Nie wiem, ile trzeba mieć w sobie pokory, siły, świętości – by przyjąć to prawo za własne: „Nie stawiajcie oporu złemu”. Ile trzeba mocy, by widzieć zagładę, jak Micheasz, i ogłaszać nie pomyślność a klęskę – nawet swojemu ludowi, skoro nie postępuje po Bożemu. Czyż nie chcemy dla ludzi dobrze, nie źle? Czemu więc musimy ich ostrzegać w imię Boga, przepowiadać nieszczęście, widzieć zagrożenia? Czy słuszność nie jest po naszej stronie – dlaczego wiec mamy usuwać się w cień, nie dbać o pomstę, oddawać co swoje?
Słowo Boże dotyka miejsc, w których jesteśmy bezbronni. Wskazuje inną drogę niż ta, którą nakazuje nam doświadczenie czy rozsądek. W relacjach z innymi mamy być prawi – do głębi, do szpiku kości.
Ile trzeba mieć łaski, by…
Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.