Światło i pocieszenie

James M. Hahn /Wydawnictwo M

publikacja 30.09.2014 22:08

Medytacje różańcowe Jamesa M. Hahna są zakorzenione w życiu Jezusa. Wychodzą z Pisma Świętego i odnoszą do naszej codzienności. Tu publikowane - w kontekście dzieci.

Światło i pocieszenie mwydawnictwo.pl James M. Hahn: Medytacje różańcowe. Ku prawdziwemu życiu.

Spis treści

Tajemnice radosne

Zwiastowanie Najświętszej Maryi Pannie

„Lecz anioł rzekł do Niej: «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida»” (Łk 1,30-32).

„Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą pospołu i mały chłopiec będzie je poganiał” (Iz 11,6).

Dzieci są darem od Boga. W darze tym ukryta jest wielka tajemnica. Zwiastowanie pokazuje nam, jak bardzo Bóg umiłował życie ludzkie. Moje zbawienie nie rozpoczęło się od zabłyśnięcia niebiańskiego światła czy tryumfalnego ogłoszenia przez niebiosa. Początkiem mojego zbawienia było poczęcie w łonie matki. Jezus Chrystus naprawdę przyjął ciało i przyszedł na świat w taki sam sposób jak ja. Mój Bóg zdecydował, że stanie się bezsilnym dzieckiem w rękach swojej Matki. Stwórca był pielęgnowany i karmiony piersią Matki, która była jednym z Jego stworzeń.

„Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). Być jak dziecko oznacza odczuwać respekt i podziw do wszystkiego, co czyni Bóg. Małe dzieci zadziwione są najzwyklejszymi rzeczami, takimi jak muzyka, balony czy robaki. Ja również powinienem patrzeć na życie z takim podziwem. Dzieci są darem od Boga, ponieważ mogą nauczyć mnie życia, jakiego wymaga ode mnie Bóg. Życia całkowicie zależnego od Niego. Od dzieci uczę się spoglądania z zadziwieniem na wszystko, co On dla mnie czyni. Dzieci, podobnie jak aniołowie, mogą być posłańcami od Boga.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który był poczęty z Ducha Świętego.

Nawiedzenie świętej Elżbiety

„A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie” (Łk 1,43-44).

„Kiedy Arka Pańska przybyła do Miasta Dawidowego, Mikal, córka Saula, wyglądała przez okno i ujrzała króla Dawida, jak podskakiwał i tańczył przed Panem: wtedy wzgardziła nim w sercu” (2 Sm 6,16).

Zastanawia mnie często, w czym tkwi sedno nawiedzenia. Czy Maryja odwiedziła Elżbietę, czy Jezus odwiedził Jana, gdy jeszcze obaj byli w łonach swoich matek. Obserwując bawiące się dzieci, możemy przeżyć zachwycające doświadczenie. Ich niepowstrzymany entuzjazm jest piękny sam w sobie. Dorośli często tłumią miłość, swój zapał i uczucia. Nie dostrzegają wyjątkowości i piękna tych przeżyć. Zastanawiam się, co ludzie mogą sobie pomyśleć, widząc mnie pełnego entuzjazmu. Jeśli naprawdę kocham Boga, tego rodzaju strach nie powinien mnie niepokoić. Nie tylko Jan podskakiwał w łonie swojej matki, nie przejmując się wstydem i tym, co inni sobie o nim pomyślą. Jego matka również przeżywała uniesienie, gdy spotkała swoją kuzynkę. Ja także mogę stać się jak małe dziecko i pozwolić sobie na entuzjazm i radość, ciesząc się innymi ludźmi. Spotykając swoich sąsiadów, mogę skakać z radości jak dziecko, naśladując Jana, wykrzykiwać błogosławieństwa jak Elżbieta i głosić wielkość Boga jak Maryja.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
którego zaniosłaś do Elżbiety.

Narodzenie Jezusa

„Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2,11).

„Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,31-33).

Posiadanie wielu rzeczy lub przedmiotów nie czyni ludzi szczęśliwymi. W dzisiejszym społeczeństwie dominuje mentalność, że ten, kto ma najwięcej zabawek, wygrywa. Jezus narodził się w ubóstwie. On nie pragnął „mieć”. Był obdarzony miłością swojej Matki oraz wzorem i ochroną swego przybranego ojca. Dzieci nie potrzebują rzeczy, aby być szczęśliwe. Nie potrzebują zabawek lub gier komputerowych. Potrzebują natomiast rodziców, którzy będą je kochać, uczyć i chronić. Żadne pieniądze czy dobra materialne nie uczynią dziecka szczęśliwym i świętym. Mogą to zapewnić jedynie miłość, poświęcenie, dobry przykład i ochrona. Jezusowi ofiarowano złoto, kadzidło i mirrę. Maryja i Józef, podobnie jak wielu rodziców, postrzegali te dary jako coś, co wkrótce znajdzie się w piwnicy bądź zostanie komuś oddane. Powinienem przestać dawać swoim dzieciom wiele podarunków i zacząć obdarowywać je Bogiem.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który narodził się w Betlejem.

Ofiarowanie Jezusa w świątyni

„Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: «Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą – a Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu»” (Łk 2,34-35).

„Możni zubożeli i zaznali głodu, a szukającym Pana żadnego dobra nie zabraknie. Pójdźcie, synowie, słuchajcie mnie; nauczę was bojaźni Pańskiej” (Ps 34,11-12).

 

Dzieci to ogromna odpowiedzialność. Nie wystarczy je karmić, uczyć, troszczyć się i chronić. One również potrzebują wychowywania w wierze, by mogły powrócić do Boga. Podczas obrzędu sakramentu chrztu dzieci otrzymują białą szatę symbolizującą czystość i świętość ich duszy oczyszczonej z grzechu pierworodnego. Rodzice i chrzestni składają obietnicę, że wychowają je zgodnie z nauką Kościoła. Obiecują również, że oddadzą je z powrotem Bogu z duszami tak czystymi, jakie mają w momencie chrztu.

Maryja bez żadnych zastrzeżeń ofiarowała Jezusa Bogu. Dar z Syna, jaki złożyła, pozwolił, aby mógł się On ofiarować każdemu z nas. Zbyt często próbuję kontrolować moje dzieci, zamiast je prowadzić. Obarczam je swoimi lękami i zmartwieniami.

Panie, pomóż mi ofiarować Tobie moje dzieci bez zastrzeżeń, niezależnie od tego, ile to będzie mnie kosztować. Nawet jeśli miecz przeszyje moją duszę.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
którego ofiarowałaś w świątyni.

Odnalezienie Jezusa w świątyni

„Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania” (Łk 2,45-46).

„Lecz ojciec powiedział do swoich sług: «Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się». I zaczęli się weselić” (Łk 15, 22-24).

Zgubienie kluczy lub portfela jest niczym w porównaniu ze zgubieniem dziecka. Każdy rodzic, który choć na chwilę stracił swoje dziecko z pola widzenia, zna to rozdzierające uczucie. Wielu rodziców straciło swoje dzieci w wypadku, w wyniku przestępstwa lub samobójstwa. Wielu innych odczuwa podobną stratę, gdy dzieci uciekły z domu, uzależniły się od narkotyków albo straciły wiarę.

Maryja przeżywała męczarnie z powodu straty, kiedy zdała sobie sprawę, że Jezusa nie ma. Odczuwała wielki ból, lecz nie dała się przezwyciężyć temu uczuciu. Jej nadzieja pozostała silna.

Panie, pomóż mi nigdy nie tracić nadziei. Pomóż mi ufać Tobie nawet wtedy, gdy czuję, że Cię straciłem albo że Ty mnie pozostawiłeś. Daj nadzieję rodzicom, którzy doświadczają trudnego czasu ze względu na swoje dzieci, szczególnie tym, którzy je stracili. Pomóż im zwrócić się do Twojej Matki i prosić o pocieszenie. Matko nadziei, módl się za nami.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
którego odnalazłaś w świątyni.

Tajemnice światła

Chrzest Jezusa w Jordanie

„Już siekiera jest przyłożona do korzenia drzew. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów” (Mt 3,10-11).

„Słuchajcie, synowie, karcenia ojca, słuchajcie pilnie, by poznać rozsądek. Udzielam wam cennej nauki, nie gardźcie moim pouczeniem. Bo i ja byłem synem mego ojca, kochanym, jedynym dla matki; a tymi słowami mnie uczył: «Niech przyjmie twe serce me słowa, strzeż mych nakazów, a będziesz żył»” (Prz 4,1-4).

Życie Jana Chrzciciela jest doskonałym przykładem tego, co może się wydarzyć, gdy dzieci wcześnie zostaną oddane Chrystusowi. Dzięki łasce nawiedzenia Jan staje się „głosem” wołającego na pustyni. On zna swoje miejsce. Wie, że jest posłańcem, a nie „wiadomością”. Wie, że nie jest nawet godzien rozwiązać Jezusowi sandałów. On musi maleć, aby Chrystus mógł wzrastać. Za Janem, podobnie jak za św. Pawłem, możemy powtórzyć: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).

Aby współtworzyć „kulturę życia”, muszę wychowywać synów i córki w taki sposób, by były podobne do Jana. Muszę ich uczyć na swoim przykładzie, aby były głosami wołającymi na pustyni tego świata. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy zaświadczę to swoim przykładem i sam będę maleć, aby Chrystus mógł we mnie wzrastać. Tylko wtedy będę mógł usłyszeć głos skierowany do mnie i do moich dzieci: „Jesteście moimi umiłowanymi, w których mam upodobanie”.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który był ochrzczony przez Jana.

Objawienie się Jezusa w Kanie Galilejskiej

„A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina». Jezus Jej odpowiedział: «Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? [Czy] jeszcze nie nadeszła godzina moja?»” (J 2,3-4).        

„Czyż to moja lub Twoja sprawa?” Tymi słowami Jezus przypomina swojej Matce, że cokolwiek Mu się przydarzy, będzie to miało wpływ również na Nią. Jezus przypomina tu proroctwo Symeona: „A Twoją duszę miecz przeniknie – aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2,35).

Serce rodziców przebijane jest wiele razy. Jako rodzice cierpimy z wielu powodów. Gdy cierpią nasze dzieci, my cierpimy razem z nimi. Cierpimy również, gdy dzieci swoim postępowaniem zadają nam ból. Maryja była świadoma, że cud w Kanie Galilejskiej będzie początkiem Jej cierpień. Mimo to prosiła Jezusa, aby tego dokonał z powodu miłości do nas, Jej przybranych dzieci. Cierpienie jest nieuniknionym doświadczeniem rodzicielstwa. Gdy doświadczam cierpienia, mam okazję zbawić duszę przez doskonalsze zwrócenie się do Boga. Rodzice powinni zarówno naśladować, jak i przekazywać słowa Maryi, mówiąc swoim dzieciom, aby były posłuszne słowom: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5).

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który zamienił wodę w wino.

Głoszenie Królestwa i wzywanie do nawrócenia

„Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie. […] Lecz Jezus rzekł: «Dopuśćcie dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem należy królestwo niebieskie»” (Mt 18,10; 19,14).

„Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie: kto zaufał Panu, a został zawstydzony? Albo kto trwał w bojaźni Pańskiej, a został opuszczony? Albo kto wzywał Go, a On nim wzgardził? Dlatego że Pan jest litościwy i miłosierny, odpuszcza grzechy i wybawia w czasie ucisku. Biada sercom tchórzliwym, rękom opuszczonym i grzesznikowi chodzącemu dwiema ścieżkami” (Syr 2,10-12).

„Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15). Tymi słowami Jezus zaczyna swoją posługę. Mówi nam, że świat ma się zmienić i będzie zmieniony na zawsze. Przyszedł, aby wzywać do świętości wszystkich ludzi.

Kiedy rodzi się dziecko, nasz świat też się zmienia. Od tego momentu nic nie jest już takie samo. Z narodzeniem dziecka zmienia się cała historia rodzaju ludzkiego. Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, co szczególnie widoczne jest na twarzach dzieci. Trzymając w swych ramionach dzieci, muszę słuchać słów Chrystusa. Królestwo Boże jest obecne właśnie w naszych dzieciach – w naszych cennych skarbach. Abym mógł głosić królestwo swoim dzieciom, muszę najpierw sam nawracać się i wierzyć w Ewangelię. Potrzebuję nawracać się ze swojego samolubstwa, złości i dumy. Muszę wierzyć w Ewangelię i prawdę, że Jezus wzywa mnie razem z moimi dziećmi, byśmy byli z Nim w raju. Czytając Ewangelię, powinienem wierzyć w to, co czytam, nauczać tego, w co wierzę, i praktykować to, czego nauczam.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który głosił Królestwo i odpuszczał grzechy.

Przemienienie Pańskie na górze Tabor

„Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. […] Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza»” (Mt 17, 2.4)

„[To wam oznajmiamy], co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – […] cośmy ujrzeli i usłyszeli, oznajmiamy także wam, abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem” (1 J 1,1.3).

Jedną z najpiękniejszych cech dzieci jest to, że one mówią to, co myślą. Nie ukrywają swoich emocji. Są otwarte i szczere, wyrażając swoje uczucia. Podczas Przemienienia Piotr zachowuje się jak dziecko. W swoim uniesieniu wypowiada coś, co powierzchownie wydaje się niemądre. Jednak nie jest to głupie dla tych, którzy mają wiarę. Piotr, podobnie jak dziecko, był zauroczony tym, co się działo, i nie chciał, by to się skończyło. Jest jak dziecko, które nie chce zejść z karuzeli. Ujrzał Chrystusa w Bożej chwale i nie chciał, aby rzeczy wróciły do stanu, w jakim były przed Przemienieniem. Gdy dojdę do tego etapu swojego życia, w którym rozpoznam Chrystusa, również ja zostanę przemieniony. Już zawsze będę chciał kontynuować swoją życiową podróż z wiarą.

Pomóż mi spoglądać na Ciebie z wiarą dziecka i widzieć w Tobie przemienionego i promieniującego Pana i Zbawiciela. Wtedy i ja, podobnie jak Piotr, nie będę już chciał Cię opuszczać.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który przemienił się na górze Tabor.

Ustanowienie Eucharystii

„Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie, połamał go i podał im mówiąc: «To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę!» Tak samo i kielich [wziął] po wieczerzy, mówiąc: «Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana». […] Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy” (Łk 22,19-20.24).

Istnieje olbrzymia różnica między wiarą dziecka a byciem dziecinnym. Moje dzieci mają wiarę, w której ich umacniam, karmię i chronię. One nie zastanawiają się nad tym, dlaczego to robię. Po prostu wierzą. Jednak stają się dziecinne, gdy są wzajemnie o siebie zazdrosne i zaczynają podejrzewać, że kocham jedno z nich bardziej niż inne.

Apostołowie zachowywali się w bardzo podobny sposób, o czym czytamy w Ewangelii św. Łukasza. Z wiarą dzieci wierzyli Jezusowi, gdy On wypowiadał słowa „To jest Ciało moje”, „To jest moja Krew”. Jednak wkrótce wywiązuje się niespodziewanie dyskusja, kto spośród nich jest największy lub bardziej kochany.

Dzieci trzeba uczyć, że wiara jest darem darmo ofiarowanym nam przez Boga. Muszę chronić swoje dzieci przed ludźmi, którzy chcieliby odebrać im ich wiarę. Powinienem karmić je zarówno Słowem, jakim jest Pismo Święte, jak i Słowem, które stało się Ciałem, Jezusem w Eucharystii. Muszę uczyć je, że Bóg kocha każdego z nas jednakowo, poczynając od najgorszych grzeszników, a kończąc na największych świętych. Powinienem uczyć je, aby nie zajmowały się talentami, którymi Bóg obdarował innych ludzi, lecz by skupiły się na swoich darach i nad tym, w jaki sposób je wykorzystać, oddając Bogu chwałę.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który daje mi swoje Ciało i Krew w Eucharystii.

Tajemnice bolesne

Modlitwa Jezusa w Ogrójcu

„Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest dusza moja aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną». I odszedłszy nieco do przodu, padł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty [niech się stanie]!»” (Mt 26,38-39).

„Mając już pod ciosami umrzeć, westchnął i powiedział: «Panu, który ma świętą wiedzę, jest jawne to, że mogłem uniknąć śmierci. Jako biczowany ponoszę wprawdzie boleść na ciele, dusza jednak cierpi to z radością, gdyż Jego się boję” (2 Mch 6,30).

To z powodu moich grzechów Chrystus pocił się krwią. Ze względu na mnie przeżywał agonię przed męką, której miał doświadczyć. Jezus ukochał mnie tak bardzo. Wiedział, że sam nie mogę zapłacić ceny za swoje odkupienie, więc zajął moje miejsce i przyjął karę.

Kiedy cierpi moje dziecko, ja cierpię razem z nim, podobnie jak Chrystus cierpiał za nas. Przeziębienie, gorączka, złamanie lub skaleczenie często nie pozwalają rodzicom zasnąć przez całą noc. Zamartwiają się o swoje dzieci. Takie choroby jak stwardnienie rozsiane, białaczka czy rak wielu rodziców sprowadza na kolana. Przeżywając agonię swych dzieci, mogą nawet pocić się krwią. Jestem tylko człowiekiem. Żadna liczba obietnic nie może odsunąć cierpienia, którego doświadczają moje dzieci. Tylko Bóg może uleczyć chorych. Jednak moje modlitwy i usilne prośby mogą w tym pomóc. Doświadczając swojej osobistej agonii, klęcząc przy ich łóżku, mogę przyjąć ten kielich cierpienia dla zbawienia moich dzieci i świata. „Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [niech się stanie]” (Mk 14,36).

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
którego pot spływał dla mnie gęstą krwią.

Biczowanie Pana Jezusa

„…a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie. Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa ze sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę” (Mt 27,26-27).

„Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony przez lud” (Ps 22,7).

Nasz Pan został przywiązany do słupa i poddany okrutnemu biczowaniu. Karę tę wymierzyli mu mężczyźni, którzy wcześniej sami byli dziećmi. Okrutne dzieci, gdy dorosną, stają się okrutnymi dorosłymi. Dzieci bywają często zimne i okrutne dla siebie nawzajem. Złośliwe uwagi dotyczące fizycznych zniekształceń, koloru skóry lub wyznania wiary wypełniają place zabaw okrutnych rodzin. Powinienem pamiętać o modlitwie za dzieci, które żyją w okrutnym świecie. Muszę również modlić się o mądrość, abym dawał dobry przykład własnym dzieciom. Najważniejsze, abym moje dzieci uczył naśladowania Chrystusa oraz modlitwy za tych, którzy będą biczować ich słowami i ostrym językiem ranić ich plecy.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który był biczowany za moje wykroczenia.

Cierniem ukoronowanie Jezusa

„Rozebrali Go z szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: «Witaj, Królu żydowski!»” (Mt 27,28-29).

„Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową” (Ps 22,8).

„Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kocha go ten, kto w porę karci” (Prz 13,24). Wydaje się, że w dzisiejszym świecie zanikło zamiłowanie do dyscypliny. Media wypełnione są strasznymi historiami, w których dzieci podnoszą rękę na swoich rodziców. Świat jednak nie rozumie tego problemu. Mówi się, że „rodzice dali im wszystko”, „według nas wyglądali na normalnych”. Rodzice często ulegają pokusie i są pobłażliwi wobec swoich dzieci. Uważa się, że jeżeli będą zbyt rygorystyczni lub zaczną wprowadzać w życie reguły, wówczas zmaleje poczucie własnej wartości u dziecka. Jednak ostateczny rezultat będzie zatrważający. Brak dyscypliny i reguł prowadzi w konsekwencji do zniszczenia osoby.

To Bóg jest rzeźbiarzem, lecz pozwala nam, rodzicom, posługiwać się młotkiem i dłutem. Jeśli nie będziemy naśladować Boga Ojca, jeśli nie będziemy stosować reguł twardej ręki i dyscypliny napełnionej miłością, nie skończymy pięknej rzeźby. „Pan bowiem karci, kogo miłuje, jak ojciec syna, którego lubi” (Prz 3,12). Dyscyplina, która może być trudna i bolesna, ma swoje podstawy. Bez niej nasza królewska korona, zdobyta przez Chrystusa, stanie się dla nas koroną cierniową.

Panie, daj mi mądrość i wskazówki, abym z miłości do Ciebie prowadził moje dzieci do korony zwycięstwa nad grzechem i samym sobą. Pomóż mi, abym uczył je unikania fałszywej korony, jaką jest duma i znieważanie Boga. Daj im łaskę, aby przyjmowały dyscyplinę i dostrzegały w niej znak prawdziwej miłości.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który został ukoronowany cierniową koroną.

Dźwiganie krzyża na Kalwarię

„A On sam, dźwigając krzyż, wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota” (J 19,17).

„…a Pan obarczył Go winami nas wszystkich” (Iz 53,6).

Jezus jako mój Zbawiciel niósł krzyż za moje grzechy. Tylko On mógł unieść ten ciężki krzyż. Sam często chciałbym pozbyć się swego krzyża i wymienić go na mniejszy i lżejszy.

Wychowując dzieci według Ewangelii, muszę uczyć je, aby każdego dnia brały na siebie swój krzyż. Muszę uczyć je, że tylko one same mogą nieść krzyż, który otrzymały. Nigdy nie powinny go odkładać, poddawać się, nawet gdy upadają pod jego ciężarem. Jeśli chcemy naśladować Chrystusa, powinniśmy nieść swój krzyż z miłości do innych. Trzeba także pozwalać na to, aby inni mogli pomóc nam go nieść. Nie ma żadnego znaczenia, czy mój krzyż jest fizyczny, umysłowy czy duchowy. Jest on przeznaczony dla mnie. Jeśli zbytnio mi ciąży, dzieje się tak, gdyż za słabo go obejmuję. Muszę uczyć moje dzieci obejmować swój krzyż z miłością.

Panie, pomóż mi uczyć moje dzieci akceptacji krzyża. Pozwól mi je wspierać. Daj mi pokorę, abym nie zabraniał im w pomaganiu niesienia mojego krzyża. Jesteśmy dla siebie nawzajem Chrystusem i krzyżem.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który niósł dla mnie krzyż.

Ukrzyżowanie i śmierć Jezusa

„Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia: «Oto Matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19,26-27).

„Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku, lecz wzorem bądź dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości!” (1 Tm 4, 12).

Bycie nastolatkiem może być okresem wielkiego cierpienia. Presja ze strony rówieśników, nauka, chęć dostosowania się, udawanie „twardziela” przy jednoczesnym darzeniu miłością najbliższych może okazać się zbyt trudne dla niejednego nastolatka. Święty Jan Ewangelista był zaledwie nastolatkiem. Pomimo młodego wieku udowodnił swoją męskość tym, że był obecny podczas ukrzyżowania, kiedy inni „mężczyźni” uciekli. Przejście przez trudny okres dorastania wymaga od młodego człowieka niezwykłej siły. Towarzyszenie Jezusowi do końca i bycie świadkiem Jego ukrzyżowania wymagało od Jana wielu sił. Młodzi ludzie również są świadkami ukrzyżowania i śmierci. Jest to jednak cierpienie i umieranie dla siebie samego, aby żyć dla Boga. W tej trudnej sytuacji nie są jednak pozostawieni sami sobie. „Oto Matka twoja!” Naśladowanie Chrystusa i Maryi według młodych ludzi wiąże się z poświęceniem życia, które mogliby zachować. Moim obowiązkiem jest bycie przy nich, słuchanie i pocieszanie. Jeśli sam naśladuję Chrystusa i Maryję, moje dzieci będą naśladować Jana. Nie potrzebują żadnych specjalnych instrukcji. Od tej pory wiara zagości w ich domach i sercach.

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który za mnie był ukrzyżowany.

Tajemnice chwalebne

Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa

„…wszedł i rzekł do nich: «Czemu podnosicie wrzawę i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął ze sobą tylko ojca i matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!»” (Mk 5,39-41).

„Przede wszystkim zaś godna podziwu i trwałej pamięci była matka. Przyglądała się ona w ciągu jednego dnia śmierci siedmiu synów i zniosła to mężnie. Nadzieję bowiem pokładała w Panu” (2 Mch 7,20).

Pierwszą osobą w Ewangelii, którą Jezus wskrzesił z martwych, jest dziecko. Stało się to krótko po tym, jak oznajmił swoim uczniom: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien” (Mt 10, 37). Ojciec musiał bardzo kochać swoją córkę, skoro nie bał się podejść do Jezusa i oddał Mu cześć.

Wielu rodziców zrobiłoby wszystko, aby przywrócić swoim dzieciom życie, odciągnąć je od nałogu lub przywrócić im wiarę. Żyję po to, aby kochać swoje dzieci. Jednak uczucie to nie może być większe od miłości do Chrystusa. Wielu świętych widziało na własne oczy, jak ich dzieci były brutalnie mordowane za wyznawaną wiarę. Byli w stanie to przeżyć, gdyż zaufali Bogu. Ja również, jeśli zaufam Bogu i powierzę Mu swoje życie, usłyszę słowa „dziewczynko, chłopcze, mówię ci, wstań!”.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który wyzwala mnie od śmierci.

Wniebowstąpienie Chrystusa

„Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu” (Dz 1,9).

„Zwróć się, o Panie, dokądże jeszcze…? I bądź litościwy dla sług Twoich!” (Ps 90,13).

Często widuję dzieci wpatrzone w niebo, gdy nad głowami przelatuje samolot. Innym razem wpatrują się w latawiec lub balon, który uciekł im z rąk. Patrzą z podziwem, jak odlatuje. Ze zdumieniem oraz smutkiem obserwują bacznie niebo i marzą o tym, aby móc ściągać go z powrotem.

Chciałbym, aby Chrystus wrócił. Jestem zdumiony myślą o tym, jak wznosi się On w niebo. Jednak fakt, że nie będzie Go przy mnie, napawa mnie smutkiem. Jezus powiedział, że będzie z nami „przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).

Chrystus obecny jest z nami w Eucharystii oraz w każdym wierzącym. W przeciwieństwie do balonu, który uciekł, Jezus powróci w ten sam sposób, w jaki odszedł. Powinienem być gotów na Jego przyjście. Muszę uczyć swoje dzieci, aby zawsze były przygotowane na Jego powrót.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który wzniósł się w niebo.

Zesłanie Ducha Świętego

„Kiedy więc powstał ów szum, zbiegli się tłumnie i zdumieli, bo każdy słyszał, jak [tamci] przemawiali w jego własnym języku. «Czyż ci wszyscy, którzy przemawiają, nie są Galilejczykami?» – mówili pełni zdumienia i podziwu. „Jakżeż więc każdy z nas słyszy swój własny język ojczysty?»” (Dz 2,6-8).

„Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał – byłbym niczym” (1 Kor 13,1-2).

 

Wszystkie dzieci niezależnie od rasy, koloru skóry, płci czy wyznania znają jeden język. To język miłości. Im bardziej są nim otoczone, tym bardziej się nim posługują. Wylanie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy było wylaniem miłości. Bóg wylał swoją miłość na swoje dzieci i zrobił to w wielkiej obfitości.

Najlepszym sposobem nauczenia się nowego języka jest zanurzenie się w nim. Aby nauczyć się języka Pięćdziesiątnicy, muszę moje serce zanurzyć w miłości Bożej. Podczas sakramentu bierzmowania otrzymałem dar wylania Ducha Świętego, dar wylania miłości. Język miłości jest zrozumiały dla każdego, ale nie każdy potrafi się nim posługiwać.

Panie, pomóż mi uczyć się tego języka i wszystkich jego dialektów. Pomóż mi uczyć moje dzieci, aby one mogły porozumiewać się ze wszystkimi Twoimi dziećmi.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który wylewa na nas Ducha Świętego.

Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny

„I dano Niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, by na pustynię leciała na swoje miejsce, gdzie jest żywiona przez czas i czasy, i połowę czasu, z dala od Węża” (Ap 12,14).

„Król pragnie twojej piękności; on jest twym panem; oddaj mu pokłon!” (Ps 45,12).

„I dano Niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, by na pustynię leciała na swoje miejsce”. Nie powinienem zapominać o tym, że Maryja również jest dzieckiem Bożym. Gdy otrzymała powołanie, aby zostać Matką Boga, była jeszcze dzieckiem. Moje dzieci również wcześnie mogą otrzymać swoje powołanie od Boga, jeśli nie będę im w tym przeszkadzał. Muszę wspierać swoje dzieci i pielęgnować ich marzenia. Nawet marzenia mogą być narzędziem w ręku Boga. Powinienem kochać i chronić moje dzieci, lecz jednocześnie muszę dać im wolność, aby Bóg mógł wynieść je w górę, jak zrobił to z Maryją. Wychowywanie dzieci w wierze czyni je pokornymi w obliczu Boga i pozwala im być wyniesionymi, aby mogły głosić wielkość Pana. „Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych” (Łk 1,52).

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który wyniósł Cię na niebiosa.

Ukoronowanie Maryi na Królową nieba i ziemi

„Potem wielki znak ukazał się na niebie: Niewiasta obleczona w słońce, i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu” (Ap 12,1).

„Wtedy król wstał na jej spotkanie. Oddał jej pokłon, a potem usiadł na swym tronie. Kazał postawić też tron dla matki króla, i usiadła po jego prawej ręce” (1 Krl 2,19).

„Odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa” (Ap 12,17). Trudno jest wyobrazić sobie dzieci biorące udział w bitwie. Jednak trzeba pamiętać, że jako chrześcijanin znajduję się w samym centrum walki. Bitwa, w której dzieci Boga i Maryi muszą uczestniczyć, ma wiele odsłon. Muszę toczyć walkę z duchem tego świata, który zaprzecza Chrystusowi, a szczyci się sobą. Muszę toczyć walkę z moim ciałem, które stale kłóci się z moim duchem. Wreszcie muszę walczyć z diabłem, który jest moim kusicielem i oskarżycielem.

Wojna między dobrem i złem, światłem i ciemnością została już wygrana, jednak zacięte bitwy nadal trwają. Muszę szkolić moje dzieci na przyszłych wojowników, aby wiedziały, jakie są sposoby duchowej sztuki wojennej. Muszę uczyć je o pięknie stworzenia, o sile ducha i bojaźni Bożej. Mam obowiązek uczyć je o Królestwie, dla którego walczymy, oraz o naszym Królu i Królowej.

Królowo aniołów i świętych, nieba i ziemi, osłoń swoje dzieci i moje dzieci Twoim płaszczem. Maryjo, Królowo nieba i ziemi, módl się za nami.

 

Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu…

…i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus,
który ukoronował Cię na Królową nieba.