Nie ma uniwersalnej recepty na przyjaźń z Bogiem. Niezaprzeczalnym faktem jest, że On jest zawsze moim Przyjacielem.
Zastanawiam się, jak włożyć swoją dłoń w dłoń Jego na znak Przymierza.
Myślę, że warto codziennie karmić się Słowem Bożym, a wszystko, co zamierzam uczynić, bądź już czynię, wiązać z Jego wskazaniami.
Gdzieś, kiedyś usłyszałem piosenkę, w której zawarta była następująca treść (może lekko ją przekręcam): Życie jest nie po to, żeby brać, życie jest nie po to, żeby trwać. W życiu samego siebie trzeba dać.
Zastanawiam się, jak włożyć swoją dłoń w dłoń Jego na znak Przymierza.
Myślę, że warto codziennie karmić się Słowem Bożym, a wszystko, co zamierzam uczynić, bądź już czynię, wiązać z Jego wskazaniami.
Gdzieś, kiedyś usłyszałem piosenkę, w której zawarta była następująca treść (może lekko ją przekręcam): Życie jest nie po to, żeby brać, życie jest nie po to, żeby trwać. W życiu samego siebie trzeba dać.
Może, to niezły początek na wspólną drogę?