To prawda. Chcę jeść do sytości chleb, chcę mieć pracę i zdrowie. Chcę zaspokojenia różnych moich potrzeb, ale też i pragnień.
Gdy robi się jasno, trzeba wziąć się do roboty, nie można już tkwić w pobożnych życzeniach, pragnieniach i marzeniach. A to często okazuje się niewygodne.
Jezus dostrzega głód chleba. Nie narzeka, nie wysyła do domu zgromadzonej rzeszy wiernych.
Nie wiem czy i kiedy przekroczę granicę i Bóg powie: „dość, potrzebna jest surowa kara”. I nie zamierzam w tym względzie eksperymentować.
Gdyby go nie było...
Niewierność żadnych dobrych owoców nie przyniesie.
Bóg dotrze do mnie swoim Słowem, gdy Mu zaufam, nawet wówczas, gdy to, co powie nie będzie po mojej myśli. Muszę pozwolić Bogu mówić, a do tego potrzeba mi wyciszenia i ofiarowania Mu czasu.
Spojrzeć w zachwycie i zobaczyć Oblubienicę, Małżonkę Baranka. Wszystkie Jej klejnoty i warstwy fundamentu nazwać po imieniu.
Konsekwencje przeszłego zła, które obserwujemy dzisiaj, niech będą przestrogą...
Spowiedź nie jest konsekwencją zerwania z grzechem i wzrostu w miłości. Ale zerwanie z grzechem i wzrost w miłości są konsekwencją spowiedzi.
… choć do jednego celu.