Wróćmy do Źródła wiary.
Niedziela Słowa Bożego została ustanowiona przez papieża Franciszka specjalnym listem apostolskim Aperuit illis z dnia 30 września 2019 r., w którym Ojciec Święty wyraźnie zaznaczył, że jako chrześcijanie „musimy wejść w bliską relację z Pismem Świętym, w przeciwnym razie [bowiem] nasze serce pozostanie zimne, oczy zamknięte, dotknięte niezliczonymi formami ślepoty” (nr 8).
Czytając na nowo słowa tegoż listu, mam przed oczami nabożeństwo z 27 marca 2020 r., które w obliczu pandemii covid-19 stało się – dla mnie osobiście- nieprawdopodobnym wyrazem tego, co zaistniało w świecie. Późne popołudnie. W strugach deszczu samotny Papież zmierza przez zupełnie pusty plac św. Piotra w stronę bazyliki. Idzie sam. Takiego widoku jeszcze tam nie było. Franciszek wygłasza przejmujące przemówienie na temat Jezusa Chrystusa kroczącego po galilejskim jeziorze. Znamy tę scenę bardzo dobrze. Jednak słowo Boże, które jest życiowe, żywe i ponadczasowe, odczytywane w konkretnym kontekście czasu i historii nabiera w tym momencie szczególnego znaczenia. Chrystus naprawdę panuje nad rzeczywistością świata pogrążonego w mrokach niepewności i strachu. Idzie po wodzie, przemierza uliczki i ulice świata… „Chcieliśmy być zdrowi w chorym świecie” – przemawia Papież. Doświadczyliśmy wtedy (przynajmniej niektórzy), że człowiek musi obudzić się z letargu poczucia swej wszechwładzy, cynizmu i samouwielbienia. Nie jesteśmy bogami. Tylko Bóg jest Bogiem. I jest z nami. Zawsze. Na wszystkich „placach” kuli ziemskiej. Zna świat, zna człowieka, zna Kościół… Czy jednak człowiek jest z Bogiem? Czy człowiek zna Boga?
Pusty plac św. Piotra. Samotny Papież. Dostojnie oświetlona bazylika, a na jej kopule krzyż. Stat crux dum volvitur orbis – Krzyż stoi, podczas gdy świat się obraca. To motto kartuzów, które staje się mottem każdego wierzącego i wątpiącego człowieka. Z niego płynie życiowa mądrość… Uciszmy się, żeby usłyszeć je sercem! Jeszcze raz.
Przywołuję ten obraz po to, żebyśmy pozwolili przemówić Słowu Bożemu w tym czasie, kiedy powinniśmy się budzić do czegoś, co wpompuje w nas na nowo życie. Powietrzem są słowa św. Pawła, że „wiara rodzi się z tego, co się słyszy, a tym zaś, co się słyszy jest, słowo Chrystusa” (Rz 10,17). Czy jednak my naprawdę w to dzisiaj wierzymy? Czy słowo Chrystusa jest w stanie przebić się przez „siatki” na naszych uszach, które nie dopuszczają Jego Słowa do naszych serc? Tymi siatkami są dzisiaj; zwątpienie, strach, brak zaufania do Kościoła, intelektualna pycha i antyintelektualne utopie ideologii, hiperseksualizm i związany z tym bardzo mocno materializm, którego różnorodne formy stają się powodem manipulacji człowiekiem, szczególnie młodym pogrążonym jakże często w ciemnościach zagubienia w codzienności życia.
Kiedy powracam do pamiętnego nabożeństwa z tamtego marca w Watykanie przychodzą mi na myśl słowa, które dzisiaj wielu słusznie uważa za proroctwo wypowiedziane 24 grudnia 1969 r. przez młodego ks. Josepha Ratzingera w heskim radiu, iż w obliczu kryzysu i poważnych wstrząsów, Kościół będzie musiał rozpoczynać mniej więcej od początku. Dla mnie znakiem tego początku jest pusty plac św. Piotra z pamiętnego marca ubiegłego roku. Początek widzę w powrocie do życia Słowem Bożym w codzienności życia. W znakomitym wystąpieniu w bawarskiej Akademii Katolickiej czterdziestotrzyletni Ratzinger wygłaszając wykład pod tytułem „Dlaczego jeszcze jestem dzisiaj w Kościele?”, zauważa, że Kościół budują naprawdę ci, którzy się pokornie modlą. „(…) W ciszy, niemal nie wydając z siebie głosu, żyją w swoim otoczeniu ludzie, którzy po prostu wierzą i którzy również w tej godzinie zamętu wypełniają prawdziwe zadanie Kościoła – budowanie na Słowie Bożym modlitwy i wytrwałości dnia codziennego” (Wykłady bawarskie z lat 1963-2004, Warszawa 2009, s. 143-166). „Trzeba wzmocnić wiarę, a nie zastąpić ją wydyskutowaną w debacie opinią” (Kościół. Wspólnota w drodze, Kielce 2009, s. 128). Wiarę możemy wzmacniać przede wszystkim słuchaniem słowa Bożego, które ma moc przemiany myślenia, zmiany mentalności życia. Różne są ludzkie serca, różne jest dzisiaj nawet rozumienie Boga. Dlatego najbardziej pilną posługą w Kościele jest głoszenie orędzia Dobrej Nowiny, kerygmatu, który najpierw wydarzył się w głoszącym. Jaki słuchacz, taki lektor! Ostatnie lata pokazały ciemne strony tego głoszenia. Kurtyna opadła. Trzeba na nowo wyruszyć w drogę wiary, z entuzjazmem i bezgraniczną miłością Chrystusa i do Chrystusa. „Prawda jest warta cierpienia” – powie Ratzinger (Opera omnia, t. 14/2, s. 782).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |