Moc w słabości się doskonali

Tej lekcji ks. Roman Stafin poświęca najwięcej miejsca, bo po ludzku nie pojmiemy, na czym polega moc słabeuszy.

Przed tygodniem ks. Roman Stafin uczył nas modlitwy sercem, wcześniej modlitwy milczenia. Dziś będzie o modlitwie słabości. Tej lekcji kapłan poświęca najwięcej miejsca, bo po ludzku nie pojmiemy mocy tych, którzy zdają sobie sprawę ze swoich słabości.

Ludzka słabość - któż z nas jej nie doświadczył: fizycznie, duchowo, emocjonalnie. Jak z nią sobie radzić? Jak się z nią "obchodzić"? Jak z nią żyć? Kogo o to pytać? Kto może nam pomóc?

Może św. Paweł, apostoł wszechczasów i wielki teolog? Czy to jest jednak właściwy człowiek? Nie był on przecież słabeuszem, wręcz przeciwnie - to był człowiek mocny; nawracał na wiarę chrześcijańską całe narody basenu Morza Śródziemnego. Był człowiekiem odważnym: zerwał z tradycją żydowską, potrafił się sprzeciwić nawet św. Piotrowi, broniąc prawdy; nieustraszony w niebezpieczeństwach. I on jednak doświadczał własnej słabości i to bardzo mocno.

To on przecież napisał "Hymn do słabości" (2 Kor 12,1-11). Tak! Przyjrzyjmy się więc tej jego "teologii słabości". Dwunasty rozdział Drugiego Listu do Koryntian zaczyna się od objawienia, którego doświadczył św. Paweł: "...został porwany aż do trzeciego nieba i (...) słyszał tajemne słowa". Zapewne niejedno doświadczenie mistyczne miał św. Paweł. Były to Boże podarunki dla niego, które go wzmacniały w jego myśli i nimi też się chlubi. Zaraz jednak dodaje: "...a z siebie samego nie będę się chlubił, chyba że z moich słabości"; no właśnie, jak można się chlubić ze swoich słabości?

Na pewno św. Paweł doświadczał słabości; cierpiał mocno z tego powodu i chciał się od tego uwolnić: "dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł [oścień] ode mnie..." (w. 8). Trzykrotnie może znaczyć także "wiele". Ta słabość go bardzo obciążała, a więc prosi Boga o uwolnienie go od niej. Nie otrzymuje jednak tego, o co prosi. Czy to z kolei znaczy, że św. Paweł źle się modlił albo że miał słabą wiarę? Komu jak komu, ale Pawłowi tego zarzucić nie można. Pan nie uwalnia go od jego słabości, ale mówi tak: "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (w. 9ab).

Jak rozumieć tę odpowiedź Boga?

Słabość staje się fundamentem jeszcze większej mocy. Jeśli słabości nie będzie, to i moc się nie udoskonali. To tak, jakby Pan do niego mówił: "Ze względu na jeszcze większy dar, który chcę ci dać, nie odejmę ci tej słabości; to dzięki niej otrzymasz jeszcze więcej mocy; to w oparciu o tę słabość, która cię męczy, ale która zostaje, otrzymasz w innej dziedzinie jeszcze większą łaskę".

Oto dziwny kontrast: LUDZKA SŁABOŚĆ - BOŻA MOC! Moc pochodząca od Boga ujawnia się dopiero w ludzkiej słabości. Jeśli człowiekowi wydaje się, że jest mocny, że ma wszystko w garści, wtedy nie "robi miejsca" dla Bożej mocy, dla Bożej łaski, gdyż ona mu nie jest potrzebna.

Bóg nie uwalnia św. Pawła od jego "ościenia", chociaż on o to tak usilnie prosił. Chodziło o to, aby św. Paweł wiedział, że to, co robi, robi mocą Pana, a nie swoją własną mocą. Jeśli jest pokorny i świadom swojej słabości, ograniczoności, wtedy staje się narzędziem Boga, podmiotem Jego działania; no i św. Paweł osiąga dużo, dużo więcej, niż gdyby - wolny od owego ościenia - działał swoją własną mocą.

Tę prawdę św. Paweł rozumie, dlatego wyznaje: "Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (w. 9). On widzi kontrast i zależność między swoją bezsilnością i mocą Bożą. Słabość jest konieczna, aby moc Boża w pełni się ujawniła. To dlatego św. Paweł w wierszu dziesiątym mówi tak: "Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, uciskach, z powodu Chrystusa".

Jak to rozumieć? Czy słabość rzeczywiście może być powodem do chluby? Czy można mieć w niej upodobanie?

W niej samej nigdy, ale w niej jako "miejscu", gdzie rodzi się Boża łaska, tak! Moc Boża, łaska Boża w tej słabości i przez nią spływa na Pawła. Moc Boża bazuje na słabości. Paweł chlubi się tym, co dzięki słabościom dokonuje się w nim, czyli tak naprawdę chlubi się doświadczeniem mocy Bożej.

Paweł to rozumie, gdy mówi: "...z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny". Według zasad ludzkiej logiki to sformułowanie jest bezsensowne: gdy się jest słabym, to nie można przecież równocześnie być mocnym.

A jednak tak! To tak jakby św. Paweł chciał nam powiedzieć: jeśli doświadczasz swojej słabości, to wtedy chlub się Panem, tzn. przenoś twoją uwagę z twojej słabości na Pana, otwieraj przed Nim swoje serce i ufaj Mu, a wtedy poczujesz, że moc Pana zstępuje na ciebie. Gdybyś się zamknął w sobie i skoncentrował na twojej słabości, myślał o niej, lamentował z jej powodu czy nawet zachowywał się agresywnie, wtedy Chrystus nie mógłby okazać w tobie swojej mocy i byłbyś jedynie godny pożałowania.

Tu widać, że w tym procesie ludzka wolność i Boże działanie są ze sobą wzajemnie mocno powiązane, ale bez otwarcia się człowieka, jego serca, łaska Boża jest bezsilna.

I jeszcze jedno: powiedzieć "tak" swojej słabości i ograniczoności jest bardzo trudno; powiedzieć "tak" cierpieniu, którego doświadczam, jest bardzo trudno. Bardzo trudno powiedzieć "tak" temu "ościeniowi", który Bóg na mnie dopuścił, który mnie mocno obciąża, który mi utrudnia życie i ogranicza moje ludzkie możliwości działania.

I to nie stanie się z dnia na dzień czy z tygodnia na tydzień; tutaj jest potrzebne oddawanie tego bólu każdego dnia na nowo Jezusowi Chrystusowi, który wszystkie nasze bóle nosi, wpisuje w swój krzyż i przemienia. Trzeba je oddawać tak długo, aż On przyjdzie ze swoją łaską i wtedy poczujemy, że jesteśmy mocni Jego mocą; mocni w swojej słabości, w swoim cierpieniu.

W tak znoszonej słabości, w tak przeżywanym cierpieniu przez św. Pawła, w takim właśnie - obciążonym bólem - jego apostolskim życiu objawia się moc ukrzyżowanego Chrystusa!

Czy ja, doświadczając mojej słabości, znosząc moje cierpienia, czy ja moją postawą daję szansę Chrystusowi ukrzyżowanemu, aby we mnie i przeze mnie objawił swoją moc? Ta szansa tkwi w mojej słabości, w moim bolesnym doświadczeniu, w moim cierpieniu, które Bóg dopuścił, aby okazać swoją moc. On czeka tylko na moje otwarcie serca, na moje przyzwolenie, a gdy to naprawdę się stanie, On przyjdzie ze swoją łaską i mocą, na pewno.

Nie każde cierpienie jednak jest objawieniem się mocy Chrystusa ukrzyżowanego, lecz tylko cierpienie, które jest przyjęte otwartym sercem i oddane Chrystusowi; Jemu ofiarowane z przekonaniem i zaufaniem, że ono jest Mu potrzebne w Jego planie zbawczym.

Tak przeżywane cierpienie jest zarazem oczyszczeniem człowieka z jego egoizmu i sublimacją jego relacji do Boga; staje się ona czysta, nie obciążona własnym interesem.

Oto jak wiele, siostro i bracie, możesz, paradoksalnie opadając z sił (bo wiek) albo będąc dotkniętym przewlekłą chorobą, doświadczając może niezrozumienia w rodzinie, przeżywając ciemności wewnętrzne w życiu duchowym (a nawet po latach intensywnej modlitwy może się to zdarzyć) - to wszystko to jest potężna oręż do walki ze złem. Ofiaruj to za tych, którzy błądzą.

Przypatrzmy się postawie Maryi w cierpieniu i prośmy Ją o Jej towarzyszeniem nam wszystkim w mówieniu "tak" swojemu bólowi, cierpieniu, słabości.

Jan Paweł II, gdy miał szczególnie trudne sprawy do załatwienia, prosił chorych, aby w jego intencjach ofiarowali swoje cierpienia. A ileż sam przecierpiał za ten świat?!

Podzielę się tutaj moim doświadczeniem pracy w Niemczech. Niemcy dość często występują z Kościoła. Część z nich po jakimś czasie prosi o przyjęcie ich z powrotem. Wtedy zawsze pytam, dlaczego chcą wrócić.

Po śmierci św. Jana Pawła II słyszałem często takie uzasadnienie: "To, jak ten papież cierpiał, to, jak ten papież umierał, sprowadza mnie z powrotem do Kościoła". Nigdy nie mówili, że przekonało ich to, jaki papież jest wysportowany, jeździ na nartach, pływa, śpiewa z młodzieżą, odwiedza cały świat, szanują go najwięksi politycy. Nikt tak nie uzasadniał swojego motywu powrotu do Kościoła.

Ocenia się, że Jan Paweł II nawrócił więcej ludzi w stanie swojej ciężkiej choroby, w stanie niedołęstwa niż wcześniej przez te lata, gdy był zdrowy. Oto moc zbawcza cierpienia!

 


Powyższy fragment pochodzi z książki ks. Romana Stafina "Uwielbiam Cię, Ojcze. Medytacje o modlitwie". Chcesz więcej? Książkę znajdziesz tutaj.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...