Homilia na Liturgię Męki Pańskiej
1. Liturgia stawia przed nasze oczy wydarzenie z Wielkiego Piątku, które dokonały się na Golgocie. Właśnie dzięki liturgii stajemy się czynnymi uczestnikami tego jedynego w swoim rodzaju dramatu Syna Bożego. Wielki Piątek to pamiątka męki i śmierci Chrystusa. „Dołączmy także my do Jezusa, który wchodzi na Kalwarię. Pozwólmy, aby prowadził nas aż do krzyża. Przyjmijmy ofiarę Jego Ciała za nas ofiarowanego” (Benedykt XVI, Katecheza, 20.04.2011).
Dziś jesteśmy zaproszeni do osobistej rozmowy z Ukrzyżowanym. O czym? O wszystkim, co ważne. Więc głównie o swoim codziennym życiu, kłopotach, grzechach, strapieniach. Ale też o miłości, powołaniu, naszych bliskich… Tematów z pewnością nie zabraknie. Z wysokości Golgoty wszystko wygląda bowiem inaczej. Dlatego warto w tym szczególnym dniu Chrystusowej ofiary zatrzymać się, wyciszyć i usiąść pod Krzyżem. I przezywać „udrękę serca z Chrystusem udręczonym” (św. Ignacy Loyola). Odnaleźć siebie na nowo u stóp Ukrzyżowanego.
A może zapłakać?
2. Historyk żydowski Józef Flawiusz napisał, że ukrzyżowanie było „najbardziej wstrętną ze śmierci”. A pod krzyżem Jezusa znalazła się dość pokaźna loża szyderców. Są wśród nich zwykli przechodnie, są żołnierze wykonujący egzekucję, są religijne autorytety Izraela. Jest także złoczyńca, który kona na sąsiednim krzyżu.
Dramat krzyża powtarza się aż do dziś. Nie tylko w Birmie, Iranie, Wenezueli, w Ziemi Świętej czy na Ukrainie. Również w różnych miejscach naszej Ojczyzny. Brutalna siła bierze górę nad bezbronnym, słabym, sprawiedliwym i wdeptuje go w ziemię. Czemu Bóg na to pozwala? Gdyby Jezus posłuchał pokusy i zszedł z krzyża, zostawiłby „Inkę” i tylu innych, słabych, kopanych, bitych, upokorzonych, niszczonych przez zło, przez cierpienie, tylu umierających, konających także w tej godzinie… Zostawiłby ich samych, w celach śmierci, na łożach boleści, w chwilach agonii, w momentach ostatniego tchnienia. Nie mógł tego zrobić jako człowiek i tym bardziej nie mógł jako Bóg. Nie mógł ich zdradzić. Musiał zostać do ze wszystkimi przegranymi. Słaby ze słabymi. Torturowany z torturowanymi. Samotny z samotnymi. Umierający z umierającymi. Miłość nigdy nie mówi: „tego już za wiele”. A my wciąż uparcie domagamy się od Boga, by objawił swą siłę. Dokopał wrogom, zniszczył niesprawiedliwość, rozbroił bomby terrorystów. No przecież jesteś Mesjaszem, zróbże jakiś cud!
3. Bóg rozbraja zło inaczej niż bym tego oczekiwał. Rozbraja je miłością miłosierną takie przesłanie zawiera scena nawrócenia Dobrego Łotra, a w naszych czasach – „Dzienniczek” św. Faustyny. Krzyż, do którego jestem przybijany, może być szansą zobaczenia prawdy i zdania się na miłość Boga, która spływa na mnie z krzyża Chrystusa. Na profilu Pontifex, redagowanym w dziewięciu językach zamieszczono – podczas papieskiego pobytu w rzymskiej klinice Gemelli – następujące przesłanie Franciszka: „Próby i trudy życia – przeżywane w wierze – pomagają oczyścić serce, uczynić je bardziej pokornym, a zatem bardziej gotowym, by otworzyć się na Boga" (31.03.2023).
Zakończmy rozważanie słowami znanej modlitwy „Duszo Chrystusową”, która została rozpowszechniona dzięki „Ćwiczeniom duchowym”, w których św. Ignacy Loyola zaleca odmówić ją kilkakrotnie. Choć krótka, odwołuje się do samej istoty chrześcijaństwa, źródła i celu wszelkiego stworzenia, do sensu istnienia człowieka, czyli do Miłości Wiekuistej, do Bożego Serca, które zostało przebite na Krzyżu z miłości do nas: