A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: Mocą Belzebuba wyrzuca złe duchy. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba.
Sytuacja wręcz klasyczna. Oto na oczach wszystkich chory odzyskał zdrowie, zniewolony wolność. W sposób cudowny dokonało się wielkie dobro. Ludzie zdumieni i zachwyceni.
Jak zdyskredytować cud?
Pomysł pierwszy: domagać się kolejnych jako dowodu że cud jest cudem. Możliwe do stosowania bardzo długo, ale nie w nieskończoność. Pomysł drugi: podważyć jego pochodzenie. Powiedzieć: wbrew temu co widzicie to nie jest dobro. Bo u korzenia leży... (tu należy podstawić coś bardzo złego i najlepiej niesprawdzalnego).
Kłamstwo wyjątkowo perfidne: niszczy w ludziach wiarę w dobro i oddaje ich w sidła ideologii. Bo skoro jedno, drugie czy trzecie dobro okazało się nim nie być, to każde kolejne na wejściu jest podejrzane. Uwierzyć mogę tylko temu, co dobrem nazwą "moi" ludzie. Na słowa innych jestem impregnowany. Niezwykle trudno przełamać taką blokadę.
Tak samo kiedyś jak i teraz.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.