Życie jest określone przez głębię, dojrzałość naszego zaufania, przez naszą gotowość do zaufania. Przez fakt Komu/czemu ufamy.
1. Lectio
Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
(Mt 6,24-27)
2. Meditatio
Doszliśmy w końcu do tego pytania: komu chcemy służyć? Właściwie nie wiadomo, czy stoi ono u początku, czy w apogeum tej drogi – zawsze wybrzmiewa z tą samą mocą, rozkłada się na czynniki pierwsze codziennego zabiegania, zamierzeń, pragnień.
A jeżeli wybierzemy Boga, jeżeli chcemy wybrać Boga – jakie to ma konsekwencje? Taki wybór diametralnie odmienia życie, w każdym jego przejawie, poczynając od tych najprostszych. Jak to odświeżająco brzmi! Nasze ubranie. Nasza dieta. Nasza praca. To, co odkładamy na czarną godzinę. Słowem: wszystko. Wszystko zależy od Boga.
Tak, to tylko obrazy. Możemy je sobie przenieść w sferę duchową, odnieść do tego, co składa się na jakość chrześcijańskiego życia. Zasada pozostaje jednak to sama: to życie jest określone przez głębię, dojrzałość naszego zaufania, przez naszą gotowość do zaufania. Przez fakt Komu/czemu ufamy.
Mamona to przecież nie tylko pieniądze. Może ona oznaczać wszystko to, na czym opieramy nasze życie, a co nie jest Bogiem. Układy, znajomości. Więzi społeczne, rodzinne, zawodowe. Wysiłek na drodze wiary, który ma być proporcjonalny do efektów (tak, czy trud pielgrzyma nie powinien być nagrodzony?). Bóg to wszystko przewraca. Mamy być jak ptaki w powietrzu – nietrwałe, wydane na powiewy wiatru, niemające spichlerzy – a przecież wolne, zaopatrzone, bezpieczne; w Bożych rękach bezpieczne.
Cokolwiek zrobisz – umrzesz. Niezależnie od tego, jak daleko sięga twoja troska – umrzesz. Nie dołożysz ani chwili, ani źdźbła, nie masz takiej mocy. Bóg i tę świadomość odwraca. Oto cokolwiek zrobisz z Nim – będzie życiodajne. Niezależnie od tego, potężne są twoje troski – Bóg jest mocniejszy. Nie będziesz tu, na ziemi, ani chwili dłużej niż trzeba – a czeka cię szczęśliwa przyszłość.
Wzgardzisz tym? Straszne słowa, straszna postawa: człowiek, który gardzi Bogiem. Kościół, który nie chce być utożsamiany z tym, co po ludzku marne. Który ma zamknięte spichlerze, a wokół głodnych ludzi. Kościół, który na wieloraki sposób okrywa się, aby przypodobać się światu.
Zgoda na życie, pokarm, odzienie – proste sprawy. Życiodajność sakramentów; Eucharystia – jej przyjmowanie i adorowanie; płaszcz dobrych uczynków, czystych intencji, pokory serca. Kościół, który służy Bogu, to wszystko otrzymuje: ma z czego żyć, czym się karmić, w co ubrać swoje idee i posłannictwo.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |