Myślę, że jest różnica między żądaniem znaku, a proszeniem o znak. Pierwsze wynika z pychy. Jakby człowiek miał prawo wydawać wyroki na Boga. Drugiej to raczej wynik zagubienia.
Dla jednych Bóg jest siwym staruszkiem, który patrzy gdzieś za daleka na ziemię, dla innych złowrogim stróżem prawa. Jeszcze inni widzą w Bogu miłosiernego Ojca.
Ceremoniarz. W kościele modli się prawie tysiąc osób. Przy ołtarzu jest kilkunastu ministrantów i lektorzy w białych albach. Trzech kapłanów koncelebruje. A on jest jeden. Gwiazda czy sługa?
Tak, jak przejście wielbłąda przez ucho igielne jest prawie niemożliwym, tak wszystko (nie tylko bogactwo), co człowiekowi zasłania Boga staje się przeszkodą na drodze ku zbawieniu
Słyszymy dzisiaj słowa, które w niektórych sytuacjach nie tylko możemy, lecz nawet powinniśmy uznać za własne: „Od Nieba to otrzymałem, ale dla Jego praw tym gardzę”.
Nie jest możliwe doszukiwanie się genezy bierzmowania w żydowskim rycie bar micwa, czyli obrzędzie, w którym żydowski chłopiec zostaje uznany za dojrzałego i pełnoletniego wobec Prawa Mojżeszowego.
Czy to nie smutne – odkryć, że jest się w sytuacji faryzeuszy – w sytuacji kogoś, kto poświęcił życie zgłębianiu świata i rządzących nim praw, kto szuka potwierdzenia swoich racji...
Widzę Jego skromność, gdy prosi o zachowanie dyskrecji i nieposłuszeństwo uzdrowionego który zamiast dostosować się do polecenia swojego dobrodzieja, paple o Jego czynie na prawo i lewo.
Poddanie i odnoszenie się ze czcią to konkret. Miłość… Często znaczy dziś wszystko i nic. Nie mam wątpliwości, że i męża i zone obowiązuje to samo Boże prawo.
Jeśli Józef jest znakiem, to tego właśnie: zaufania, że życie ludzkie nie przepada, że osobiste wybory mają znaczenie, że jesteśmy wyjątkowi, choć prawie nikt o nas nie wie.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?