Żyjemy sobie i dla siebie, w pośpiechu, walcząc z przeciwnościami dnia codziennego. Walczymy o byt i przetrwanie. Nasze życie doczesne powoduje, że częściej dbamy o swoje ciało, ubiór, co zresztą nie jest takie złe.
Ale ogólnie oczekujemy czegoś nadzwyczajnego, co nas pobudzi do życia, działania, oderwie nas od marazmu życia doczesnego. Coś, co w nas sprawi, że staniemy się chociaż na chwilę innymi.
Zapominamy jednak w całym tym naszym życiowym rozgardiaszu o spokoju naszej duszy, o „naładowaniu naszych duchowych akumulatorów”. I w tym idzie z pomocą Bóg, dając nam możliwość wyciszenia się w kościele, przeżycia przynajmniej kilku chwil na modlitwie, zapomnienia o całym dniu – czasami bardzo przykrym i nieudanym. On nam po prostu ofiaruje cząstkę siebie i swą miłość. To właśnie Jego miłość pozwala nam wyjść z marazmu życiowego, to Jego miłość nas uspokaja i łagodzi nasze obyczaje. Problem polega tylko lub aż na tym, by właściwie pojmować miłość. To, że dbamy o siebie, o swe ciało, ubiór, to dobrze, ale nie wolno nam zapominać o tej miłości, którą zaszczepiają nam przy chrzcie rodzice, wpajają nam potem przez lata edukacji rodzinnej, byśmy wyrośli i uformowali się w miłości do ludzi i Boga, byśmy podążali śladem miłości Matki Bożej i Chrystusa. Powtarzam się? Owszem, ale to tak ważne elementy naszej wiary, że trudno o nich mówić sporadycznie, trudno o nich w ogóle nie mówić.
Trwają wakacje, wędrówki, wizyty w różnych miejscach, w których widać i czuć tę Bożą miłość do nas, do ludzi. Cała przyroda aż krzyczy miłością do Boga, bo wiosna i lato to okres właściwego pojmowania miłości, tej ludzkiej i tej Bożej, a w zasadzie połączonej – Bóg przecież w swej miłości do nas stworzył cały świat, przyrodę i nas. Wakacje to również czas refleksji i wypoczynku, a więc poza zadbaniem o swoje ciało – co jest niezmiernie ważne – zadbajmy o swoją duszę, dajmy jej spokój, ukojenie i modlitwę, a wtedy czas wielkiego wypoczynku będzie dla nas i dla naszej duszy czasem wielkiej odnowy i pojednania z Bogiem. A być może z samym sobą?
Mamy wiarę, rozbudźmy ponownie nadzieję, by iść w kierunku miłości. Bądźmy ludźmi. A oczekując igrzysk, chleb mamy w każdym kościele, ten najważniejszy, ofiarujący nam świetlaną przyszłość – wieczną przyszłość.
«« | « |
1
| » | »»