Dlaczego nie pościcie – pytają Jezusa uczniowie Jana. A Jezus tłumaczy im, że jeszcze nie nadszedł dla Jego uczniów na to na to czas. I zaraz doda, że nowego nie można łączyć ze starym, bo i stare ulegnie zniszczeniu i nowe. Jak łata z surowego sukna na starym ubraniu, jak młode wino wlane do starych bukłaków. I nie chodzi o to, że uczniowie Jezusa wcale mają nie pościć. Raczej o to, że nie da się zamknąć nowości Ewangelii w starych ramach judaizmu. Potrzeba zupełnie nowego podejścia.
Wiem jakiego wymagało wtedy, dwa tysiące lat temu, bo wiem czym synagoga różniła się od Kościoła. Ale niespecjalnie umiałbym powiedzieć, czy i dziś potrzeba jakiegoś nowego podejścia. Wszak Jezus nie mówił o dziś, a ja nie zamierzam naciągać Jego słów dla podpierania jakichś moich, niekoniecznie mądrych tez. Zresztą w tym fragmencie Ewangelii absorbuje moją uwagę raczej coś innego: to porównanie bycia uczniów z Jezusem do wesela; do gości bawiących się razem z panem młodym. Oni cieszą się z nim, a on cieszy się, że może dzielić z nimi swoją radość...
I myślę, że tak właśnie jest z byciem chrześcijaninem: cieszymy się z Jezusem, że dokonał zbawienia całego świata, więc i każdego z nas. Jednocześnie On cieszy się, że dał nam tę radość, cieszy się nami. I tak święto trwa. Wszak Pan Młody ciągle jest z nami....
Dodaj swój komentarz »