestanci wybudowali nowy kościółek pw. św. Mikołaja, co jest ewenementem w historii reformacji na Śląsku Cieszyńskim - luteranie zazwyczaj nie dedykują swych świątyń świętym. W 1718 r. kościółek wrócił do katolików - poddany został jurysdykcji katolickiego proboszcza w Skoczowie i za rok uroczyście poświęcony. Samodzielna placówka duszpasterska (lokalia) w Pierśćcu powstała w 1785 r. Rozwój wioski i wiosek przynależnych do Pierśćca, a także wzrost ruchu pielgrzymkowego spowodowały potrzebę wybudowania nowego, większego kościoła. Kościół powstał w ciągu jednego roku. Poświęcony został w 1888 roku, a konsekrowany w 1889 r. przez biskupa cieszyńskiego Śniegonia.
Więcej o sanktuarium w Pierśćcu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |