Tkwi w tym jakaś tajemnica, że miejsce tak uświęcone, tak ważne dla naszej religii znajduje się w rękach niechrześcijańskich ...
Przekraczam granicę egipsko-izraelską w Akaba. Odprawa jest długa i skrupulatna. Wszechobecna podejrzliwość względem turystów jest irytująca. Staram się jednak zrozumieć, że sprawa bezpieczeństwa jest priorytetem … Wreszcie udaje mi się przekroczyć wszystkie bramki bezpieczeństwa i dotknąć izraelskiej ziemi – Świętej Ziemi.
Przekroczenie granicy wiąże się także ze zmianą autokaru i przyjęciem „na pokład” nowego przewodnika. To kobieta, żydówka, urodzona w Estonii. Świetnie mówi po polsku. Po ukończeniu studiów przez kilka lat pracowała w Polsce, jednak potem powróciła do kraju przodków, a teraz „pokazuje” go gościom. Izraelczycy nie zezwalają, by turyści biur podróży byli „oprowadzani” po Ziemi Świętej bez miejscowych przewodników i tłumaczy. To mnie nie zaskakuje, spotkałam się już z taką praktyką w kilku miejscach świata. Po przepakowaniu wszystkich bagaży i przeliczeniu składu osobowego grupy wreszcie wyruszamy w drogę. Celem jest Jerozolima. Nie jedziemy jednak najkrótszą z możliwych tras, wzdłuż Morza Martwego. Nie rozumiem dlaczego. Przyglądam się wręczonej mi na granicy mapce Izraela i zastanawiam się nad słusznością obranej trasy. Dopiero wówczas dociera do mnie prawda, że droga którą jedziemy jest jedyną możliwą. Trasa wzdłuż Morza Martwego czasami ociera się o terytorium Palestyny, a żaden szanujący się obywatel Izraela nie przekracza tej granicy dopóki trwa wojna. Nagrodą za „narobione” kilometry jest nocny wjazd do Jerozolimy. Święte Miasto skąpane w tysiącu świateł, ciszą i spokojem wita nas w swoich progach. Wspinamy się wąską asfaltową uliczką na Górę Oliwną. Tu bowiem znajduje się nasz hotel o wdzięcznej nazwie „Seven Arches”czyli „Siedem Łuków”, w którym spędzimy najbliższe 8 dni. To hotel, który kiedyś był źródłem licznych kontrowersji, gdyż zbudowali go Jordańczycy na terenie starożytnego cmentarza żydowskiego. Dziś widać już na nim ślady czasu i potrzebę remontu, jednak ja nie narzekam. Z jego tarasu rozciąga się wspaniała panorama na miasto, która u wszystkich chyba turystów budzi chęć do fotografowania i zadumy. To najlepsze miejsce, by podziwiać widok Jerozolimy. Ale... wszystko przede mną. Teraz jest czas na nocny wypoczynek, bo zmęczenie i trudy podróży coraz mocniej dają mi się we znaki ... Nie mogę jednak zasnąć. Trudno przestać wyobrażać sobie to miasto na tysiące sposobów, myśleć, że wszystko już się o nim wie (wyczytało)i nie obiecać sobie wiele po konfrontacji z rzeczywistością.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |