publikacja 29.03.2025 20:00
Mimo że ty wystąpiłeś przeciwko mnie, ja nie wystąpię przeciw tobie. Ale też nazwę po imieniu uczynione zło, powiem, że nie masz racji.
Dawid odszedł stamtąd i zamieszkał w miejscach niedostępnych Engaddi. Ale gdy Saul wrócił z wyprawy przeciw Filistynom, doniesiono mu: «Oto Dawid przebywa na pustyni Engaddi». Zabrał więc Saul trzy tysiące wyborowych mężczyzn z całego Izraela i wyruszył na poszukiwanie Dawida i jego ludzi naprzeciw Skały Dzikich Kóz. I przybył Saul do zagród owczych przy drodze. Była tam jaskinia, do której wszedł, by okryć sobie nogi, Dawid zaś znajdował się wraz ze swymi ludźmi w głębi jaskini. Ludzie Dawida rzekli do niego: «Właśnie to jest dzień, o którym Pan powiedział tobie: Oto Ja wydaję w twe ręce twojego wroga, abyś z nim uczynił, co ci się wyda słuszne». Dawid powstał i odciął po kryjomu połę płaszcza Saula. Potem jednak zadrżało serce Dawida z powodu odcięcia poły należącej do Saula. Odezwał się też do swych ludzi: «Niech mnie broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu panu i pomazańcowi Pańskiemu, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pańskim». Tymi słowami Dawid powściągnął swych ludzi i nie pozwolił im rzucić się na Saula. Tymczasem Saul wstał, [wyszedł] z jaskini i udał się w drogę. Powstał też i Dawid i wyszedłszy z jaskini, zawołał za Saulem: «Panie mój, królu!» Saul obejrzał się, a Dawid rzucił się twarzą ku ziemi, oddając mu pokłon. Dawid odezwał się do Saula: «Dlaczego dajesz posłuch ludzkim plotkom głoszącym, że Dawid szuka twej zguby? Dzisiaj na własne oczy mogłeś zobaczyć, że Pan wydał cię w jaskini w moje ręce. Namawiano mnie, abym cię zabił, a jednak oszczędziłem cię, mówiąc: Nie podniosę ręki na mego pana, bo jest pomazańcem Pańskim. Zresztą zobacz, mój ojcze, połę twego płaszcza, którą mam w ręku. Skoro uciąłem połę twego płaszcza, a ciebie nie zabiłem, wiedz i przekonaj się, że we mnie nie ma żadnej złości ani zdrady, ani też nie popełniłem przeciw tobie przestępstwa. A ty czyhasz na życie moje i chcesz mi je odebrać. Niechaj Pan dokona sądu między mną a tobą, niechaj Pan na tobie się pomści za mnie, ale moja ręka nie zwróci się przeciw tobie. Według tego, jak głosi starożytne przysłowie: „Od złych zło pochodzi”, ręka moja nie zwróci się przeciw tobie. Za kim to wyruszył król izraelski? Za kim ty gonisz? Za zdechłym psem, za jedną pchłą? Pan więc niech będzie rozjemcą, niech rozsądzi między mną i tobą, niech wejrzy i poprowadzi moją sprawę, niech obroni mnie przed twoją ręką!» Kiedy Dawid przestał tak mówić do Saula, Saul zawołał: «Czy to twój głos, synu mój, Dawidzie?» I zaczął Saul głośno płakać. Mówił do Dawida: «Tyś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż odpłaciłeś mi dobrem, podczas gdy ja odpłaciłem ci złem. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mnie w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież jeżeli ktoś spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą? Niech cię Pan nagrodzi szczęściem za to, coś mi dziś uczynił. Teraz już wiem, że na pewno będziesz królem i że w twojej ręce utrwali się królowanie nad Izraelem. Przysięgnij mi więc wobec Pana, że nie wytracisz potomstwa po mnie, że nie wygubisz też mego imienia z rodu mego ojca». I Dawid złożył przysięgę Saulowi. Saul powrócił do swego domu, a Dawid i jego ludzie weszli na gorę na miejsce niedostępne. (1 Sm 24,1-23).
Za tym wszystkim stoi człowiek i jego grzeszne działanie. Osobiste wybory, danie posłuchu pomówieniom, źle pojęta chęć obrony własnej pozycji. Mamy za co przepraszać, mamy o co być źli – trzeba to jasno powiedzieć. Zło naprawdę zraniło, krzywda się dokonała.
Oto Saul, który boi się Dawida, jego siły i możliwości, Saul, który ściga Dawida, który zazdrości Dawidowi. Zamiast cieszyć się zwycięstwem nad Filistynami, „goni za pchłą” (czyż nie jest to metafora naszej sytuacji?). Saul był królem, mógł postąpić jak zechce. Kiedy ścigany pokłonił się przed nim, „rzucił się twarzą ku ziemi”, całkiem dosłownie wydał się w jego ręce – mógł go zabić, przysięga wierności mogła tu nie wystarczyć. Serce Saula drzy: oto ten, kogo kochamy, może wystąpić przeciw nam, okazuje się potężniejszy od nas, może nas pokonać. Wyrządziłem ci zło, ale dzisiaj mogę postąpić inaczej… Cała ta sytuacja odbija jak w soczewce możliwości, które w życiu mamy. Ludzką podejrzliwość – i szlachetność, siłę gniewu – i siłę pokory. Mimo że ty wystąpiłeś przeciwko mnie, ja nie wystąpię przeciw tobie. Ale też nazwę po imieniu uczynione zło, powiem, że nie masz racji.
W tamtej jaskini sytuacja się odwraca. Oto wobec potęgi króla, jego wojska ścigany nie jest bezsilny. Serce Dawida drży: bo nawet ciemiężony może dokonać wyboru. Opowiedzieć się za zemstą – lub przebaczeniem, odpłatą za zło złem – albo dobrem. „Pan (…) niech rozsądzi między mną i tobą, niech wejrzy i poprowadzi moją sprawę” – to wołanie, zostawienie pewnych spraw Bogu, to nie tylko kwestia zaufania do Jego wyroków, ale i odwagi. Przekonania o tym, że dobro jest silniejsze od zła, słuszne, konieczne – więc trzeba stanąć po jego stronie, jego szukać. Nie na poziomie słów czy deklaracji, ale na poziomie czynów, poniesienia ich konsekwencji, kroku w niewiadomą.
Czy tego właśnie nam brakuje? Bo wyboru trzeba dokonać już teraz, nie czekając na aż świat wróci do równowagi, aż życie przyzna nam słuszność.
Bóg obiecuje wywyższyć Dawida, dostrzega to nawet jego wróg. Ale póki co Dawid oddala się w swoją stronę, uszedł z życiem, ale nie zyskał pałacowych przywilejów.
Siła gniewu i siła pokory