Ogromnie lubię te słowa Jezusa o wróblach. Może dlatego, że bardzo lubię wróble. To takie wdzięczne stworzonka. I o każdym z nich Bóg wie wszystko. Każdego z nich trzyma w swej ręce i bez Jego woli żaden z nich nie spadnie na ziemię.
Gdy dopada mnie zniechęcenie, gdy zły duch podpowiada mi, że nie jestem nic warta, że na próżno się trudzę, że Boga nic nie obchodzę, wystarczy, że popatrzę na wróble i wiem, jaka jest prawda: wszechmocny, wszechpotężny Stwórca całego Kosmosu, Ziemi, atomów i wszystkich najbardziej niewyobrażalnych cudów i dziwów chce ze mną rozmawiać, chce mojej miłości i uwagi – mnie, niewiele więcej wartej od tych wróbli.
To największe pragnienie Boga: miłość człowieka.
I jest tylko jedno wytłumaczenie tego pragnienia, które najczęściej ludzki rozum odrzuca, tak jest niepojęte i dziwne. Tylko ktoś, kto kocha, marzy o odwzajemnieniu swojej miłości. Tylko ktoś, komu na kimś zależy, pragnie, by i temu drugiemu zależało. Pragnie wzajemności.
Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.