Kiedy jednak uczeń Chrystusa zobaczy nietrwałość ziemskiego bogactwa, to dostrzeże również zaproszenie do wytrwałej modlitwy.
W kilku zdaniach same chwyty marketingowe. Pochlebstwo. Zapewnienie, że wszyscy tak robią. W końcu: obietnica wielkiego bogactwa.
Bogactwo, dobrobyt stają się niebezpieczne wtedy, gdy dają człowiekowi poczucie bycia niezależnym od innych. Niezależnym od Stwórcy.
O bogactwie człowieka nie decyduje to, ile posiada i ile daje, ale w jaki sposób się tym dzieli.
Uznawanie bogactwa za wyznacznik ludzkiej wartości nie jest wcale od nas tak odległe, jak nam się wydaje.
Jest owocem wysiłku serca i umysłu. Odkrywania prawdy w całym jej bogactwie i złożoności. Prześwietlania rzeczywistości światłem Bożego Słowa.
To my jesteśmy owymi bogaczami, którzy mogą swych dóbr użyczyć innym. To nam powierzono słowo Chrystusa „w całym swym bogactwie”.
Bycie w szkole wiary nigdy się nie kończy, ponieważ człowiek nigdy nie przeniknie całej głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga.
Ciało Chrystusa! Tak, wierzę. Amen. Tylko tyle. A jednak w prostocie tej chwili mieści się bogactwo wielkich dogmatycznych traktatów i opasłe tomy zapisane przez teologów duchowości.
Tak, jak przejście wielbłąda przez ucho igielne jest prawie niemożliwym, tak wszystko (nie tylko bogactwo), co człowiekowi zasłania Boga staje się przeszkodą na drodze ku zbawieniu
Bycie dzieckiem jest umiejętnością zadawania pytań. Od prostych „co to jest”, poprzez powtarzane dziesiątki razy „dlaczego”...