Chwil, gdy chcemy powtórzyć za świętym Piotrem „odejdź ode mnie”, jest w życiu wiele...
Nasz Bóg ma imię. Ten, za którym tęsknimy, ma imię. Jezus – to za Jego przyczyną nasze życie wygląda tak a nie inaczej.
Rzecz o wielkiej czci, którą otaczano zarówno tych, którzy już oddali życie za Chrystusa jak i tych, którym za wiarę przyszło cierpieć.
Im więcej osiągamy dojrzałości, tym więcej musimy łączyć swoje zamiary z Bożymi. Czuć i ponosić odpowiedzialność za rodzinę, wspólnotę, za każde życie.
Czy mamy odseparować od siebie te dwa porządki: życia i wiary, że niby w życiu sceptyczni, ale za to w wierze jesteśmy pełni zaufania?
Pierwsi powołani przez Jezusa uczniowie natychmiast poszli za Nim. Podjęli decyzję, która całkowicie przemieniła ich dotychczasowe życie
Ten, który nas kocha, który oddał za nas swoje życie został Panem nieba i ziemi.
Nie da się połączyć życia według Dekalogu z dążeniem do ziemskiego szczęścia za wszelką cenę.
Uciemiężenie przez nikczemnika... Skąd to znam? Jasne, można wyrwać się z niewoli. Za cenę życia albo poniewierki.
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...