Dziś coraz częściej wypowiada się inne słowa i tylko wobec siebie „Biorę sobie Ciebie na próbę …”. O przyrzekaniu mowy nie ma i cudów raczej też się nie oczekuje.
Kiedy rozważamy jak Jezus uzdrawia chorych uparcie używamy czasu przeszłego. Czujemy niedosyt cudów, które dokonują się na oczach tłumów, są barwne, krzykliwe, spektakularne. Chcielibyśmy „dotknąć” cudu jak Tomasz ran Jezusa. O ile pragnienie cudu jest wielkie to wiara w jego doświadczenie już nieco mniejsza. Tymczasem wszyscy pamiętamy jak Jezus mówił „twoja wiara cię uzdrowiła”. Brak tej wielkiej wiary nie pozwala nam dostrzegać niezwykłych rzeczy, których Bóg dokonuje w naszym życiu. Rozpamiętujemy niepowodzenia i dramaty których doświadczamy. Zalęknieni nie ustajemy w prośbach by Bóg odsunął od nas każdą przeciwność losu, nieszczęście, chorobę lub pomógł nam je przezwyciężyć. Czy jednak zawsze doceniamy dobro, które nas spotyka? Czy potrafimy traktować je jako cud? Każdego z nas dotykają choroby. Bywa że ocieramy się o śmierć, której po ludzku zwyczajnie się lękamy. Walka o życie bywa trudna. Czasem się wygrywa, a czasem przegrywa nie walcząc. Lekarz, który w odpowiednim czasie staje na naszej drodze i swoją wiedzą, doświadczeniem oraz zdolnościami ratuje nasze zdrowie i życie nie może być przypadkiem. Okoliczności, które zmieniają naszą sytuację (jeśli nawet trudne do przyjęcia) tak by swoim bliskim zapewnić opiekę nie są przypadkiem. Czym, jeśli nie cudem jest narodzenie dziecka, jego wzrastanie w zdrowiu, osiąganie dojrzałości. Bywa, ze uświadamiamy to sobie dopiero wtedy, gdy spotykamy cierpienie innych. Zdolności i talenty w jakie nas Bóg wyposaża pozwalają nam uczyć się, pracować. Nieustannie podziwiamy urodę otaczającego nas świata. To prawdziwy wachlarz cudów, których do końca nie rozumiemy i których nie doceniamy. Nie doceniamy, że dla nas Bóg przeznaczył w nim tak ważne miejsce. Przy różnych okazjach rozpamiętujemy trudności i problemy, którym przez lata wspólnego życia w rodzinach musieliśmy sprostać i nie pojmujemy jak udało się tego dokonać. Cud. Wiele cudów. Prosiliśmy o nie wypowiadając przed laty wobec Boga słowa „Biorę sobie Ciebie za męża / żonę i ślubuję…” Dziś coraz częściej wypowiada się inne słowa i tylko wobec siebie „Biorę sobie Ciebie na próbę …”. O przyrzekaniu mowy nie ma i cudów raczej też się nie oczekuje. Zamykając się na Boga próbujemy iść przez życie o własnych siłach. Na szczęście Boża logika jest inna. Jest cierpliwy i wyrozumiały. To największy cud. Boże Miłosierdzie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |