Amos. Wyganiany z Betel za wieszczenie kar i klęsk. Moglibyśmy powiedzieć bicz Boży. Pałający, jak inni prorocy Starego Testamentu gorliwością o chwałę Bożą. Nie przebierający w środkach wyrazu. Dla nas trudnych do zaakceptowania. Amos, na koniec zapowiadający najpierw nie dający się zaspokoić głód, a potem czas zmiłowania, odbudowy.
Amos? Narzędzie, głos, sługa Przedwiecznego, lampa. W rzeczywistości, po trzykroć, „tak mówi Pan”.
Bóg nie daje złu wygrać. Nie zgadza się na niszczący człowieka grzech. Zna czas upadku, ale i czas odnowy wszystkiego. Amos go przeczuwał, zapowiadał. My doświadczamy spełnienia obietnicy. Patrzymy jak Bóg wszystko odnawia. W swoim Synu, Jezusie Chrystusie.
Nie jest prawdą, że żyjemy w czasach wielkiego upadku. Przeciwnie. Bóg konsekwentnie realizuje swój plan odnowy. Co prawda żniwiarz jeszcze nie postępuje zaraz za oraczem. Ale zburzone miasto już ma nowy fundament, Pan otacza je murem łaski, w jego ogrodach spożywamy pierwsze owoce Ducha. Dlatego nie jesteśmy jak ci, „którzy nie mają nadziei”. Przeciwnie, gdy inni wołają „klęska dookoła”, my odpowiadamy „twój Budowniczy jest pośrodku ciebie”.