Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Różaniec jest podobny do przypowieści ewangelicznych, tak jak one odznacza się prostotą i przejrzystością.
Prehistoria różańca
Papież święty Pius V (1504–1572, został papieżem w 1566 roku) przekazał wcześniejszą tradycję, gdy w bulli Consueverunt Romani pontifices z 17 września 1569 roku, będącej „wielką kartą różańca”, stwierdzał, że początek różańca ma charakter nadprzyrodzony i sięga czasów świętego Dominika, który w klimacie głębokich niepokojów wstrząsających jednością wiary w ludzie chrześcijańskim został natchniony przez Ducha Świętego (Spiritu Sancto affatus), aby zwrócił się do Maryi, Tej, która „zwycięża wszystkie herezje”. Gdy to uczynił, „wynalazł” (excogitavit) psałterz maryjny, zwany różańcem. Wierni przyjęli go z entuzjazmem – podkreślił Pius V – dzięki czemu „ustąpiły ciemności herezji i na nowo zajaśniało światło wiary”. Różaniec przyczynił się więc efektywnie do odnowy wiary w konkretnym momencie historycznym.
Abstrahując tutaj od wszelkich przejawów kontestowania tradycji genezy różańca związanej ze świętym Dominikiem, jeden fakt pozostaje pewny, chociaż nie jest wystarczająco podkreślany w pracach poświęcanych jego źródłom, a mianowicie że narodził się on w kontekście usilnego podejmowania obrony wiary katolickiej wobec mnożących się herezji, czyli błędów dotyczących wiary katolickiej. Przedziwne czasy świętego Dominika, jak określił je papież święty Jan XXIII w przemówieniu z okazji sześćdziesiątej rocznicy powstania żywego różańca we Włoszech (12 października 1960 r.), charakteryzują się walką prawdy z ciemnościami błędów, wiary z herezją. Święty Dominik – Dante mówi o nim, że „wziął ślub z Wiarą” – włączył się wraz ze swoim zakonem w tę dramatyczną i trudną walkę przede wszystkim mocą gorliwego przepowiadania ewangelicznego, wspieranego przez nowoczesne studium teologii oraz przez ubóstwo zakonne. Dobrze uzasadniona tradycja dodaje do przepowiadania ewangelicznego także pobożność maryjną świętego Dominika i jego uczniów, ożywianą pokorną mocą różańca Maryi.
Gorąca i uzasadniona teologicznie maryjność pierwszego pokolenia dominikanów znajduje bardzo wyraźne potwierdzenie, gdy sięgamy do teologii filarów intelektualnych tego zakonu, to znaczy do świętego Alberta Wielkiego (ok. 1193–1280) i do świętego Tomasza z Akwinu (1224/1225–1274). Doktryna maryjna, którą wypracowali, odznacza się nie tylko przejrzystą ortodoksją, lecz także jasno z niej wynika, że Maryja jako Boża Rodzicielka stanowi fundamentalne kryterium całej ortodoksji katolickiej oraz zasadę osobistego życia duchowego.
Czy tradycja dotycząca początków różańca w jego związku ze świętym Dominikiem jest autentyczna? Co pewnego można powiedzieć na ten temat? Jak czytać także wypowiedzi papieży na ten temat i co sądzić o bogatej ikonografii tego tematu w naszych kościołach?
Dominikanin Réginald Masson już ponad pół wieku temu analizował to zagadnienie, starając się odpowiedzieć na pytanie, czy mamy w tym przypadku do czynienia z faktem czy też tylko z jakąś pobożną czy budującą legendą. Doszedł on do następującego wniosku, który nadal zachowuje swoją wartość historyczno-teologiczną: „Rzeczywistość, która ukrywa się pod legendą, jest nam jeszcze nieznana, ale zmierza ona do ukazania pobożności i apostolatu maryjnego Patriarchy Braci Kaznodziejów, odsyłając aż do niego przynajmniej jakiś aspekt różańca, który obecnie znamy”.
O jaki aspekt różańca tutaj chodzi? Stefano Orlandi (1902–106), włoski dominikanin, historyk i apostoł różańca, autor pracy Libro del rosario della Gloriosa Vergine Maria (Roma 1965), zredagowanej na krótko przed śmiercią, wnikliwie badając źródła dotyczące modlitwy różańcowej, doszedł do kilku ważnych wniosków, na które nadal warto zwracać uwagę, gdy chce się powiedzieć coś autentycznego na temat początków różańca. Stwierdza on zatem, że nie ma wprawdzie dowodów historycznych, które pozwalałyby wiązać różaniec wprost z osobą świętego Dominika, ale historia odsyła różaniec bardzo jednoznacznie do związanego z nim środowiska i do jego czasów, chociaż brakuje „ostatniego ogniwa”, pozwalającego połączyć go z osobą tego świętego i „prawdopodobnie takie ogniwo nigdy się nie znajdzie”.
Nas jednak to ogniwo nie interesuje, gdyż najważniejsze znaczenie ma dla nas tamten czas i tamten klimat, w którym niewątpliwie stopniowo narodził się różaniec. Orlando stwierdził: „Święty Dominik ma najbardziej zasadniczą zasługę w tym, że przekazał swoim synom dziedzictwo czułej i głębokiej pobożności maryjnej, wyrażającej się potem na zewnątrz przez przepowiadanie, zwłaszcza w obronie wiary przeciw heretykom tamtego czasu (albigensom, patarynom i katarom)”. Taki jest zasadniczy aspekt teologiczny różańca, który wydaje się sięgać samego świętego Dominika – jest nim modlitwa maryjna połączona z przepowiadaniem, a więc i z samą wiarą, która rodzi się ze słuchania (por. Rz 10,17). Chodzi w tym także o przepowiadanie treści maryjnych, zawierających bardzo zasadnicze przesłanie doktrynalne, dotyczące wcielenia Syna Bożego i Jego dzieła zbawczego dokonanego w ludzkim ciele.
Owszem, jest prawdą, że psałterz maryjny istniał już przed świętym Dominikiem, ale był wówczas jedynie ustną modlitwą polegającą na powtarzaniu „Ave Maria”, dlatego też nazwaną modlitwą „numeryczną”. Odmawiano więc sto pięćdziesiąt razy „Ave Maria” i na tym poprzestawano. W czasach świętego Dominika psałterz maryjny nabrał nowego znaczenia, jak można to wywnioskować z dobrze udokumentowanych dziejów bractw i kongregacji maryjnych tamtego czasu. Ich powstanie na pewno było zasługą, pochodzącego z Werony, świętego Piotra męczennika (ok. 1200–1252), który w ramach swojej formacji odbył nowicjat pod kierunkiem świętego Dominika. Zaczął je tworzyć około dziesięć lat po śmierci świętego założyciela (1237) – były to pierwsze bractwa maryjne w nowożytnym znaczeniu, to znaczy z jednorodną organizacją wewnętrzną, zatwierdzonym statutem i wyznaczonym programem działania. „Głównym celem wyznaczonym przez świętego Piotra męczennika zakładanym bractwom, które spotykamy przy konwentach dominikańskich około połowy XIII wieku – pisze Orlandi – częściowo założonych przez świętego męczennika, a częściowo przez późniejszych w stosunku do niego, było utwierdzenie chrześcijan w wierze za pośrednictwem Maryi, broniąc ich równocześnie przed heretykami (patarynami), którzy odrzucali boskie macierzyństwo Maryi”.
Podczas gdy nieliczne kongregacje maryjne sprzed okresu działalności świętego z Werony, który oddał życie za wiarę (umarł, pisząc palcem na ziemi swoją krwią słowo: „wierzę”), miały na celu rozwijanie jakichś lokalnych form pobożności, to bractwa maryjne przez niego założone stawiały sobie za zadanie „utwierdzić chrześcijan w wierze za pośrednictwem Maryi”. Jest to bardzo ważne w relacji do psałterza maryjnego, ponieważ pokazuje nadane mu nowe znaczenie i nową funkcję, jaką zaczął spełniać w Kościele. Nabrał on wymiaru doktrynalnego, związanego z wyznaniem wiary, a jego modlitewny charakter miał potwierdzać skuteczność duchową przyjmowanej za jego pośrednictwem doktryny. W tych bractwach psałterz maryjny był znany i praktykowany, ale dopiero w późniejszym okresie, głównie w związku z osobą i działalnością błogosławionego Alana z La Roche (ok. 1428-1475), to znaczy w latach 1464–1468 odmawianie psałterza stało się podstawowym obowiązkiem członków bractw. Błogosławiony Alan wprowadził także podział odmawianych modlitw „Zdrowaś Maryjo” na piętnaście dziesiątek – wcześniej na ogół odmawiano pięćdziesiąt „Ave” – przedzielanych modlitwą „Ojcze nasz” – co przyczyniło się do pewnego uporządkowania modlitwy i jej zdynamizowania. Trzeba także pamiętać, że w tamtym czasie modlitwa ograniczała się do formuły: „Zdrowaś, Maryjo, łaskiś pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś między niewiastami i błogosławion owoc żywota Twojego”.
Wpływ świętego Dominika i jego zakonu na różaniec jest zatem pewny i pozostaje w bezpośrednim związku z przepowiadaniem, a więc także z wiarą, będącą pierwszym i zasadniczym celem przepowiadania i działalności Zakonu Kaznodziejskiego. Powtarzane sto pięćdziesiąt razy „Zdrowaś” nabrało nowego znaczenia i celu i być może od tamtego czasu także nowej treści, którą zaczyna określać także coraz wyraźniej więź z tajemnicami życia Chrystusa – w formie bardzo podstawowej, to znaczy opisywanej przez Ewangelię, ale zarazem w sposób bardzo prawidłowy z teologicznego punktu widzenia. Nie wiadomo dokładnie, kto dokonał połączenia dziesiątek różańcowych z tajemnicami ewangelicznymi. Być może był to proces spontaniczny, jeśli uwzględni się, że był to czas, w którym – nie tylko w kręgach dominikańskich – odkrywano w duchowości i pobożności znaczenie życia Chrystusa i rozmyślania nad jego tajemnicami. Źródłem ich poznania były Ewangelie i apokryfy. Dzięki temu odkrywano także konieczność odniesienia się do tajemnic życia Chrystusa w codziennym życiu chrześcijańskim, czemu służyły odpowiednie zestawy rozmyślań, jak na przykład przypisywany świętemu Bonawenturze, bardzo popularny Żywot naszego Pana Jezusa Chrystusa.
W pewnym momencie pojawiła się w liturgii dominikańskiej także msza wotywna o różańcu. Można w niej znaleźć potwierdzenie pierwotnego związku zachodzącego między różańcem i przepowiadaniem, między różańcem i wiarą. Ewangelia tej starej mszy wotywnej (1602) zawiera opowiadanie o siewcy, który wychodzi siać dobre ziarno. Semen est verbum Dei – tym dobrym ziarnem jest słowo Boże (por. Mt 13,18–23). Msza swoimi treściami wyraźnie podkreśla, że zachodzi związek między owocnym głoszeniem słowa Bożego a czcią okazywaną Dziewicy Maryi, czyli kontekstem kultu maryjnego. W tym związku widziano więc pierwotny aspekt różańca, który potwierdza jego niejako doktrynalną genezę, a tym samym wyjaśnia jego specyfikę teologiczno-historyczną.
W odnowionej liturgii zastąpiono Ewangelię o siewcy opowiadaniem o zwiastowaniu, które powraca w liturgii wielu świąt i wspomnień maryjnych. Pojawia się pytanie o słuszność dokonanej zmiany, tym bardziej że w pierwotnej tradycji dominikańskiej, np. u świętego Tomasza z Akwinu, obecna jest postać Maryi jako wzór słuchania i zachowywania słowa Bożego. Do tego aspektu teologiczno-duchowego nawiązał bardzo wyraźnie papież święty Paweł VI w adhortacji Marialis cultus, przypominając, że Maryja jest „Dziewica słuchającą” (nr 17). Ten rys duchowy Maryi przypomina współczesne nauczanie kościelne. Uwypuklił go zwłaszcza papież Benedykt XVI w adhortacji Verbum Domini, zachęcając wszystkich wiernych, aby „patrzeć na Tę, w której w sposób doskonały zaistniała wzajemność między słowem Bożym i wiarą”, a teologów, aby „pomagali wiernym w lepszym poznaniu związku między Maryją z Nazaretu i pełnym wiary słuchaniem słowa Bożego”. Kontynuację i rozwój tego nauczania znajdujemy w adhortacji Evangelii gaudium papieża Franciszka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |